poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 20



- To już wszystko?
Eric spojrzał ze zgrozą na ogromną ilość, walizek, toreb, kartonów i reklamówek wypchanych rzeczami Andreja. Nie miał pojęcia, jak oni to wszystko pomieszczą.
- Tak, tak mi się wydaje.
- Połowa twojego dobytku to same książki – mruknął z lekką urazą Richards.
- Nie marudź, to najlepsze książki na świecie.
Szatyn wywrócił jedynie oczami, ale nic więcej nie powiedział. Chciało mu się związku ze skrzyżowaniem mola książkowego z modelką, to teraz musi ponosić tego konsekwencje.
Kiedy Andrej żegnał się z matką i Igorem, on z uporem maniaka wpychał rzeczy ukochanego do samochodu, w którym nie było już na nie miejsca. Zdecydował się jednak, że zabierze wszystko jednym kursem, w końcu to była przecież tylko jedna osoba… Cóż, zapomniał, że mimo tego, iż Andrej zajmuje swoją osobą raczej małą przestrzeń, to jego garderoba i pozostałe klamoty wręcz przeciwnie. Szkoda, że dopiero teraz na to wpadł.
Cudem udało mu się poukładać wszystko tak, żeby wszystkie drzwi i bagażnik zamknęły się do końca. Andrej szczebiotał wesoło ze swoją rodziną i Eric nie miał serca go ganić za gromadzenie wielu nieprzydatnych, jego zdaniem, rzeczy. Takie książki na przykład… Kto w dzisiejszych czasach kolekcjonuje książki?
Cóż, Andrej, odpowiedział mu wewnętrzny głosik.
- Uważaj na siebie, kochanie - szlochała matka Andreja, przytulając go mocno.
- Nie wyprowadzam się na koniec świata, mamo, tylko w inną część miasta. Pół godziny tramwajem i jesteś na miejscu – powiedział młody Pejic.
- Zapomniałeś wspomnieć o czterech przesiadkach - mruknął Igor.
Andrej tylko wywrócił oczami.
- Spadaj. Ciesz się lepiej, że zostawiłem ci pokój.
- Mam być wdzięczny za to, że postanowiłeś zostawić mi pustą szafę i gołe łóżko?
- Jeśli ich nie chcesz, możemy je zabrać drugim kursem.
- Spadaj!
Andrej zaśmiał się. Jeszcze raz uściskał matkę, przytulił brata i mogli jechać.
Byli ze sobą już rok czasu. Oficjalnie i… układało im się po prostu zajebiście. Ich związek był idealny. Niezbyt słodki, z nutką goryczy, ale wyważony, zgodny i naprawdę dobry. Nie brakowało im seksu, kłótni, wieczorów filmowych i dobrych obiadów. Przy okazji Eric przekonał się, że Andrej to chodząca katastrofa i nie warto pozwalać mu robić cokolwiek w domu, chyba że jest to zwykłe zamiatanie albo składanie ciuchów. Ewentualnie w grę wchodziły jeszcze naczynia. Choć na każdym rogu na Andreja czyhała jakaś pułapka, która nie pozwalała mu dotrzeć do pracy na czas, psuła nowe samochody, rozdzierała spodnie i wywoływała rumieńce zażenowania, młody Pejic parł przez życie z zaraźliwym uśmiechem na twarzy i żywiołowością, która wciąż była dla Erica zagadką.
Po wydarzeniach sprzed roku, Igor zamieszkał z Andrejem i matką. Ojciec chłopaków postanowił wprowadzić się do owdowiałego kolegi. Andrej łożył na jego utrzymanie i lekarstwa, a Igor po swoich wybrykach został zmuszony do zamieszkania z bardziej odpowiedzialnymi członkami rodziny. Mieszkali tak kilka miesięcy i było zdecydowanie… ciasno. Zbyt ciasno jak dla Andreja, bo jego zagracony pokój został zawalony stertą rzeczy Igora. Z czasem Andrej zaczął spędzać coraz więcej czasu w domu Erica, z czasem wręcz u niego pomieszkując. Raz nawet nie wrócił do domu przez tydzień.
Eric twierdził, że to dobrze. Model powoli przyzwyczaił matkę do swoich nieobecności i dzięki temu udało im się uniknąć bolesnego rozstania.
To Richards wyszedł z propozycją. Był w Andreju zakochany i świata poza nim nie widział. Byli razem już rok czasu, czemu więc nie spróbować żyć jak prawdziwa para? Bez wtrącania się osób trzecich, ze wspólnym, podwójnym łóżkiem i jedną łazienką (chociaż co do tej łazienki to Eric był pewien, że będzie tego żałował). Zaproponował to Andrejowi po którymś tam z kolei namiętnym seksie o piątej nad ranem, a Andrej się zgodził.
Wybrali nowe, odrobinę większe mieszkanie, które pasowało im obu. Było specjalne pomieszczenie na garderobę, bibliotekę dla Andreja i pracownię dla Erica. Pomieszczenia były raczej małe, ale przytulne, a i czynsz nie był wygórowany. Zdecydowali, że jeśli z czasem naprawdę się tam zadomowią, kupią to mieszkanie na własność. Chcieli mieć odrobinę wspólnej przestrzeni.
Mieli też mały ogródek. Obecnie był raczej miejscem bujnego porostu wszelakiej roślinności, ale wkrótce miało się to zmienić. W ogródku była też podwójna, romantyczna (według Andreja) huśtawka, na której mogli spędzać cieplejsze wieczory i gdybać…
Można więc powiedzieć, że układało im się raczej bajkowo. Tak bajkowo, że aż dwa razy się pobili (Eric do tej pory był w szoku, że Andrej ma taki silny prawy sierpowy), Andrej nieumiejętnie wyprał ulubioną koszulę Erica, kurcząc ją tak, że nawet krasnoludek by jej nie założył, kilka nagich fotek modela dostało się w łapy Emily (Pejic przez miesiąc schodził jej z oczu, rumieniąc się za każdym razem, kiedy ktoś choćby o niej wspomniał)… Rok obfity w wydarzenia, można by tak powiedzieć.
Mark się… odczepił. W sumie nie miał wyjścia, ojciec chciał, żeby zarządzał magazynem w innej części kraju, więc nie mając wyjścia, spakował manatki i się wyniósł. Stało się to tak nagle, że Eric nawet nie zdążył się zdziwić. Czasami widywał byłego przyjaciela, kiedy ten wpadał do miasta, ale starał się go zignorować.
Gdy zajechali pod dom, wzięli się za wypakowywanie rzeczy modela. Było tego naprawdę sporo. Rzeczy Erica były już w środku i również czekały na rozpakowanie, chociaż było ich zdecydowanie mniej.
- Od czego zaczynamy? – spytał Andrej z błyszczącymi oczami.
Szatyn nie miał pojęcia, czym on się tak ekscytował. Przy samobójczych zapędach Andreja minie tydzień, zanim się urządzą w nowym lokum.
- Od kawy – odpowiedział spokojnie Eric, kierując się do kuchni.
- Ej! W takim tempie to nie skończymy tego do przyszłego miesiąca!
- I tak się nie wyrobimy, więc przynajmniej możemy się napić dobrej kawy.
- Ze śmietanką? – spytał zadziornie model.
- Czytasz mi w myślach.
Andrej w podskokach pobiegł do kuchni. Jego kraciasta koszula powiewała zabawnie, ukazując szczupłą talię okrytą czarną, przylegającą koszulką. Eric zachichotał, kiedy model usiadł na stole i rozsunął mocno nogi, mrugając do niego z parodii… No, cokolwiek to było, na pewno miało związek z seksem.
- Podano do stołu – wyszeptał Pejic, podciągając lekko czarny podkoszulek. Eric nawet nie musiał przetrzeć, żeby wiedzieć, co jest pod spodem.
- Podano co? – spytał mężczyzna obojętnie. Och, uwielbiał tą grę!
Andrej udawał, że się zastanawia, machając szczupłymi nogami. Czerwone trampki cholernie mu pasowały do tej wstrętnej koszuli.
- Śniadanie – mruknął chłopak z lekkim uśmiechem.
Eric podszedł do niego i zbliżył swoją twarz do twarzy blondyna. Przez tą nagłą bliskość jego serce zabiło mocniej, a oddech lekko przyspieszył.
- Taki duży i nie wie, że śniadanie podaje się do łóżka?
W kilku zgrabnych ruchach fotograf ściągnął chłopaka ze stołu i zaniósł go do ich sypialni. Rzucił modela na łóżko, przyglądając mu się lubieżnie. Miał go już tak wiele razy, a nadal na samą myśl o zanurzeniu się w jego ciele jego penis twardniał w zaskakującym tempie.
- Krawat zostaw! – powiedział blondyn, kiedy Eric zaczął się rozbierać. Od rana pracował, tak więc miał na sobie swoje służbowe ubranie. Z kpiącym uśmiechem rozebrał się, posłusznie zostawiając krawat.
- Mały perwers!
- Ja? – spytał niewinnie Andrej, zdejmując z siebie ubrania. Och, już nie mógł się doczekać tego zbliżenia!
- A co, może ja?
Eric wszedł na czworaka na łóżku i nachylił się nad modelem. Mimo regularnego dokarmiania wciąż był tak samo chudy jak wcześniej. Fotograf zaczął składać czułe pocałunki w miejscach, gdzie chłopak miał pieprzyki, a miał ich naprawdę dużo.
- Przestań – mruknął blondyn. – Są okropne.
- Mnie się podobają – odparł Eric, trącając brodą męskość Andreja. – Lubisz być pieszczony, co?
- Może sprawdzimy? – spytał Andrej zadziornie.
- Może później… Teraz chcę czegoś innego.
Eric przekręcił się tak, żeby jego krocze było blisko twarzy Andreja.
- Jeśli wygram, robisz kolację – powiedział szatyn z figlarnym błyskiem w oku.
- Jeśli ja wygram, pomagasz mi rozłożyć książki w bibliotece.
Szatyn jęknął cicho, ale kiwnął głową na zgodę. Andrej nachylił się i wziął w usta penisa kochanka, czując, że jego męskość też już znajduje się w ciepłych ustach. Na początku obaj jęknęli, a potem zabrali się do roboty, pieszcząc zapamiętale. Już od jakiegoś czasu narzucali sobie w ten sposób pewne obowiązki. Częściej wygrywał Eric – był doświadczonym gejem i pozycja 69 nie była dla niego specjalną nowością. Andrej preferował wcześniej płeć piękną, więc takowa zabawa nie wchodziła w grę, ale szybko się uczył i zaczynał dotrzymywać kochankowi kroku na tym polu. Zasada była prosta – ten, kto szybciej dojdzie, przegrywa. Wszystkie chwyty dozwolone.
Na samym początku było mu bardzo trudno, potem spróbował pomyśleć o niedawno przeczytanej książce i recytować w myślach niektóre wyrażenia, co pomogło mu jakoś opanować orgazm. Nie wiedział, jakie sposoby ma Eric, ale też były bardzo skuteczne.
Andrej ssał go mocno, wkładając i wysuwając z ust, ale kiedy szatyn się zaparł, nie tak łatwo było go doprowadzić do orgazmu. Pejic jęknął, kiedy fotograf zaczął go pieścić w swój ulubiony sposób – drażnił językiem rowek na czubku i ręką delikatnie ugniatał jego jądra. Kto by pomyślał, że taka zabawa będzie taka… fajna? Chociaż może to dobrze, że wcześniej jej nie odkrył, jeszcze by mu się zachciało bawić w to z Marco albo innym znajomym.
Eric niespodziewanie jęknął i spuścił się wprost do ust Andreja. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie i odsunął.
- Cholera!
- Nie przestawaj – skarcił go model. – Już robisz kolację i pomagasz w biblioteczce, mogę coś jeszcze wymyślić.
- Wstręciuch jeden.
- I tak mnie kochasz.
- Pff.
Wystarczyło kilka szybszych ruchów ręką i było po sprawie. Andrej nie musiał się już powstrzymywać.
- Dobra, to od czego zaczynamy?
- Od porządnego snu, na przykład.
- Ale…
- Śpij. Zaczniemy później.

 ***
Jest. Krótki, bo krótki, ale jest. Niesprawdzony ani nie przeczytany nawet raz, ale wolę dodać taki niż wcale. Nie wiem, ile będzie miał odcinków. Możliwe, że tom II będzie sporo krótszy od pierwszego, po prostu jest jeden wątek, który chciałabym tu umieścić.
Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. O, jak fajnie, że razem zamieszkali. Bomba! Odcinek taki, jakie najbardziej lubię - słodki i uroczy. Dobrze, że wszystko się układa.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo ciekawa o jaki wątek chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojeej, też kiedyś pisałam opowiadania! I też jestem fanką TH ;))
    masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. no i teraz mnie ciekawość zżera o jaki wątek chodzi ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej ale mnie tu daaawno nie było...
    Co do odcinka to jak zawsze świetnie ;D Jestem ciekawa jakie przygody będą mieli Eric i Andrej po zamieszkaniu ze sobą... I co to za wątek... Poczekamy, zobaczymy :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też dawno nie było. Jeden z lepszych odcinków, mimo, że krótki. Wyobraziłam sobie Pejica w tym stroju- kolszuli, butach... Łał..
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajnie, że razem zamieszkali. I wielki zaskok, że są razem od roku, lubię takie sytuacje. Zawsze można zobaczyć relacje dwóch osób po tak długim czasie. :D
    Bardzo mi się podobał wątek ze "śniadaniem". I kto by pomyślał, że Andrej tak się będzie oddawał facetowi. :D
    Krótko było, ale treściwie i bardzo ciekawie. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)