poniedziałek, 19 listopada 2012

37.Rodzinny dom



- Jakieś dwa lata temu Simone straciła i tak wątpliwą pracę i nie mieliśmy pieniędzy. Wyrzucenie nas z domu było tylko kwestią dni. Simone marzyła o luksusach i nie mogła znieść, że nie potrafi sobie tego zapewnić. Ja… zatrudniłem się jako kelner na jakimś przyjęciu dla bogatych snobów, starej załatwiłem posadę „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Był tam też Andreas. Nie wiem, chyba mu się spodobałem. Wtedy nie miałem jeszcze o niczym pojęcia. Simone poznała tam Gordona i przeżywała swoją wielką miłość. Gordon… zaprosił ją na swój jacht. Nie miała za co kupić sobie nowych ubrań, ale dostrzegła, że Andreas jest mną zafascynowany. Zmówili się. Stara miała dostać kasę na nowe ciuszki w zamian za wystawienie mnie. Dała mi namiar na „dobrze płatną robotę”. W rzeczywistości poszedłem do domu Andreasa. Czekał tam na mnie. Ja… nie mam pojęcia, co ona mu o mnie nagadała, w każdym bądź razie… Nie byłem w stanie się przed nim obronić.
Głos Billa był cichy, ale mocny, jakby pogodził się już z tym wszystkim, co się stało. Od tych wydarzeń minęło już sporo czasu, a ostatnio wiele w ich życiu się zmieniło. Bill również zaczął powoli wychodzić na prostą.
Jose, słuchając wszystkiego w swoim gabinecie, otworzył usta ze zdumienia. Tego się nie spodziewał!
Tom zaś nie był w stanie nic powiedzieć. Rozumiał, co sugerował mu Bill, ale to było nie do pomyślenia. Andreas? Andreas miałby zrobić coś takiego? Przecież on był taki fajny! Jako jedyny dbał o nich i starał się im pomóc, z czymkolwiek mieli problem. Jak to możliwe, że przyczynił się do krzywdy Billa i to w takim stopniu?
- Reszty można się domyślić – dodał Bill po krótkiej chwili ciszy.
- Może, ale ja nie jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem.
- Był zbyt brutalny nawet jak ja… gwałt. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, to wciąż nie jest dla mnie łatwe. Po wszystkim wyglądał dziwnie. Kazał mi się wykapać, ale byłem w zbyt wielkim szoku, żeby choćby się ruszyć. Nie chciał mnie dotykać, jakby mój dotyk parzył. Zaryczanego odwiózł mnie pod dom. Kilka dni później do domu wróciła Simone z pierścionkiem zaręczynowym. Gordon jest wyjątkowo naiwny, bardzo szybko dał się złapać. Zakochał się w złudzeniu, które dla niego stworzyła. Następnego dnia wprowadziliśmy się do niego.
- To dlatego cały czas byłeś taki wredny dla Simone?
- Zasłużyła sobie na coś o wiele gorszego niż te sprzeczki, które jej serwowałem.
- Rozumiem. Czy… Czy Andy ma znamię w kształcie półksiężyca obok pępka?
Bill spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Skąd o nim wiesz?
- Mówiłem ci, co mi się śni – powiedział Tom niepewnie. – Widziałem je.
- Rozumiem.
Jose nie rozumiał nic. Czy to możliwe, że dzieciaki zdążyły się dogadać co do wersji wydarzeń? Ale kiedy? Przecież to wszystko nie może by prawdą!
W aktach chłopaków zobaczył, że obaj są czyści. Simone to musiała być ich matka, tak wynikało z opowieści Billa. A Andreas? Kto to był? I czy mógłby zeznawać na korzyść dzieciaka? Gdyby udowodnić, że chłopak naprawdę w przeszłości był zgwałcony, dałoby się wyjaśnić aż dziesięć pchnięć nożem.
Sytuacja robiła się coraz bardziej zagmatwana.
- Ol? Dawaj tu jeszcze raz tego z dredami.
Poszedł do sali przesłuchań i usiadł naprzeciwko nastolatka. Tom wyglądał na zdziwionego obrotem zdarzeń, ale starał się to ukrywać jak najlepiej.
- Twój brat zostanie postawiony przed sądem, ale możesz uzyskać dla niego łagodniejszy wyrok, jeżeli wszystko mi dokładnie opowiesz.
Tom zmarszczył brwi. Może i był dzieciakiem z bidula, ale na pewno nie był głupi.
- Założyliście podsłuch, prawda?
- Nie wiem, o czym mówisz.
Dredziarz uśmiechnął się kpiąco.
- Jeśli chcesz wiedzieć, kim jest Andreas, ja ci tego nie powiem. Powinieneś spytać Billa. Co do jego historii, też po raz pierwszy ją słyszałem.
- Twoje wcześniejsze zeznania to bujda. Chcesz wtrącić brata za kratki?
- Ja chcę tylko, żeby był szczęśliwy. Jeśli TY przyczynisz się do wtrącenia go do więzienia, to tylko TY będziesz go miał na sumieniu.
- Na sumieniu? – Jose uniósł brew.
- Bill tam nie wytrzyma. Dobrze wiem, co się dzieje w takich więzieniach. Skoro usłyszałeś, co miał do powiedzenia, powinieneś mieć na uwadze, że…
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo… Tom. Nie uwierzę w ten stek bzdur. Dopóki ktoś z zewnątrz nie potwierdzi waszej historii, Bill jest uznany za winnego. Pojutrze sprawą zajmą się instytucje wyższe rangą. Obaj macie przechlapane.
- Sądzi pan, że gwałciciel do was przyjdzie i tak po prostu się przyzna, że coś mu zrobił?! I jaki to ma związek ze…
- Zabierz go, Ol.
- Hej, jeszcze nie skończyłem!
- Skończyłeś.
Tom spojrzał na policjanta z oburzeniem, ale nic więcej nie powiedział. Dał się wyprowadzić z sali. Jose słyszał jak jego ubrania szeleszczą. Pieprzony skejt!
Sytuacja nadal się nie wyjaśniła.
Mężczyzna spojrzał na papiery, gdzie spisano zeznania pozostałych dwóch chłopców zamieszanych w sprawę. Gdy wypytywano ich o relacje bliźniaków, twierdzili, że łączyły ich niezwykła więzi. Podali jeden, główny przykład – będąc daleko do siebie, stworzyli jedną i tą samą piosenkę. Tom ułożył melodię, a Bill napisał słowa. Dowiedzieli się tego dopiero wtedy, gdy Bill wprosił się do nich na próbę i zaszczuty przez Georga, postanowił zaśpiewać.
Ciekawe i kompletnie nieprawdopodobne.
Jose miał jeszcze jedną niespodziankę. Był przekonany, że ojczym bliźniaków pojawi się, by dowiedzieć się, o co chodzi z tym całym zatrzymaniem, ale zanim to się stało, przyszedł do niego wzburzony David Jost. Po mega awanturze udało mu się wywalczyć próby dla chłopaków w jednej z sal komisariatu. Jose był bardzo ciekawy tej próby. Właściwie to nie mógł się już doczekać.

- To kpina jakaś – mruknął Tom.
Stali w sali przesłuchań i podłączali sprzęt. Wszystko inne zostało odstawione na bok tak, żeby mieli wystarczającą ilość miejsca. Na przedniej ścianie było wielkie lustro, które, jak domyślał się Tom, było tak naprawdę lustrem weneckim. Był przekonany, że mają tam kilku fanów.
- No, co ty? – burknął Geo, strojąc swój bas. – Wiesz, tylko przez was mogliśmy wylądować z próbami na komisariacie!
- To nie nasza wina! – warknął Tom.
- Kogoś jednak musi być, skoro nie chcą was wypuścić.
- Jasne, wszystko moja wina, Geo! – powiedział Bill podniesionym głosem. – Już ustaliliśmy, że jak coś się dzieje, jest to moja wina. A teraz możemy wreszcie zacząć? Chciałbym już…
- A może tak wszyscy się przymkniecie? – wtrącił Gus, drapiąc się po głowie jedną z pałeczek. – Serio, nie ma sensu teraz tego roztrząsać. David planował nam już pierwszy koncert pod koniec następnego miesiąca. Mamy do nagrania teledysk, do cholery. Bill musi się ogarnąć i śpiewać tak, jak wcześniej. Jeśli jeszcze my będziemy się kłócić, nigdy do niczego nie dojdziemy.
Pozostała trójka westchnęła ciężko.
- Super. To teraz…. Od czego zaczynamy?
- Od „Schrei”. Muszę się wyżyć! – mruknął Czarny. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mikrofonu.
- Jeszcze jedno, Bill… - powiedział Geo.
- Hm?
- Zajebiście wyglądasz w tych dresach i swojej obcisłej koszuleczce.
Tom zachichotał, a Bill pokazał mu fuck’a.
- Zaczynamy?
- Ok.
Tom miał rację co do widowni. Nie spodziewał się jednak, że na ich próbę zleci się cały komisariat. Każdy chciał zobaczyć jak osiemnastolatek oskarżony o morderstwo robi próbę na komisariacie. Była to pierwsza taka próba w historii tej placówki i każdy chciał brać w tym udział.
Jose był naprawdę wściekły.
Kiedy chłopacy zaczęli grać, był pod wrażeniem. Nie spodziewał się tak dobrej muzyki ani czystego wokalu.
- Zniszczysz tego chłopaka, szefie – mruknął jego zastępca, uważnie przypatrując się chłopakom.
- Mówiłeś coś, Wic?
- Zniszczysz tego dzieciaka – powtórzył. – Naprawdę wierzysz, że od tak sobie by kogoś zabił? Ten facet sam przyszedł do nich do domu, zaatakował go. Gówniarz po prostu się bronił. Wtrącanie go do więzienia czy poprawczaka przekreśli go już na zawsze. Chłopak ma przed sobą karierę. Nie powinieneś mu tego odbierać.
- Spierdalaj, Wic. Gówniarz zamordował człowieka. Dopóki nikt nie przedstawi mi dowodów na jego niewinność, dla mnie jest winny. Koniec, kropka.

Andreas nie mógł w to uwierzyć.
Gdy przyjechał do domu, szczęśliwy po osiągnięciu wiecznej wolności, dowiedział się czegoś strasznego.
Bill został oskarżony o morderstwo. Policjant, który czekał w ich domu na przybycie Gordona wszystko mu wyjaśnił, biorąc go za niego.
 W pierwszej chwili Andreas był pewny, że jakimś cudem dowiedzieli się o tym, co zrobił z Simone i chcą go zamknąć, jednak wieści, które przekazał mu policjant, było o wiele gorsze.
Ben Thompson. Andreas dobrze wiedział, kto to jest, nawet lepiej niż Simone. Zbierał o niej długo materiały i dobrze ją pilnował. Ben Thompson był bardzo dobrze znany w kryminalnym świecie. Zabił też rodziców tych dwóch chłopców, których spotkał w domu dziecka w Monachium. Policja mogła o tym nie wiedzieć, skoro był na wolności, ale on ostatnio osobiście odwiedzał niektóre miejsca, chcąc wyłapać wszystkie słabe punkty niedoszłej żony Gordona i natknął się też na informacje o tym facecie.
Daniels nie wiedział, ile chłopcy powiedzieli na policji. Dowiedział się za to, że Billa zatrzymano, ponieważ dźgnął napastnika aż dziesięć razy i to było podejrzane.
W kuchni wciąż było pełno krwi. Andreas mimowolnie zadrżał. Niespełna dwa lata temu to on dobierał się do tego chłopaka. Równie dobrze to on mógłby leżeć martwy i zadźgany nożem przez swoją ofiarą.
Nawet nie chciał o tym myśleć. To było… po prostu straszne!
Nie wiedział też, co powinien zrobić. Jego myśli były niezwykle chaotyczne. Chciał pomóc, ale nie miał pojęcia, jak. A jeśli się dowie, czy będzie w stanie tej pomocy udzielić?
- Co właściwie trzeba zrobić, żeby oczyścić Billa z podejrzeń? – spytał Daniels.
Policjant wzruszył ramionami.
- Dzieciak pchnął go nożem aż dziesięć razy. Trzeba pewnie wyjaśnić, dlaczego aż tyle, jeśli po prostu się bronił. Osoby, które działają w obronie własnej, dźgnęłyby tego faceta ze dwa, trzy razy. Na pewno nie dziesięć. To jest dziwne. Jeśli jakoś się to wyjaśni, dzieciak prawdopodobnie zostanie tylko skierowany na krótką terapię do psychologa i będzie po wszystkim.
Mężczyzna pożegnał się z funkcjonariuszem i poszedł do swojego pokoju.
Całą noc rozmyślał o wszystkich za i przeciw pójścia na policję i opowiedzenia im zdarzenia sprzed dwóch lat. Zawsze mu się wydawało, że jest raczej dobrym człowiekiem. Niestety, odkąd pojawiła się Simone, zrobił w swoim życiu rzeczy, które nadały mu wręcz miano potwora. Nie bał się więzienia – tak jak powiedział Simone, nie obchodziło go, czy będzie tam musiał robić strażnikom laski czy dawać dupy całymi nocami. Jeśli w taki sposób miał pokutować, sam nawet rozłoży nogi. Bał się tylko tego, że już na zawsze przykleją mu łatkę gwałciciela.
Nad ranem wziął długą, uspokajającą kąpiel z masą pachnących olejków. Nie wiedział czy opuści komisariat, więc chciał przez tych kilka godzin cieszyć się bogactwem, bo najprawdopodobniej niedługo już je straci.
Złożenie zeznań było najlepszym sposobem przeproszenia Billa. Nie wiedział, jak Tom na to wszystko zareaguje, ale Andreas nie mógł się wahać. Jeśli Tom się od niego odwróci, trudno. Ważne, żeby uratował Billa.
Nic innego się nie liczyło.

Gdy dotarł na komisariat, nigdzie nikogo nie było. Zdumiało go to.
Dopiero w pokoju przylegającym do sali przesłuchać zobaczył wszystkich policjantów przyklejonych do szyby. Mimo stresu, który mu towarzyszył – nigdy jeszcze nie opowiadał nikomu swojej historii – zaśmiał się cicho, widząc bliźniaków w drugim pomieszczeniu, grających jedną ze swoich piosenek. Wystarczył jeden rzut oka na obu Kaulitzów, żeby upewnić się, że podjął słuszną decyzję.
Ci dwaj byli warci tego, by poświęcić dla nich swoje życie.
Próba akurat się kończyła. Gdy policjanci zaczęli się wręcz wylewać z pomieszczenia, Andreas spojrzał niepewnie po pozostałych.
- Kto tutaj jest szefem? – spytał.
- Ja – odparł jeden z policjantów, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. – O co chodzi?
- Nazywam się Andreas Daniels – oczy policjanta rozszerzyły się, gdy się przedstawił. – Chciałbym złożyć zeznania w sprawie Billa Kaulitza.

***
Dzisiaj trochę krótko, ale... No, to już właściwie końcówka, jeszcze przecież tylko dwa rozdziały i epilog. Następne rozdziały są trochę dłuższe.
Pozdrawiam!

16 komentarzy:

  1. wow próba na komisariacie? no takiego czegoś to jeszcze nie było ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Andreas! Zawsze go lubiłam <3
    Swoją drogą co to za policja, która dzieci bez rodziców przesłuchuje? I gdzie jest Gordon jak jest potrzebny?
    Czekam z utęsknieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że żadko komentuję.
    Brdzo mi się podoba. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Tak, myliłam się co do Danielsa, chyba jak większość. Ale z tym wcześniejszym dobieraniem się do Billa przesadził. Więc: mam nadzieję, że nie zostanie aresztowany, że będzie wszystko dobrze. Tom, już po wszystkim powinien się zaopiekować Billem. Tak, powinien.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej notka wspaniała na prawdę:)
    chodź myślałam że Tom zareaguje inaczej:D
    emm co jeszcze... próba na komisariacie. bezcenna:D
    tak więc pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, kocham Andreasa! Podziwiam go, że jest w stanie się poświęcić dla bliźniaków; nigdy nie wiadomo, co go teraz spotka. A jednak, mimo wszystko, postanowił im pomóc. To jest piękne.
    Liczę na to, że wszystko się ułoży.
    Próba na komisariacie. <333
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Bill powiedział Tomowi całą prawdę i, że policja mogła to też usłyszeć. Chociaż ten ich szef mnie wkurza, ale taka praca policjanta. Świetna była ta próba na komisariacie, chłopacy chodź na chwilę mogli się od wszystkiego oderwać. No i Andreas...szkoda mi go. Wiem, że skrzywdził Billa, ale jakoś tak mam do niego sentyment.Może jak powie prawdę a Bill nie wniesie oskarżenia, sama nie wiem, czy uda mu się z tego jakoś wykręcić. Najważniejsze by Bill był wolny. Szkoda,że zbliżamy się już do końca. Uwielbiam to opowiadanie.Pozdrawiam i zapraszam do siebie na www.granicemilosc-twincest.blogspot.com na nowy odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko... Będę płakać... Ten czas za szybko ucieka. Pamiętam jeszcze jak wielce zaciekawiona zaczynałam to opowiadanie.. Jest niesamowite, łezka się kręci w oku. Ja nie chcę żeby to był koniec !
    Mam ogromną nadzieję, że Bill i Tomek wyjdą na wolność, a wszystko zakończy się kolorowo. Jak w myślach robię sobie szybki przegląd zdarzeń w tym opowiadaniu, to w głowie się nie mieści ile tu się zdarzyło.. :) Na prawdę od tegorocznych wakacji bardzo się zżyłam z tym opowiadaniem. Ciągle przy zasypianiu rozmyślałam o niektórych scenach, albo zdarzeniach... To jest magiczne :)
    Pozdrawiam, Unen ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie Andreas pójdzie siedzieć, a Billa wypuszczą. Trochę szkoda, bo Andreas miał ich adoptować, no ale cóż... Dobrze, że postanowił złożyć zeznania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, to jeszcze raz ja :)
    Chciałam zaprosić Cię na krótki Prolog mojego opowiadania Twincest :)
    http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny odcinek, aż szkoda, że już zbliża się ku końcowi.. Bardzo lubię te opowiadanie i naprawdę będzie mi szkoda się z nim rozstawać. : c
    Ten szef policji, wkurza mnie. Tak trudno uwierzyć, że mówią prawdę? A ta próba.. Wow, jeszcze z czymś takim się nie spotkałem. xD A Andreas.. Hm. Zawsze miałem przeczucie, że on nie jest taki zły, chociaż czasami miałem chwile zwątpienia, kiedy dobierał się do Toma. Ale jednak, jest w porządku. ; 3
    Czekam na kolejną część.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiadomo, że Jose musi mieć wszystkie dowody, zeznania, aby wypuścić Billa. Musi być pewny, że chłopak działał we własnej obronie, a przeszłość jeszcze bardziej spowodowała czyn uderzenia nożem, aż tyle razy.
    Jestem bardzo ciekawa zachowania Toma względem Andreasa i zeznań blondyna. :D

    U mnie nowa notka.^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Pomysł z ta proba w areszcie nierealny
    Dziwne było też zastanawianie się Andresa nad tym, że 2 lata temu to on mógłbybyć ranny.
    Dobrze, że to w końcu się wyjaśniło.
    Szkoda mi tylko Andreasa chociaż nie pomyślałabym, że to kiedyś napisze.
    _______________________________
    CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  13. Końcówka super. Aż mnie ciarki przeszły.
    Historia na początku bardzo ciekawie napisana.
    Czekam na nexta.

    Alien

    OdpowiedzUsuń
  14. nigdy tego nie pisałam, ale po prostu kocham to opowiadanie. Każde jedno robiło na mnie wrażenie, ale to po prostu uwielbiam. chyba właśnie przez opisanie tej więzi miedzy bliźniakami - niesamowity majstersztyk! no po prostu cudo!

    Żal mi będzie Andreasa jak faktycznie wpakują go do więzienia. Bo szczerze wątpię, żeby się wybronił. Jeszcze jak zaczną węszyć i choćby szukać Simone to przecież w końcu dojdą do tego co stało się z tą Szmatą.
    Przykro mi z powodu Billa i tego, ze znowu się w sobie zamknął. Tom tak dobrze na niego działał a tu proszę. Znowu wszystko nie tak. Choć wierzę, że i tak wyjdą z tego cało. Ta ich więź ;o jezu. to jest coś niesamowitego. Opisałaś to wszystko tak wspaniale, że aż dreszcze przechodzą jak działają na siebie i jak rozumieją bez słów. Aż żałuję, że nie mam bliźniaczki haha ;D
    Rozbawiła mnie co prawda akcja z próbą na komisariacie - no bo nie oszukujmy się, kto by w realnym świecie na to pozwolił hahaha xD
    Ale to w końcu opowiadanie :D

    Ciężko zniosę koniec tego opowiadania. Już to wiem.
    Nie mniej jednak życzę dalszej weny!
    Odwiedzam Twego bloga zawsze, gdy pojawia się coś nowego, ale czasem po prostu między domem a dorywczą pracą u cioci nie mam czasu na skomentowanie wszystkiego, za co bardzo Cię przepraszam.
    Ale wiedz, że jestem !
    Zawsze!

    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG ...ale to się porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  16. Leje.. Próba na komisariacie, zawsze spoko.. I te olejki.. Umm.. Me gusta.. xDD 10 minut czytałam ten jeden rozdział.. Kto by się spodziewał. Może przed dwunastą skończę całe opowiadanie xDD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)