niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 19



Andrej okropnie się denerwował. Wystarczyło, że Eric tylko raz na niego spojrzał i już wszystko było jasne. Nawet nie próbował powstrzymać kochanka przed natychmiastowym zamówienie biletu do Tuzli, gdzie obecnie mieszkał jego starszy brat, jedynie kazał mu zamówić też bilet dla siebie. Andrej zrobił to bez chwili zastanowienia, po czym zadowolony z tego, że ma lot za dwie godziny, postanowił nawet nie wracać do domu. Nie miał potrzebnych rzeczy, ale gdyby pojechał do domu, najprawdopodobniej jego matka chciałaby wiedzieć, gdzie się wybiera, a tego nie mógł jej na razie powiedzieć. Zadzwonił więc tylko i powiedział, że nocuje u Erica przez dwie najbliższe noce i go nie będzie, bo planują pojechać do jego rodzinnej wsi. Matka nie wyczuła podstępu.
W samolocie Eric cały czas trzymał go za rękę, chcąc pomóc mu przez to przejść. Od razu było widać, że Andrej jest kłębkiem nerwów.
W szpitalu chodził w kółko po poczekalni, dopóki nie przyszedł do niego lekarz, który zajmował się jego bratem.
- Co z nim? – spytał szybko. Eric nie zrozumiał – Andrej mówił w swoim ojczystym języku.
Lekarz zamrugał ze zdziwienia.
- Pan… już tutaj? Wow. Naprawdę szybkie mają te samoloty.
- Co z moim bratem?
- Już wszystko powinno być z nim w porządku. Został dotkliwie pobity i dźgnięty nożem w ramię, ale sądzę, że bardzie od ciała ucierpiała jego duma. Napastnicy rozebrali go i zostawili nagiego na środku ulicy. Ma połamane żebra i wstrząs mózgu. Zatrzymamy go przez dwa dni, a jeśli potem jego wyniki będą dobre, puścimy go do domu. W chwili obecnej jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Prócz mnie, pomyślał Andrej złośliwie. Wiadomość o tym, ze z jego bratem wszystko jest dobrze sprawiła, że wreszcie poczuł ulgę. Jego dłonie zacisnęły się w pięści ze złości. Czuł, że to nie była zwykła napaść. Gdyby zabrali mu portfel, pielęgniarka nie mogłaby się z nim skontaktować.
- Czy któraś z jego rzeczy zginęła? – spytał Pejic, tupiąc nogą w kafelek. Eric nie wiedział, o co chodzi, ale profilaktycznie położył chłopakowi dłonie na ramionach i zacisnął je tam uspokajająco.
- Nie wiem, ale jeśli chodzi o pieniądze, to nie sądzę. Pański brat wracał do domu z zaliczką, którą dostał od szefa przed wypłatą. Cała kwota jest w środku, razem z dokumentami i kartami kredytowymi. Pozwoliliśmy sobie odnaleźć numer do pana.
- Mogę go zobaczyć?
Lekarz zawahał się.
- To wbrew regulaminowi…
- Leciałem tu przez pół świata.
Doktor westchnął.
- No, dobrze. Ale tylko na dziesięć minut.
Mężczyzna zaprowadził ich o do odpowiedniej sali. Andrej jęknął ze zgrozą, gdy zobaczył fioletową twarz swojego brata i spory bandaż na głowie, lekko przesiąknięty już krwią. Jeno oko miał tak opuchnięte, że z pewnością nic nim nie widział, a warga była opuchnięta i wyraźnie rozwalona. Kolorowa twarz chłopaka nawet na Ericu zrobiła wrażenie.
Igor nie spał. Gdy tylko weszli do sali, od razu otworzył zdrowe oko i spojrzał na gości. Na jego twarzy odmalowała się ulga. Andrej był ciekawy, kogo Igor się spodziewał.
- Co się stało? – spytał model zdenerwowany, stając obok łóżka brata.
- Zaszło drobne… nieporozumienie.
Andrej uniósł jedną brew. Tym gestem dał bratu do zrozumienia, że ten ma przechlapane.
- Nieporozumienie? Z kim?
Igor zamknął na chwilę oko.
- Nie odczepisz się, prawda?
- Całe szczęście, że się rozumiemy.
- Do you speak English? – zapytał Andrej lekarza.
Mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Całe szczęście – burknął do siebie. – Gadaj po angielsku, zrozumiemy tylko ja i Eric.
- No, dobra. Po prostu… miałem pewne kłopoty finansowe i pomógł mi taki jeden koleś. Ustaliliśmy termin spłaty mojego długu, ale nie miałem wtedy pieniędzy. Jego kolesie trochę mnie postraszyli i wyznaczyli kolejny termin. Oddałem im do tego czasu część forsy, ale raczej… mało. Wkurzyli się. Trochę mnie potrzepali i powiedzieli, że dadzą mi ostatnią szansę, ale muszę zapłacić jeszcze odsetki. Nie miałem kasy, więc… trochę mnie poturbowali.
- WCHODZISZ W UKŁADY Z JAKIMIŚ ŚLISKIMI TYPKAMI?! – krzyknął Andrej ze złością.
- Cii! Tu jest szpital! – upomniał chłopaka lekarz.
- Potrzebowałem pieniędzy – tłumaczył Igor.
- Ach tak? Tak bardzo zabolałoby twoją dumę, gdybyś zapytał mnie?! Chyba lepiej pożyczyć od brata i żyć spokojnie niż skończyć tak jak ty skończyłeś!
- Nie złość się, dobra? Ja…
- Jak mogłeś być tak głupi?! – Andrej ze złości szturchnął starszego brata. Igor jęknął głośno z bólu.
- A-andrej! – upomniał go z niedowierzaniem Eric.
- Ile pożyczyłeś?
Igor westchnął.
- Trochę…
- ILE?! – model znowu szturchnął brata. Igor jęknął głośno z bólu, a lekarz otworzył usta ze zdumienia. – No, ile?!
- Dziesięć tysięcy…
- Na co ci było tyle forsy?!
Igor niemal się rozpłakał, gdy zdał sobie sprawę, że brat mu nie odpuści.
- Jestem nieudacznikiem życiowym, wiem…
- Nie bredź tylko gadaj do rzeczy! – warknął blondyn.
- Nie to co słodki Andrej…
- Na co, pytałem! – kolejne szturchnięcie.
Dolna warga poszkodowanego zadrżała.
- Na leki dla taty.
- A co mu jest?
- To, co wcześniej.
- Mówiłeś, że wyzdrowiał.
- Kłamałem.
- Ale… czemu
- Bo mi kazał.
Andrej wziął głęboki oddech, chcąc się uspokoić i jakoś pozbyć się chęci zabicia jedynego brata.
- Gdzie znajdę twojego wierzyciela?
- Chcesz się z nim spotkać?
- Chcę mu oddać kasę! Nie pozwolę, żeby zabił mu jedynego brata!
Igor jęknął cicho.
- Dobra – mruknął. – Powiem ci, ale błagam! Uważaj! Idź na ul.Czarną i spytaj o Diabła. Powiedz, że masz interes, na pewno cię do niego zaprowadzą.
- Super. Wrócę tu rano.
Andrej odwrócił się napięcie z zamiarem wyjścia, ale w ostatniej chwili coś go tknęło. Zawrócił do łóżka i kopnął w nie z całej siły. Salę rozdarł wrzask bólu, który po chwili zmienił się w ciche kwilenie.
- Zapomniałem się przywitać.
Model wyszedł, zostawiając w sali zdumionego lekarza i Erica. Zanim szatyn wyszedł, usłyszał jeszcze żałosne słowa Igora skierowane do nieobecnego już brata.
- Jesteś okrutny.
Nie brzmiał, jakby miał do niego żal, co dla Erica było naprawdę dziwne. Uśmiechnął się przepraszająco do lekarza i wybiegł za kochankiem, zanim ten zupełni o nim zapomni i go jeszcze tu zostawi.
Andrej zaraz po wyjściu ze szpitala zapalił papierosa. Gdy Eric do niego dobiegł, wsiedli do wypożyczonego samochodu i pojechali do najbliższego banku. Z bankomatu nie mogliby wybrać takiej kwoty.
- Idę z tobą – powiedział Eric, gdy Andrej podejmował w banku kwotę dwudziestu tysięcy, tak na wszelki wypadek konieczności zapłacenia odsetek. Zapakowali pieniądze do plecaka i pojechali na ulice, którą wskazał im Igor.
- Uważaj. Nie mam pojęcia, w co wplątał się mój głupi brat – mruknął Andrej. Nie chciał przekonywa Richardsa do pozostania w samochodzie, ponieważ wiedział, że i tak nie miałby szans. Eric z pewnością by do niego dołączył. – Raczej nie znają angielskiego, ale profilaktycznie się nie odzywaj i pozwól mi to załatwić.
Eric skinął głową. Czuł przypływ adrenaliny. Jeszcze nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji i nic nie mógł poradzić na to, że jego ciało tak żywo reaguje. Zanim zapytali kogoś o wspomnianego „Diabła”, obaj jeszcze raz wypalili po jednym papierosie. Potem zaczepili jakiegoś punka i spytali go o Diabła.
Chłopak na oko miał osiemnaście lat. Na początku spojrzał na gości podejrzliwie, a potem skinął głową i zaczął ich prowadzić.
Było już po północy. Koty grasowały po okolicznych śmietnikach, dodając całej sytuacji grozy. Weszli do jednego z budynków i przeszli wąskim korytarzem, a potem weszli po schodach i skręcili w prawo. Chłopak zapukał do jednych drzwi, po czym otworzył je i spojrzał na Andreja.
Model wszedł do środka, w duchu dziękując za obecność Erica. Nie podobało mu się to wszystko, a Igora miał ochotę po prostu zabić. Jego życiu nic nie zagrażało tylko wtedy, kiedy młodszy brat był z daleka od niego. Po ich spotkaniu lekarz chyba zrozumiał to aż za dobrze.
- Czego?
Mężczyzna siedzący za biurkiem palił papierosa, trzymając nogi na biurku. Wyglądał na całkowicie wyluzowanego. Po obu stronach znajdowały się drzwi, przez które zapewne gotowi byli wparować jego ludzie. W rogach pomieszczenia znajdowały się kamery.
- Ty jesteś Diabeł?
- Czego chcesz?
- Spłacić dług.
- Nie przypominam sobie, żebyś coś ode mnie pożyczał.
- Mój brat przesyła pozdrowienia ze szpitala – mruknął ironicznie Pejic.
Usta mężczyzny rozszerzyły się w uśmiechu.
- Ach, tak! Pamiętam. Nie sądziłem, że jesteś bratem Igora.
- Znamy się? – zdziwił się Pejic.
- Nie osobiście. Dużo się o tobie mówi w telewizji.
- A-aha. Mogę już zapłacić?
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Drzwi na prawo.
- Co?
- Drzwi na prawo. Tam jest nasz szef. – Andrej spojrzał na niego ze zdumieniem, co mężczyzna skwitował uśmiechem pełnym politowania. – Chyba nie sądziłeś, że nasz szef tak po prostu się wystawi? Nie bez powodu nikt was nie przeszukuje.
Blondyn mruknął coś niezrozumiale, po czym posłusznie podszedł do wskazanych drzwi i wszedł do kolejnego pomieszczenia. Zdziwił się, kiedy zobaczy tam niemal identycznego mężczyznę jak w tym poprzednim.
- Cieszę się, ze twój brat poszedł po rozum do głowy – powiedział mężczyzna. W pomieszczeniu panował półmrok, tak więc Andrej nie mógł dokładnie zobaczyć, jaki wyraz twarzy ma owy Diabeł. – Naprawdę nie chciałem mu robić krzywdy.
- Mniejsza z tym – rzekł model. – Sam się prosił o lanie. To będzie dla niego dobra nauczka.
Diabeł uśmiechnął się lekko.
- Podobasz mi się. A to kto?
Andrej zawahał się, ale odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Mój partner.
- Partner? – zdziwił się mężczyzna, po czym uśmiechnął. – Naprawdę cię lubię! Nawet nie musisz zapłacić odsetek.
- Mój brat pożyczył dziesięć kawałków, prawda?
Diabeł skinął głową. Andrej ściągnął plecak, w którym miał dziesięć tysięcy i podał go mężczyźnie. Pozostałe pieniądze zostawili w samochodzie, nie wiedząc, ile tak naprawdę będą musieli zapłacić.
Mężczyzna nie przeliczył tego.
- Jesteś naprawdę śliczny. Na pewno pasyw… Uwielbiam takich słodkich chłopców jak ty! Drew! – zawołał. - Chodź na chwilkę!
Do pokoju wszedł ten sam punk, który przyprowadził ich w to dziwne miejsce. Pejic zrobił oczy jak pięć złotych, gdy chłopak usiadł mężczyźnie na kolanach i objął go za szyję.
- Twój raczej nie jest słodki – stwierdził Andrej, wciąż będąc w szoku.
- Jak to nie? – zaśmiał się Diabeł, całując chłopaka w policzek. – Może nie wygląda, ale to niesamowity pieszczoch. Dobrze widzieć kogoś swojego. Widzisz, jaki jestem miły? Nawet nie musiałeś płacić odsetek. Powiedz bratu, że cały mój gang przesyła pozdrowienia.
- Wszyscy tu są…?
- Zdecydowana większość.
- To trochę… dziwne. I zaskakujące.
- Andrej? – Eric zdenerwował się odrobinę. Wyczuwał dziwną nutę w głosie kochanka, ale nie znał języka i nie wiedział, o co może chodzić. Każda sekunda, którą spędzali z tymi bandziorami potęgowała jego zdenerwowanie.
- Spokojnie, wszystko gra. Diabeł jest ok – powiedział do niego po angielsku.
- Twój chłopak się denerwuje. Lepiej już idźcie, nie chciałbym doprowadzić do zawału wybranka tak pięknej istoty. Drew, odprowadzisz gości do wyjścia? Potem przyjdź do mnie, mam coś dla ciebie.
Chłopak posłusznie wykonał polecenie Diabła bez słowa sprzeciwu. Wyprowadził Andreja i Erica za zewnątrz.
Pejic musiał spytać.
- Nie boisz się z nim…?
Drew spojrzał na niego spokojnie i pokręcił głową. Wyciągnął z kieszeni notes i długopis i zaczął coś pisać. Po chwili podał notkę Andrejowi.
„Jestem niemową z sierocińca. Diabeł mnie uratował. Wasze pieniądze przeznaczy na szczytny cel.”
Andrej spojrzał chłopakowi w oczy.
- Naprawdę ci na nim zależy…
Punkt uśmiechnął się kpiąco.
- Ten styl kompletnie przeczy temu, co mi napisałeś – dodał model. 
        „Pozory mylą. Akurat ty powinieneś to wiedzieć.” 


                                                                    KONIEC TOMU I

***
Dobra, trochę się przeciągnęło w czasie i w ogóle, ale jest. Wersja trochę okrojona, bo się spieszyłam. Wyskoczyło mi coś nagle i nie mogłam dodać o dwudziestej drugiej, tak jak wspominałam pod poprzednim postem.
To "koniec tomu I" zapewne zaskoczy Was tak samo jak i mnie, ale kiedy napisałam ostatnie słowa tego rozdziału zdałam sobie sprawę, że to właśnie ten moment. Pewnie nie spodziewaliście się dwóch, ale... no ale. Zobaczycie za tydzień, o ile znowu nie nawalę.
Miłego czytania.

9 komentarzy:

  1. Nie masz pojęcia, jak strasznie się cieszę. Drugi tom? Wspaniale! <3
    A Igor powinien od razu z Andrejem pogadać. To nie, trzeba było się zadłużyć! Podobało mi się ich spotkanie, zwłaszcza jak model dźgał obolałego brata. Ach, ten temperament. :D
    Przyznam, że przestraszyłam się, jak przeczytałam, że Eric i Andrej wybierają się do Diabła. Mimo że ma niezbyt przyjazną ksywkę, okazał się całkiem w porządku, co mnie zaskoczyło. Jednak sława czasem się przydaje. xD
    Dobrze, że wszystko się układa. Bosko. :3
    Pozdrawiam, życzę weny (i wolnego czasu ;))!

    OdpowiedzUsuń
  2. http://over-the-rainbow0.blogspot.com/2012/11/rozdzia-11.html
    Zapraszam na rozdział 11. Mam nadzieję, że przeczytasz i zostawisz coś po sobie. ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym pierwszym tomem faktycznie zaskoczyłaś. :D

    Andrej ma temperament, ale Igorowi należało się. Mógł zwrócić się do brata, a nie do tego Diabła. Dobrze, że facet okazał się nie taki do końca zły i w dodatku sam jest gejem. Fajny wątek, może jeszcze obaj się przewiną w kolejnym tomie. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka według mnie jedna z najlepszych!
    To było takie słodkie jak Adrej zapytał tego panka!
    Kochany! *.*
    Mam nadzieję, że ten diabeł nie będzie nachodził Adreja...
    bo coś trochę podejrzany jednak był ;p
    Mam nadzieję, że notka będzie za tydzień.
    Dużo weeeny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha! Boskie!
    Zaskoczyłaś mnie z tymi tomami, ale cóż jeśli zamierzasz dalej pisać to opowiadanie i jeszcze go nie zakończyłaś to ja nie mam nic przeciwko ;3
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. aaa boskie *.* i jeszcze kolejny tom? aaa klaskam uszami! :D
    końcówka świetna.. Diabeł okazał się jednak dobrym człowiekiem.. noo szczerze poruszyło to moje serducho ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny odcinek i duże zaskoczenie, że to koniec Tomu I, ale super,że za tydzień już dasz odcinek z tomu II. Andrej okazał się fajnym bratem z jajami jak na faceta przystało. Dobrze,że objechał Igora, ale też zdecydował się mu pomóc. Końcówka zaskakująca. Faktycznie pozory mogą mylić. Może rozwiniesz jeszcze ten wątek? Życzę ci weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Pozory mylą. Akurat ty powinieneś to wiedzieć." Świetne! Ach, trochę miluśki ten Diabeł jak na człowieka który zakatował Igora, no ale "pozory mylą"... Bardzo się cieszę, że będę mogła czytać Tom II :) Weny

    OdpowiedzUsuń
  9. poznał Erica uważał, że jest zły okazał się dobry, poznał przyjaciela Erica uwarzał, że jest dobry okazał się zły, poznał diabła wydawał się złem wcielonym, okazał się bardzo "przyjazny". Masz racje nazywając to opowiadanie "Pozory mylą". Czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)