poniedziałek, 12 listopada 2012

36.Rodzinny dom



Tom tulił bliźniaka, próbując go jakoś uspokoić. Odruchowo naciągnął mu na pośladki bokserki, zauważając, że są podrapane aż do krwi. Podejrzewał, co mogło się wydarzyć.
Policja na razie ich nie ruszała. Zajęli się ciałem zabitego. Rzucali Billowi ukradkowe spojrzenia i wyraźnie mieli Toma za wariata.
Bill nadal trzymał w ręce zakrwawiony nóż, ale Tom ufał bratu i wiedział, że Bill go nie skrzywdzi. Bujał się z nim w przód i w tył i szeptał do ucha uspokajające słowa.

…Bill wszedł do domu, masując skronie. Mimo że już dawno wyszedł z klubu, głowa wciąż pulsowała mu tępym bólem. Widział jak Carlos gdzieś odjeżdża, zapewne z Sarą.
Wyciągnął z szafki tabletki na ból głowy i zabrał z suszarki jedną ze szklanek. Podszedł do wyspy i nalał sobie do szklani wody z kranu. W momencie, kiedy popijał tabletki, ktoś złapał go za ramiona i pchnął na podłogę. Szklanka upadła z brzękiem na podłogę. Bill jęknął z bólu, nie wiedząc, co się dzieje. Napastnik przytrzymał go za nogę i pociągnął po podłodze. Bill próbował się jakoś wyrwać, wijąc się, ale to nie powstrzymało nieznajomego.
- Wstrętny bachor! – warknął, rozrywając mu bluzę.
Chłopak zaczął krzyczeć, ale nikogo nie było w pobliżu, żeby udzielić mu pomocy. Był zdany tylko na siebie. Jedna z jego rąk błądziła desperacko po podłodze, szukając drogi ratunku. Syknął, kiedy trafił na odłamki szkła. Nie zastanawiając się, wbił jeden w ramię mężczyzny. Gdy tej jęknął z bólu i odsunął się lekko, Bill porządnym kopniakiem odepchnął go od siebie. Mężczyzna, próbując go złapać, chwycił go za bokserki, drapiąc mu pośladki i lekko rozrywając bieliznę.
- Tak cię przerucham, że własna matka cię nie pozna!
Mężczyzna rzucił się za nastolatkiem, ale spóźnił się dosłownie o ułamek sekundy. Był pewien, że Czarny będzie uciekać, ale ten wiedział, że mu się nie uda. Złapał w rękę pierwszy lepszy przedmiot – był to nóź kuchenny – i dźgnął nim napastnika w brzuch, krzycząc z przerażenia. Po jego policzkach potoczyły się łzy, gdy przed oczami zaczęły mu tańczyć obrazy z innego dnia, kiedy inny, silniejszy od niego mężczyzna, próbował go skrzywdzić w dokładnie ten sam sposób.
Krzycząc, wyrwał nóż z zaskoczonego mężczyzny i dźgnął go po raz kolejny, tak dla pewności, że nie zrobi mu krzywdy. A potem zrobił to jeszcze raz i jeszcze, nie zdając sobie z tego sprawy. Gdy ciężkie ciało zwaliło się na podłogę i znieruchomiało, Bill na czworakach podszedł do wyspy i wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Szlochając rozdzierająco, starał się zrobić to jak najszybciej.
Tom… Musi mu powiedzieć!...

- Dziesięć razy! – mruknął mężczyzna, ściągając gumowe rękawiczki. – Gówniarz dźgnął go dziesięć razy!
- To nie był przypadek. Coś tu nie gra.
- Co teraz?
 Tom widział wzrok policjantów. Geo i Gus stali całkiem z boku, zdając relację z tego, co się stało. Dredziarz nie wiedział, dlaczego nikogo nie ma w domu, ale nie było czasu, żeby się nad tym rozwodzić.  Tom miał przeczucie, że to nie skończy się dobrze.
- Bill Kaulitz? – jeden z policjantów podszedł do braci skulonych na podłodze. – Biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, mamy podstawy twierdzić, że ukartowałeś zabójstwo Bena Thompsona. Jesteś aresztowany.
- Nie możecie go aresztować! To była obrona własna! – krzyknął Tom, mocniej zaciskając dłonie na ciele brata.
- Dopóki sprawa się nie wyjaśni, mamy obowiązek zatrzymać pana Kaulitza.
- Ale…
- Nie zostawiaj mnie, Tom… - wyszeptał Bill, mocniej przylegając do bliźniaka.
Policjant patrzył na Czarnego z niesmakiem, co nie uszło uwadze Toma.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze – powiedział Dredziarz do brata. – Gus, przynieś dla Billa jakieś spodnie, mogą być dresy. Nie może jechać tak, jak jest.
- Was również proszę o udanie się na komisariat. Chcielibyśmy, żebyście natychmiast złożyli zeznania. Jesteście pełnoletni?
- Nie, będziemy dopiero we wrześniu.             
- Proszę wstać – rzucił funkcjonariusz do Billa, wyciągając kajdanki.
Czarny był zbyt roztrzęsiony, żeby zareagować. Wciąż płakał, ale wyglądała na to, że nikogo to nie rusza. Tom miał ochotę wziąć coś ostrego i zrobić z nimi wszystkimi dokładnie to samo, co Bill zrobił chwilę wcześniej. Gdy policjant zobaczył, że chłopak nie reaguje, podszedł do niego i szarpnął go do góry.
Bill wzdrygnął się i próbował odsunąć, ale policjant siłą próbował go zakuć w kajdanki.
- Nie dotykaj go! – warknął Tom, odpychając lekko gliniarza. – Zakuj go, jeśli musisz, ale nie dotykaj, jeśli to nie jest konieczne.
Policjant spojrzał na Toma ze złością, ale też z zastanowieniem. Bill spojrzał na mężczyznę. W jego oczach widać było strach.
- Daj mu ręce, Bill.
Funkcjonariusz otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy chłopak bez słowa posłuchał bliźniaka i pozwolił mu się zakuć w kajdanki. W tym czasie wrócił Gus ze spodniami dla Billa. Z pomocą Toma udało mu się je założyć.
- Kto tutaj rządzi? – spytał Tom.
- Ja – odezwał się jeden z mundurowych, paląc papierosa. Przyglądał się całej sytuacji uważnie, nie biorąc w niej jednak udziału. – Jose Schutz.
Tom zagryzł dolną wargę, odsuwając Billa jak najdalej od łap policjanta.
- Chciałbym, żebyście pozwolili nam zostać razem.
- Razem? Gdzie?
- W celi.
- Chcesz, żebym cię zamknął razem z nim? – zdziwił się policjant.
Tom skinął głową.
- Zapomnij, dzieciaku. Chłopaki, bierzcie ich. Sid, zostaniesz do przybycia właściciela i opiekuna tych tutaj. Idziemy.
Dredziarz miał problemy ze stawianiem kroków, ponieważ Bill przylegał do niego tak mocno, że nie mógł normalnie iść. Mimo wszystko nie odezwał się nawet słowem.
Gdy próbowali wsadzić ich do osobnych samochodów, Bill wpadł w histerię. Geo i Gus patrzyli przerażeni jak Czarny wyrywa się, kopie policjanta i robi wszystko, żeby tylko dostać się do Toma. Dredziarz miał nadzieję, że dzięki temu policjanci zrozumieją – Bill nie mógł zostać teraz sam. Właśnie przeżył coś strasznego, a oni potraktowali go jak kryminalistę. Gdy jednak jeden z funkcjonariuszy uderzył jego bliźniaka pałą w plecy, nie wytrzymał. Podbiegł do niego i odepchnął go mocno.
- Spierdalaj, chuju! – krzyknął, klękając przy bracie.
- Jak śmiesz, ty…
- Cicho, Ol. Ci dwaj mogą jechać razem. Mam już dość wrzasków tego czarnego. Jedziemy – odezwał się Jose.
Tom zdał sobie sprawę, że on próbuje wyciągnąć jak najwięcej wniosków z ich zachowania, żeby potem dopasować poszczególne elementy układanki. Na pewno zobaczył, że tylko przy Tomie aresztowany się uspokaja.
Na miejscu przeprowadzono ich przez kilka zakratowanych drzwi. Znowu pojawił się ten sam problem – gdy Billa chcieli odłączyć od Toma, zaczynał panikować i wpada w histerię.
- Pozwólcie mi. On dostanie świra, jeśli zostanie sam – warknął Dredziarz.
- Już dostał.
Tom zagryzł dolną wargę, błyskawicznie podejmując decyzję.
W następnej chwili jego zaciśnięta pięść już z ogromną siłą uderzyła w nos Jose Schutza, przewracając go na ziemię. Chłopak jęknął, machając ręką, jakby to miało mu pomóc strzepnąć ból.
- Czy to już się kwalifikuje do zatrzymania, czy jeszcze mam coś zrobić? - spytał wściekły chłopak.
Jose był zdumiony odwagą Kaulitza, ale również i wściekły. Z tego wszystkiego nawet Bill przestał płakać, jedynie pochlipywał cicho, czekając na rozwój wydarzeń.
Policjant wstał, złapał Toma za ramiona i wymierzył mu cios kolankiem w brzuch. Tom jęknął z bólu i upadł na podłogę. Zwijał się do pozycji embrionalnej i prostował, próbując znaleźć pozycję, w której ból się zmniejszy. Gus i Geo patrzyli na to z przerażeniem przez długość korytarza, ale nie mogli nic zrobić.
- Zamknąć ich w oddzielnych celach – polecił Jose.
- Ale mamy tylko jedną wolną.
- Przenieście kogoś z innej.
- Wszyscy już śpią. Może jutro ich zamienimy?
Policjant przytaknął niechętnie, ocierając krew z twarzy.
- Jeszcze się policzymy, gówniarzu.
Dwóch policjantów podniosło Toma, a trzeci pozbawił Billa kajdanek i wsadzili ich do jednej celi, po czym po prostu odeszli.
Czarny podszedł do pryczy i usiadł na niej, chowając twarz w dłoniach. Tom, wciąż krzywiąc się z bólu, usiadł obok niego i objął go.
- Co tam się wydarzyło, Bill? – spytał Dredziarz.
- Nie jestem w stanie teraz o tym mówić. Powiem… Powiem ci później, ok?
- W porządku. Pewnie niedługo przyjdą nas przesłuchać, ale sądzę, że na razie mamy chwilę dla siebie. Połóż się spać.
- Spać?! Mam spać w takiej chwili?!
- Zaufaj mi. Potrzebujesz odpoczynku. Będę tu czuwał, ok?
Bill nie chciał iść spać, ale Tom go w końcu namówił. Czarny ułożył się na niezbyt wygodnym łóżku, a Tom usiadł pod ścianą tuż obok niego i czuwał, nucąc cicho Monsoon. Nawet nie chciał sobie wyobrażać reakcji Gordona, kiedy o wszystkim się dowie.
Usłyszał kroki na korytarzu i spojrzał w stronę krat. Podszedł jeden z policjantów i otworzył celę.
- Ty, w dredach. Chodź!
- Cii! – skarcił go Tom, wstając. – Bill zasnął!
Policjant uniósł jedną brew, ale nie skomentował tego. Zabrał Toma na przesłuchanie. Dredziarz był pewien, że przesłuchaniem zajmie się gliniarz, któremu rozwalił nos. Miał rację
- Siadaj.
Tom posłusznie wykonał polecenie i czekał na pierwsze pytanie.
- Opowiedz mi, co się stało, a ja zastanowię się, czy powinienem ci wierzyć.
- Byliśmy w klubie, Billa rozbolała głowa… Chciał jechać do domu. Spytałem, czy mam z nim wracać, ale nie chciał. Podejrzewam, że zadzwonił po Carlosa.
- Carlos to…?
- Nasz szofer.
Policjant uniósł jedną brew. Tom naburmuszył się.
- Tak, wiem jak to brzmi. Szofer. Bogate gnojki. Jeśli jednak już chcesz wiedzieć, mieszkam w tym domu wariatów niecałe pół roku, bo moja stara po siedemnastu latach przypomniała sobie, że oddała jednego z synów do bidula i wzięła mnie z powrotem.
- Wychowywałeś się w domu dziecka? Gdzie?
- W Monachium. Bill ją zmusił, żeby mnie przygarnęła. Wydawała trochę więcej kasy Gordona niż zakładał. Miał na nią haka.
- W porządku. Co było dalej?
- Siedzieliśmy w trójkę w klubie, kiedy dopadło mnie to… przeczucie.
- Przeczucie?
- No, Bill to mój bliźniak. Czasami zdarza mi się śnić rzeczy, które przydarzyły mu się w przeszłości. – Policjant spojrzał na niego jak na wariata. – Tak, wiem jak to brzmi.
- Kontynuuj – mężczyzna zrobił nieokreślony ruch ręką.
- No, więc miałem to przeczucie. Już wcześniej czułem, że stanie się coś złego. Drogę do domu pamiętam jak przez mgłę. Wydzierałem się na Gusa, że jedzie za wolno, ogółem wszyscy krzyczeli. Do mnie, że mam się zamknąć, że przeze mnie zginiemy i takie tam. Na końcu kazałem mu wjechać w bramę i Gus to zrobił, o dziwo. Wyskoczyłem z auta i pobiegłem do domu. W kuchni znalazłem Billa. Siedział przy wyspie i płakał. W ręce trzymał nóż, jego ubrania były porwane… Zresztą, przyjechaliście zaledwie kilka minut po tym zdarzeniu.
- Znałeś Bena Thompsona?
Tom pokręcił przecząco głową.
- Czy Bill mógł go znać?
Dredziarz pokręcił głową na znak, że nie wie. Nagle coś go tknęło.
- Czy miał znamię w kształcie półksiężyca przy pępku?
- A co to ma do rzeczy?
- No, właściwie to nic…
- I tak to z ciebie wyciągnę, więc…
- No, dobra. Wiem, jak to zabrzmi, ale…
- Może lepiej nie kończ. To, co oznaczasz słowami „wiem jak to zabrzmi”, brzmi jak kompletna bzdura.
- Odkąd przeprowadziłem się do domu Gordona zdarzały mi się bardzo dziwne sny. Koszmary. Wolę wam to teraz powiedzieć niż później się tłumaczyć.
- Sny o czym?
- To… było dziwne. Śnił mi się gwałt.
- Gwałt? Jaki gwałt? Co widziałeś? Kurwa, nie wierzę, że o to pytam.
- Na początku nic, tylko tatuaż Billa. To było tak jakbym ja nim był. W jednym ze snów odwróciłem się i zobaczyłem, że tuż obok pępka mężczyzna ma znamię w kształcie półksiężyca.
- Czy ty właśnie sugerujesz, że jakiś facet zgwałcił twojego brata, a tobie się to przyśniło jakiś czas po tym zdarzeniu, zaraz po pierwszym spotkaniu z nim? – spytał policjant z niedowierzaniem.
- Uhm, nie wiem co to miało znaczyć. Po prostu… Ten facet był w naszym domu, nie? Co on tam robił? I to wtedy, kiedy był tylko Bill! Zaatakował go i w dodatku wcale nie zależno mu na tym, żeby go… zabić. On chciał mu zrobić coś innego, porwał mu wszystkie ciuchy i moją ulubioną koszulkę Billa.
- Jutro spotkasz się z psychiatrą. Oceni, czy w ogóle jesteś poczytalny.
- Wiedziałem, że mówienie prawdy nie popłaca – warknął Dredziarz. – Z Billa nic nie wyciągnięcie. Do tej pory się nie dowiedziałem, dlaczego nie pozwalał się nikomu dotknąć. Zwykłe złapanie go za ramię kończyło się naprawdę strasznie. Coś mu się kiedyś przydarzyło i jestem pewny, że to ma związek z dzisiejszym wydarzeniem.
- Może, ale o tym pogadamy sobie z twoim bratem.
Tom jeszcze trzy razy musiał opowiedzieć dokładnie tą samą historię. Nawet zdecydowano się zrobić mu testy na wykrywaczu kłamstw, ale wyniki mieli dostać dopiero następnego dnia wieczorem.
Wprowadzili go z powrotem do celi i zabrali Billa. Trzymali go naprawdę długo albo to po prostu Dredziarzowi tak bardzo dłużył się czas. Bill już odzyskał panowanie nad sobą i zachowywał się tak, jak wtedy, kiedy Tom go poznał. Był zimny, wręcz odpychający.
- O co cię pytali? – spytał Tom, gdy tylko Bill wrócił.
- O to, co się stało.
- Powiedziałeś im wszystko?
- Odnośnie tego zdarzenia w kuchni, tak. Nie wiem skąd im przyszło do głowy insynuować jakobym był ofiarą gwałtu tego faceta. Co prawda wiedziałem, do czego się przymierzał, ale nic jeszcze nie zrobił.
- Bill – zaczął chłopak niepewnie. – Ja… Chyba najwyższy czas, żebyś mi o tym opowiedział.
- O czym?
- Wiem, że coś jest z tobą nie tak. Od początku coś było na rzeczy. Te wszystkie dziwne zachowania i przyzwyczajenia, zamykanie się na klucz i w ogóle. Ja… miałem nadzieję, że już ufasz mi na tyle, żeby mi o tym opowiedzieć.
Bill w pierwszej chwili nie odpowiedział, siadając na swoim łóżku. Położył się o odwrócił przodem do ściany, odgradzając się od bliźniaka. Gdy Tom już stracił jakąkolwiek nadzieję, że Bill cokolwiek mu powie, ten o dziwo zaczął mówić.
Po raz pierwszy Tom miał okazję posłuchać, co tak naprawdę wydarzyło się między nim a Andreasem i jaką rolę w tym wszystkim odegrała Simone.

- Rozmawiają – powiedział Ol z radością.
Jose nic nie powiedział, czekając cierpliwie na jakąś wskazówkę, dlaczego doszło do tragedii i kto tak naprawdę zawinił.


19 komentarzy:

  1. Cały wieczór odświeżałam stronę, i czekałam kiedy tylko to dodasz... Końcówka tego opowiadania jest bardzo szokująca...Przykro mi, że trafili do więzienia. Mam nadzieję, że Gordon przyjdzie i wpłaci kaucję a Billa i Toma uznają za niewinnych i wszystko skończy się usłane różami :D Mam nadzieję, że właśnie tak to się skończy. Jak pomyślę, że to koniec, nadal czuję ucisk w sercu, masz wielki talent. Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to jak piszesz. Odcinek super... normalnie chce następny. Jej, bardzo chce wiedzieć co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdaję sobie sprawę z tego, że to końcówka opowiadania, dlatego jest mi smutno. Twój styl jest nieziemski. Szkoda, że są w więzieniu, ale mam nadzieję, że wkrótce ich stamtąd wyciągniesz. Liczę na szczęśliwe zakończenie. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. waaa wspaniała notka. kocham to opowiadanie:)
    już się nie mogę doczekać przyszłego poniedziałku i nowej notki:D pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu w takim momencie???
    Mam nadzieję, że Tom zechce wysłuchać Andreasa zanim coś mu zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie, i kolejny dopiero za tydzień? :( Troche mi smutno, że zmierza to ku końcowi... Bardzo to opowiadanie lubię, uwielbiam to jak piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. I znów kolejny tydzień czekania... Aj, nie wytrzymam.
    Czytając ten odcinek cały czas się trzęsłam. Nie wiem, czy ze strachu, czy z faktu, że chce mi się cholernie spać. W każdym bądź razie boję się bardzo o Billa i mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze...
    Ta, nadzieja matką głupich... Coś ostatnio bardzo często to powtarzam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. O KURCZE, ALE TO SIĘ POROBIŁO! o.o WENY!! PO PROSTU KOCHCIAM TE OPOWIADANIE ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Odcinek super. Wszystko zaczyna się układać w jakąś całość. Bardzo poruszyło mnie zachowanie Billa gdy oddzielano go od bliźniaka. To pokazuje jak wiele się między nimi zmieniło i jak bardzo są ze sobą związani.Dobrze,że w tej celi mogli być razem. Ten policjant wydaje mi się rozgarniętym facetem, który będzie próbował zrozumieć i ogarnąć całą tą sytuację. To niesamowite,że Bill się przełamał i opowiedział Tomowi swoje przeżycie. To zbliży ich do siebie jeszcze bardziej. Czekam na kolejny odcinek. Masz talent!!!Uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na rozdział. Twój przeczytam później lub jutro. Mało czasu. :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, wiedziałam, że tak to się skończy... Czemu ci policjanci nie rozumieją, że tylko przy Tomie Bill jest spokojny?
    Mam nadzieję, że uznają, że to było w obronie własnej. Inaczej zatłukę!

    OdpowiedzUsuń
  12. No nieźle. Oby ich wypuścili. Ech, nie wiem co więcej napisać, więc.. czekam na dalszą część. ;3

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. wow no to się porobiło ^^
    nie wiem co mogę jeszcze napisać, więc tylko przypomnę, iż jak zawsze czekam na kolejny rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny Bill. Mam nadzieję, że policja dojdzie do wniosku, że chłopak działał we własnej obronie. Tym bardziej jak ich podsłuchają. I och, przyszedł czas, że Bill powie wszystko bratu. Na to czekałam od wielu odcinków. :DD
    Podobało mi się to, jak Tom walczy o to by zostać przy bracie. Wiedział, że Bill go potrzebuje i będzie źle jak zostanie sam.

    Życzę Ci całych ton weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Z każdym kolejnym odcinkiem jestem coraz bardziej przerażona tym co się tam u nich porobiło.
    Bardzo podobała mi się postawa Toma. To jak walczył z policją, aby tylko zostać przy bracie, wzbudziło we mnie podziw. Biedny Billy, mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i w końcu będą mogli być razem szczęśliwi <3

    Standardowo życzę !WENY!
    Czekam na dalszą część opowiadania.
    Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na rozdział 10. ; 3
    http://over-the-rainbow0.blogspot.com/2012/11/rozdzia-10_14.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Adres mojego bloga został zmieniony na: http://gegen-jedes-gesetz-twincest.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej! Chciałam zaprosić Cię na One shot Twincest mojego autorstwa :)
    http://hot-adommy.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu.. drugi mój ulubiony rozdział.. Jeny jak biedny Bill został potraktowany.. Skandal!! Policja w opo pojebana tak samo jak nasza Polska. Chuj, że człowiek roztrzęsiony, przerażony, trzęsie się jak liść na wietrze i płacze.. Zakuć go w kajdanki i odizolować od brata, którego potrzebował. Pff. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)