Niewolnik to nie
człowiek. Wielu – o ile nie wszyscy – Rzymian wychodziło z tego założenia,
nawet jeśli w domu było dwa razy więcej niewolników niż ich panów. Mimo
liczebnej przewagi niewolnicy nie mieli odwagi sprzeciwić się swemu ciemiężcy,
ponieważ nie byli to ludzie zdolni do walki, a już na pewno nie pełni nadziei.
Nikt nie chciał zginąć, więc niemal nikt się nie sprzeciwiał.
Nasir nigdy się nie
buntował. Dorastał jako niewolnik i przyzwyczaił do warunków, w jakich kazano
mu żyć. Jego uroda sprawiła, że stał się osobistym niewolnikiem pana. Miał w
domu wysoką pozycję i szacunek innych zniewolonych. Oczywiście, z tym tytułem
wiązały się obowiązki, które nie były zbyt przyjemne, ale prowadził życie, o
jakim wielu niewolników mogło tylko pomarzyć, więc nie narzekał. Zdawał sobie
sprawę, że nigdy nie uwolni się z niewoli i nawet tego nie chciał. Jego życie
nawet mu się podobało.
A potem pojawił się
Spartakus i jego gladiatorzy. Wyrżnęli wszystkich prócz niewolników i
twierdzili, że ofiarują im wolność. Nasir wcale tak nie myślał. Odebrano mu
jedynie jego życie. Złapanie tych gladiatorów było tylko kwestią czasu, a to
oznaczało, że pociągną za sobą wszystkich pozostałych, których rzekomo
„wyzwolili”. Nie zamierzał do tego dopuścić.
Zaatakowanie
Spartakusa może i nie było najrozsądniejszym pomysłem, jednak jedynym, jaki
przychodził mu do głowy. Gdy nie udało mu się pozbawić go życia, był
przekonany, że teraz już naprawdę jest trupem. Spartakus jednak miał inne
plany. Zaczął go trenować i pozwolił mu się wykazać, dzięki czemu Nasir zdobył
zaufanie przywódcy i kilku innych wojowników, a w tym...
Zdobył zaufanie Agrona
– jednego z najlepszych ludzi Spartakusa. Czuł się dziwnie w jego towarzystwie.
Nawet się nie zorientował, kiedy jego serce zaczęło przyspieszać, policzki
pąsowieć, a on sam zapragnął zaimponować temu wojownikowi. Lubił, kiedy Agron
łapał go za policzek i mówił coś, patrząc mu w oczy. Targające nim emocje były
niezwykle niepokojące, ale Nasir nie zamierzał spychać ich na dalszy plan.
Agron był przystojny i chyba też lubił spędzać czas w jego towarzystwie, bo
często sam do niego podchodził i zaczynał rozmowę. Powoli się przyzwyczajał do
tego, że może sam o sobie decydować, choć to wciąż było dziwna. Skoro jednak
miał taką możliwość, pozwalał sobie wodzić wzrokiem za przystojnym, silnym
gladiatorem, ciesząc się, że Agron go lubi.
Gdy doszło do głupiej
kłótni między Agronem a Kriksosem i siły Spartakusa się podzieliły, Nasir
planował wyruszyć ze swoim „obiektem westchnień”. Potem jednak zdecydował się
pomóc Kriksosowi w uratowaniu jego ukochanej z kopalni. Miło było decydować o swoim
losie. Ta wyprawa była z góry skazana na niepowodzenie, jednak znalazła się
grupa, która chciała spróbować swoich sił w tej misji.
Kiedy jeden z
żołnierzy zranił Nasira, Syryjczyk był pewien, że oto nadszedł jego kres. Ci
gladiatorzy, którzy jeszcze żyli, pragnęli odebrać mu życie. Nasir był pewien,
że Spartakus się zgodzi, w końcu był tylko balastem dla pozostałych. Tak się
jednak nie stało. Los bywa przewrotny i tak się złożyło, że on, ranny i ledwo
żywy, przetrwał i nie wybrał się w podróż do zaświatów, za to podążyli tam
wszyscy ci, którzy chcieli pozbawić go życia. Reszta przeżyła cudem, trafiając
na oddział Agrona maszerujący w stronę Wezuwiusza.
Ledwo przytomny z bólu
i gorączki Syryjczyk zachowywał resztki świadomości, zupełnie jakby bał się, że
ciemność jest zwiastunem jego śmierci. Kiedy jednak Agron uniósł jego twarz i spojrzał
mu w oczy, pozwolił sobie na osunięcie się w ciemność, która wzywała go już
dłuższy czas. Poczuł wewnętrzny spokój, kiedy zobaczył te zatroskane zielone
oczy, szukające na jego twarzy oznak życia.
Mimo poważnej rany i
wysokiej gorączki, udało mu się przeżyć, jednak ledwie wstał z łóżka, a już usłyszał
o kolejnym szaleńczym planie. Spartakus zamierzał potrząsnąć Rzymianami i
zaatakować arenę. Agron, oczywiście, zamierzał wyruszyć razem z nim i Nasir
zaczął obawiać się o jego życie. Potem jednak gladiator złożył na jego ustach
czuły pocałunek, będący obietnicą czegoś więcej niż nadchodzącej śmierci i
Nasir uwierzył w to, że misja się powiedzie. Pragnął z całego serca powrotu
Agrona i zasmakowania jego ust po raz kolejny. Jako niewolnik spełniał wiele
zachcianek pana, w tym towarzyszył mu w łóżku. Tym razem jednak Nasir miał z
kimś być nie dlatego, że tak mu rozkazano. Po raz pierwszy miał okazję dać się
dotknąć komuś na jego własne życzenie. Miał prawo pragnąć kogoś i walczyć o
jego względy. Jeśli tak wyglądała wolność, to lepiej jest zginąć wolnym niż żyć
zniewolonym.
Czekając na powrót
grupy, praktycznie nie zmrużył oka przez całą noc. Wciąż miał lekką gorączkę,
ale czuł się o wiele lepiej i nie mógł się doczekać powrotu Agrona.
Nad ranem jego modły
zostały wysłuchane i niemal wszyscy wrócili bezpieczni. Agron też, wyraźnie
zadowolony ze zwycięstwa nad Rzymianami.
Większość dnia
spędzili blisko siebie, często całując się lekko i obejmując. Nasir był tym
początkowo onieśmielony, ale jako niewolnik nauczył się szybko przywykać do
nowych sytuacji i tym razem było tak samo, zwłaszcza że Agron bardzo mu się
podobał.
Wieczorem, kiedy
wszyscy powoli już kładli się spać, Agron nachylił się nad nim i pocałował go
mocno, trochę inaczej niż w ciągu dnia. Jego ręce objęły go w pasie i
przysunęły bliżej, a język rozpychał się w jego ustach.
– Chodźmy do mnie –
szepnął niemal prosząco, głaskając Syryjczyka po plecach.
Nasir mimowolnie się
zarumienił, a jego serce zabiło mocno. W głębi duszy wciąż był niewolnikiem i
dziwnie mu było móc samemu decydować. Zazwyczaj nie pytano go o zdanie, jedynie
wydawano mu polecenia. Taka sytuacja była dla niego zupełnie nowa.
– Jeśli tego pragniesz
– odparł. Nie był pewien, czy to dobry pomysł. Wątpił, żeby rana pozwoliła im
na zbliżenie, ale chciał spróbować.
Agron złapał go za
rękę i pociągnął do swojej izby. On, jako jeden z najważniejszych ludzi
Spartakusa, miał swój własny pokój. Noce były ciepłe, więc reszcie nie
przeszkadzało spanie na zewnątrz.
Weszli do środka i
niemal od razu Agron zaczął go całować, obejmując w pasie. Gladiator był od
niego sporo wyższy i zdarzało mu się nazywać go „malutkim”. Nasir nic sobie z
tego nie robił, bo wiedział, że to nie była obelga, lecz wyraz sympatii.
Objął mocno Agrona i
przysunął się bliżej niego, gładząc jego tors. Na jego usta wypłynął głupawy
uśmiech, kiedy mężczyzna uniósł go i wciąż całując, zaniósł do swojego łóżka.
Położył go na nim delikatnie i zawisł nad nim, pospiesznie przebiegając
wzrokiem po klatce piersiowej i brzuchu, wokół którego owinięty był opatrunek.
– Bogowie nam
sprzyjają – rzekł Agron, głaskając policzek Nasira. – Medyk twierdził, że to oni
zamknęli przed tobą bramy zaświatów.
– Raduje mnie to –
odparł Nasir, uśmiechając się.
– Mnie również.
Ich usta znowu
spotkały się w pocałunku, który szybko przerodził się w naglącą potrzebę czegoś
więcej. Zaczęli całować się coraz namiętniej, dotykać i pieścić. Agron starał
się nie urazić rany, ale po chwili już nie był w stanie zapanować nad
pożądaniem.
Syryjczyk sapnął nagle
z bólu, sztywniejąc w ramionach gladiatora.
– Nasir?
– Wybacz. Rana
zabolała.
Agron przymknął oczy,
oddychając szybko, po czym odsunął się trochę i rozebrał chłopaka. Zdjął
również z siebie odzienie i ułożył się obok niego. Pocałował go w ramię.
– Najpierw musisz
wyzdrowieć.
– Odrzucasz taki dar z
powodu niegroźnej już rany? – zapytał Nasir, wyraźnie zaskoczony. Był pewien,
że Agron doprowadzi sprawę do końca bez względu na wszystko.
– Nie chcę, żeby cię
bolało.
– O to się nie martw.
– Głos Nasira był niepewny, ale oczy zdradzały wszystkie pragnienia. – Nic mi
nie będzie. Nie jestem kobietą.
– Gdybyś nią był, nie
byłoby cię tutaj – mruknął gladiator.
Dłoń Agrona gładziła
niespiesznie jego nagi pośladek i udo, a biodra poruszały się rytmicznie,
ocierając o młodszego mężczyznę. Nasir odwrócił głowę i przycisnął wargi do ust
gladiatora, zadowolony z pieszczot, które ten mu serwował. Nie miał pojęcia, że
to może być aż takie dobre. Na ustach Syryjczyka stale gościł uśmiech. Zupełnie
nie obawiał się tego, że przecież w porównaniu do Agrona naprawdę jest
niepozorny i choćby walczył z całych sił, nigdy z nim nie wygra.
Dlaczego się nie
obawiał?
Usta całowały i ssały
jego szyję, ręka błądziła po klatce piersiowej i ramionach, a potem znów niżej
aż wreszcie zacisnęła się na jego kroczu. Syryjczyk westchnął przeciągle,
odchylając głowę jeszcze bardziej do tyłu. Gdyby nie ta przeklęta rana, z
chęcią by się odwdzięczył. Też chciał dotykać, ale leżeli na boku, a Agron
znajdował się za jego plecami. Nasir czuł twardą męskość ocierającą się o jego
pośladki przy każdym ruchu i nagle zdał sobie sprawę, że już nie może się
doczekać, kiedy Agron będzie w nim.
Jęknął głucho –
mężczyzna uszczypnął go w sutek, a ręka poruszała się miarowo na jego
przyrodzeniu.
– Podoba ci się? –
wyszeptał gladiator, przekręcając się tak, żeby mogli się pocałować.
– A masz jakieś
wątpliwości?
Agron uśmiechnął się w
odpowiedzi. Nasir odwrócił się na wznak i objął go za szyję, przyciskając swoje
wargi do jego ust. Rozsunął nogi, dając mężczyźnie możliwość ułożenia się
miedzy nimi. Ten skwapliwie z tego skorzystał, starał się jednak go nie
przygniatać, żeby nie urazić gojącej się rany. Jeszcze chwilę wymieniali
pieszczoty i pocałunki, jeszcze chwilę zerkali sobie w oczy i uśmiechali się do
siebie z błyszczącymi oczyma…
Jeszcze tylko chwilę
ręka Agrona błądziła po jego penisie, ścierając palcem zbierający się na jego
czubku płyn. Potem dłoń podążyła pomiędzy jego pośladki, masując wejście.
Nasir jęknął głośno i
przymknął oczy. Jeszcze nigdy nie było mu tak dobrze. Docisnął się do ręki
gladiatora, niemo prosząc o więcej. Ich czoła stykały się, a oddechy mieszały,
gdy gladiator zaczął w niego wchodzić. Nasir zacisnął zęby, żeby nie jęknąć.
Trochę bolało i miał nadzieję, że mężczyzna da mu chwilę na przywyknięcie.
Agron poruszył się
nerwowo, składając pocałunki na jego twarzy, uszach, szyi, obojczykach i
ramionach. Obcowanie z nim było naprawdę przyjemne. Syryjczyk objął jego twarz
rękami i nakierował na swoje usta.
Już pierwsze pchnięcie
było niezwykle elektryzujące. Nasir zadrżał, jęcząc głośno. Tak dobrze…
– Bogowie… – wyszeptał
w odpowiedzi na miarowe pchnięcia w głąb swojego ciała.
Agron uśmiechnął się
do niego, wplatając palce w jego włosy.
Nie był w stanie długo
utrzymać takiego tępa, w końcu zaczął przyspieszać, chcąc doprowadzić ich do
spełnienia. Nasir zaciskał dłonie w jego włosach na tyle, na ile ich długość mu
na to pozwoliła, jęcząc bezwstydnie. Agron też wzdychał raz po raz i przymykał
oczy.
– Fuck the Gods! –
wysapał tuż przed tym, jak zalał jego wnętrze własnym nasieniem.
Nasir przymknął oczy.
Skończył chwilę przed Agronem i musiał przyznać, że był to najlepszy seks w
jego życiu.
Gladiator opadł na
łóżko tuż obok niego, pamiętając o ranie. Dyszał ciężko wprost do jego ucha,
całując go niespiesznie po szyj i muskając nosem skórę. Uśmiechnął się, kiedy
uniósł lekko głowę i zobaczył, że Nasirowi kleją się oczy.
– Sen to nie
Rzymianin, z którym trzeba walczyć, Nasir. Przyda ci się odpoczynek.
Chłopak tylko się
uśmiechnął, zadowolony z obejmujących go ramion i… łóżka. Agron nie chciał,
żeby odszedł, więc chyba po raz pierwszy będzie spał na prawdziwym łóżku.
Przekręcił się trochę, szukając sobie wygodniejszej pozycji.
Gdy zasnął, wojownik
jeszcze długo leżał i rozkoszował się obecnością przytulonego do niego
chłopaka. Zwrócił na niego uwagę już na samym początku i był bardzo szczęśliwy,
że jego uczucia zostały odwzajemnione.
Pocałował go lekko w
czoło i przeczesywał jego długie włosy palcami, dopóki i jego nie zmorzył sen.
Następnego dnia
Spartakus zebrał wszystkich, żeby przekazać kilka informacji dotyczących ich
dalszych posunięć. Mówił o konieczności współpracy i zrobienia broni ze
wszystkiego, z czego się da. Przemawiał jakby ktoś wcześniej mu to napisał, ale
chyba tak właśnie się mówi, kiedy słowa płyną prosto z serca. Nasir
przynajmniej miał takie odczucie.
W przemowie
przeszkodziło nagle zamieszanie. Kriksos i Agron zaczęli się szarpać i zanim
ich rozdzielono, polała się krew.
Nasir patrzył na to i
nie wierzył. Jak człowiek, który w nocy tak troskliwie i delikatnie obchodził
się z nim w łóżku – i nie ma znaczenia, czy z powodu rany, czy nie – mógł mieć
tak cholernie trudny do okiełznania charakter i piekielny temperament, który
rzucał go w wir każdej walki bez zastanowienia?
Upłynie jeszcze wiele
wody, zanim pozna go wystarczająco, aby rozgryźć tę dziwną sprzeczność w jego
charakterze. Miał tylko nadzieję, że nikt nie pozbawi go życia zanim to uczyni.
***
Wspominałam kiedyś o tym, więc wstawiam. Ogółem średnio mi się podoba i zauważyłam, że kompletnie nie mam drygu do przerabiania już stworzonych historii. Drarry, które zaczęłam pisać, też utknęło w martwym punkcie. Eh...
Mam nadzieję, że dla Was nie brzmiało to tak źle, jak dla mnie.
Pozdrawiam!
Nie wiem czemu Ci sie ten one shot srednio podoba. Wedlug mnie jest dobry, a nawet bardzo dobry ;) Pierwszy raz spotkalam.sie.z. shotem o gladiatorach i powiem ze milo mnie to zaskoczylo :D Czekam na nastepne notki pozxrawiam i zycze weny c:
OdpowiedzUsuńmam dokładnie takie samo zdanie :)
UsuńTo jest świetne szkoda że takie krótkie. Mam nadzieje że. Niedlugo pojawi się nowy rozdział nowego opowiadania jak również bliźniaków. Powinnaś mieć więcej wiary w siebie.
OdpowiedzUsuńOne shot ładną lecz nie mój typ
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział pierwszy 'Światła w ciemności'
P.S Nominowałam cię
http://bl-love-is-like-fire-and-ash-by-mito.blogspot.com/?m=1
Mi ten one-shot bardzo się podoba ΦωΦ
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy rozdział "Światło w ciemności"
Pozdrawiam
W końcu się doczekałam Agrona i Nasira jupi :):)
OdpowiedzUsuńOne-shot jest świetny.
Dzięki
No to, że Drarry utknęło Ci w martwym punkcie wcale nie narzekam. Nie lubię tego pairingu. Najlepiej przerób opowiadanie na Snarry, od razu ruszy z kopyta ;) To żart oczywiście, ale sama musisz przyznać, że inspirowane (jak sama pisałaś) Snarry Granice wyszły Ci znakomicie.
OdpowiedzUsuńCo do Nagrona... Poprawiłabym to i owo. Jak choćby to zdanie: "Po raz pierwszy miał okazję dać się dotknąć komuś na jego własne życzenie." Nie wiem, może się mylę, ale jak dla mnie z tego zdania nie wynika, że decyzja należy do Nasira...
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócisz od tego fandomu i do tej pary. Nie pogardziłabym jakimś dłuższym fan fiction. I pamiętaj, to Twoja wizja, nie musi być w 100% zgodna z tak zwanym kanonem. Pozwól sobie na odrobinę luzu i dowolniejszej interpretacji faktów.
Weny!
Ariana
oglądałam Spartakusa specjalnie dla tej pary i dla tego oneshota. :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie Ci to wyszło.
weny! ;)