wtorek, 10 kwietnia 2012

13.Święta


Półtora miesiąca...
Tyle czasu minęło od jego urodzin. Żył jak w jednym wielkim śnie. Chodził do szkoły i nawet miał całkiem dobre stopnie, a to wszystko dzięki Czarnemu. Gdy on odrabiał lekcje, Dredziarz się nudził, więc siadał obok niego i przepisywał od niego zadania. Jakby na to nie patrzyć, zawsze coś zapamiętał.
Tom czuł, że coraz bardziej oddalają się od G&G. Nadal jadali z nimi posiłki i od czasu do czasu do nich wpadali, ale robili to bardzo rzadko. Często siedzieli w swoim pokoju.
Pokój 483.
Pokój rozpusty.
Uprawiali seks przynajmniej raz dziennie. Bill pozwolił się zdominować, chociaż Dredziarz musiał się nieźle namęczyć. W sumie to każdego dnia miał problemy z ujarzmieniem tego chudego stworzenia. Strasznie go to wszystko podniecało. Nie rozumiał, jakim cudem po takim czasie nadal może go pragnąć. Czuł, jakby miał go we krwi. Bronił go jak swoją własność, zwłaszcza na matmie, gdzie nauczycielka nadal się przypieprzała. Cóż, tym razem i w jego zeszycie na każdej stronie znajdował się szereg jedynek. Zastanawiał się, jak ona to zapisuje w dzienniku. Mieli pięć lekcji matmy w ciągu tygodnia, na każdej dostawał przynajmniej dwie.
Nowy super rekord Kaulitza. Nawet stary byłby z niego dumny.
Dowiedział się też, jak można spędzać czas w bibliotece. Akurat był piątek, znowu katorga na matmie. Gdy już skończyli lekcje, Tom chciał iść do pokoju, ale Bill nie.
-Muszę iść do biblioteki-upierał się Czarny.
-Po co?
-Chcę trochę poczytać.
-Możesz to robić w pokoju.
Bill zagryzł dolną wargę.
-Mam tam swoje specjalne miejsce.
-Pokażesz mi?
Cauletz patrzył przez chwilę na niego, a potem pokiwał twierdząco głową.
Bill zaprowadził go do jakiegoś zaułka z trzech stron otoczonego regałami z książkami, a z jednej ścianą. Było tylko wąskie przejście do środka. W ścianie było okno, tak więc nie było problemu ze światłem. Czarny usiadł na podłodze z książką na kolanach. Dredziarz był trochę tym zdziwiony. Usiadł obok niego i spojrzał na książkę, którą czytał. Był to jakiś dramat.
-Lubisz takie książki?-zapytał Tom.
-Kiedy czytam o ludzkich tragediach uświadamiam sobie, że nie mam najgorzej, że są ludzie, którzy cierpią bardziej niż ja. Zawsze, kiedy jest mi źle, staram się sobie o tym przypominać. 
Kaulitz zdziwił się odpowiedzią chłopaka.
-Chodź tu do mnie-rzucił.
Usiadł wygodnie opierając się plecami o ścianę, a podkulonymi lekko nogami zaparł się o regał. Złapał Bill za biodra i posadził sobie na kolanach.
-Przytul się-powiedział.
Czarny uśmiechnął się lekko i słodko wtulił w jego ramiona. Tom uwielbiał go przytulać, czuć jego zapach przy sobie i dotykać. Tak bardzo go pragnął, że to aż bolało. Jeszcze nigdy nie był stałym związku, a już zwłaszcza w takim, który trwałby więcej niż trzy godziny. Nie wiedział, co takiego było w Cauletzie, że zdołał zatrzymać go przy sobie tak długo.
-Tom?-odezwał się Bill po dłuższej chwili zamykając książkę.
-Hmm?-spytał Dredziarz całując go lekko w czoło.
-Masz ochotę na małą zabawę?
-Jaką?
-Masz czy nie?
-Z tobą? Zawsze.
Czarny zaśmiał się cicho i zsunął z jego kolan. Tom obserwował go z uwagą, gdy rozchylił jego nogi, a potem zwinnymi ruchami rozpiął mu zamek w spodniach uwalniając jego penisa z bokserek.
-Zboczeniec!-rzucił Tom patrząc, jak Czarny powoli bierze go do ust i zaczyna sprawiać mu przyjemność.
Fakt, że praktycznie każdy mógł odkryć ich kryjówkę i ich przyłapać jeszcze tylko potęgował ich podniecenie.
I tak oto Tom Kaulitz we własnej osobie zaczął spędzać w bibliotece mnóstwo czasu. Często siadał na podłodze biorąc Billa na kolana i przytulając go do siebie. Czarny trzymał w rękach książkę i ją czytał. Potrafili tak siedzieć godzinami, i chociaż Dredziarz miał potem całe zdrętwiałe ciało, za nic by się tych chwil nie wyrzekł. Tom jeszcze nigdy się tak nie czuł. To nie był tylko zwykły seks, to było coś więcej. Wytworzyła się pomiędzy nimi jakaś dziwna więź, która nie pozwalała im przebywać osobno. Dredziarz miał wrażenie, że nieźle wdepnął, ale dopóki nie miał przez to kłopotów, nie zamierzał się tym przejmować. Żył przecież według motta carpe diem. Zawsze tak robił! Tulił więc do siebie chłopaka cierpliwie czekając, aż ten skończy, bo wiedział, że wieczorem sobie to odbije. Z czasem zaczął sam czytać te książki. Często było to też uzupełnienie informacji z lekcji. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, ile się przy nim nauczył. Wychodziło to w sumie na sprawdzianach, kiedy wszystkie pytania wydawały mu się jakieś takie proste. Nic z tego nie rozumiał.
I tak im czas leciał. Nie zawsze było kolorowo. Potrafili się ze sobą pokłócić, ale szybko się godzili. Po pierwszej kłótni Bill napisał piosenkę "In die Nacht", która po prostu podbiła serce Toma. Uwielbiał grać tą melodię, a jeszcze bardziej mu się podobało, gdy Bill do tego śpiewał. G&G nie bardzo zrozumieli jej przesłanie, ale podobało im się. To było przecież najważniejsze.
Półtora miesiąca...
Najlepsze półtora miesiąca w całym jego dotychczasowym życiu.
-Bill?-spytał Tom pewnego dnia, kiedy leżeli w łóżku po upojnym seksie.
-Co?
-Powiedz mi, dlaczego nie ćwiczysz na w-f?
-Hmm... Poprosiłem starego, żeby załatwił mi zwolnienie. Zlitował się nade mną.
-Aha. A ta sytuacja z tym chłopakiem, który mieszkał tu przede mną? Opowiesz mi wreszcie, co się stało?
-On... Miał obsesję.-zaczął Czarny z westchnieniem.
Obsesję? Jaką obsesję?
-Widzisz, pragnął mnie przelecieć i nie przyjmował do wiadomości mojej odmowy.
-Zaczynam się bać. Czy on ci coś zrobił?
-Próbował. Któregoś razu był nieźle wkurzony i zaczął się do mnie dobierać. Kiedy się opierałem, zaczął mnie bić. Ciągle powtarzał, że przecież tego chcę i takie tam pierdoły. Nieźle mnie skopał. Mój opór jeszcze bardziej go podniecał i jednocześnie złościł. Gdy moja głowa zderzyła się ze zlewem trochę mnie zamroczyło i wyłożyłem się na podłodze. Ściągał ze mnie bokserki, kiedy do środka wparowali Gus i Geo. To wszystko musiało chyba wyglądać dość przerażająco, bo byli okropnie wkurzeni. Nie pamiętam za bardzo, co się stało. Kojarzę tylko, że ten palant strasznie krzyczał. Geo spuścił mu tęgie lanie, podczas gdy Gus próbował zebrać moje zwłoki z podłogi. Wszędzie było mnóstwo krwi. Na początku myślałem, że to tamtego, ale okazało się, że moja. Gdy przygrzałem łbem w zlew, penknął mi łuk brwiowy i ogółem rozwaliłem sobie skórę. Palant wrzeszczał tak głośno, że aż dyrektor przyszedł sprawdzić, co się dzieje. Nie był zachwycony tym widokiem. Zadzwonił na pogotowie. Okazało się, że miałem połamane żebro, zwichnięty nadgarstek i wiele innych obrażeń, łącznie ze wstrząsem mózgu. W dodatku ucierpiały na tym moje włosy. Ale szybko mi przeszło. Gdy tu wróciłem, jego już nie było.
Tom leżał i gapił się w sufit mrużąc oczy. Chyba lepiej było żyć w nieświadomości.
-Miałeś tu... Hmm, ciekawe przeżycia.
-Takie moje szczęście.
-Bill? Jutro też idziemy do biblioteki?
Czarny zaśmiał się kiwając potakująco głową. Tom wiedział, że jeszcze dwa miesiące temu przygrzał by osobie, która śmiałaby mu zarzucić, że spędza czas w bibliotece. Teraz nie było w tym nic dziwnego. Nawet kiedy rozmawiał ze swoją matką i mówił jej, że idzie do biblioteki, pytała się go, czy on na pewno dobrze się czuje. Gdy odpowiadał, że tak, kazała mu zmienić dilera. Cóż... Czuł się wspaniale i nie maczały w tym palce żadne używki. Ba! Przechodził najlepszy okres swojego życia. Miał nadzieję, że tak będzie zawsze, chociaż nie chciał się łudzić. Może i współżył z chłopakiem i strasznie go to kręciło, ale przecież nie był gejem. Na razie seks z dziewczynami nie wydawał mu się niczym pociągającym, ale kiedyś może mu się to zmienić. Przecież kilka miesięcy temu na samą myśl o robieniu TEGO z facetem, zupełnie go skręcało. Teraz nie miał żadnych oporów.
Ludzka natura jest bardzo elastyczna.
Jeśliby się okazało, że jednak zostanie gejem- a nie był pewien, czy tego chce- to nie jest powiedziane, że na dobre będzie z Cauletzem. Minęło już sporo czasu od momentu, kiedy "oficjalnie" byli razem, a jednak nie potrafił uwierzyć w to, że będzie w stanie być z nim do końca. Zbyt dobrze siebie znał. Po jakimś czasie Czarny na pewno mu się znudzi. To było pewne.
Miał tylko nadzieję, że uda mu się wtedy jakoś z tego wybrnąć i nie skrzywdzi go zbyt mocno.
Bo on przecież nie chciał go krzywdzić, prawda?
Tak czy siak było im ze sobą dobrze i tego miał zamiar się trzymać.
Prawdziwe problemy zaczęły się w grudniu. Większość uczniów już wyjechała do domu na święta. Zostali tylko oni dwaj.
-Bill?-spytał Tom pakując swoje rzeczy.
-Co?-odezwał się chłopak standardowo siedząc na parapecie i gapiąc się w okno.
-Jedziesz na święta do domu?-zapytał.
-Nie.
Kaulitz westchnął i podszedł do chłopaka.
-Dlaczego?
-Stary mnie nie zaprosił.
-Może zadzwoń do niego?
-Nie.
-Dlaczego?
-Ja też mam swoją dumę. Nie zrobiłem mu nic złego. To, że jest uprzedzony do gejów, to już jego problem. Nie będę mu się kłaniał.
-Więc co chcesz robić w święta?
-To, co zawsze. Będę tu siedział i sobie czytał.
Toma coś ścisnęło boleśnie za serce, kiedy tak patrzył na Billa. Czy on naprawdę chce spędzić święta w swoim pokoju w internacie? Przecież to niedorzeczne! Tak nie można! To był jedyny czas w roku, w którym zapominało się o wszystkich urazach i wybaczało się winy.
W rodzinie Billa chyba o tym nie wiedzieli.
-Tak nie można...-zaczął Tom próbując mu to jakoś wytłumaczyć, choć zazwyczaj to on był upartym osłem.
-Rety, Tom! Myślisz, że mi się to podoba? Że fajnie jest spędzać święta w samotności?! Nie masz pojęcia, jak to jest!-głos Czuletza był suchy i pobrzmiewała w nim irytacja, jakby wkurzało go, że musi mu wyjaśniać rzeczy tak proste i oczywiste.
-Bill...-odezwał się Dredziarz kładąc mu rękę na ramieniu.
-Wiesz jak się czuję? Jak nic nie warty śmieć! Własna rodzina się do mnie nie przyznaje! Nie jestem na tyle ważny, żeby zaprosić mnie na święta! Czy ja o tak wiele proszę?! Chcę tylko do czas do czasu zobaczyć ich mordy i życzyć im wszystkiego najlepszego. No, przy odrobinie szczęścia usłyszeć to samo. I nawet nie obchodziłoby mnie to, że tak naprawdę życzą mi jak najgorzej i cieszyliby się na moim pogrzebie! Nie oczekuję żadnych prezentów, nic! Proszę tylko o odrobinę zrozumienia i uwagi! Ale nie będę o to żebrał! Ja też mam uczucia! I dumę! Nie ma mowy, że pojadę do domu, jeśli stary wyraźnie nie da mi do zrozumienia, że mam przyjechać. Wolę tu siedzieć sam! Koniec, kropka. Dlatego dobrze ci radzę cieszyć się tym, co masz. Rodziną. Przyjaciółmi. Wszystkim. Być może pewnego dnia ich zabraknie i dopiero wtedy zdasz sobie sprawę z tego, jak wiele straciłeś. Ja już to wiem. Wiem, czym to smakuje i nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi.
Zapadła cisza. Tom wpatrywał się w twarz Billa. Malowała się na niej tylko irytacja, a jednak Kaulitz i tak miał wrażenie, że za całym tym wywodem kryje się drugie dno. Nie wierzył, że Czarny naprawdę ma tak to gdzieś, jak sugeruje.
Dredziarz już wiedział, że go nie zostawi. Nie mógł. Już prędzej zostanie z nim w internacie niż pozwoli mu na użalanie się nad sobą w samotności.
-Bill, pakuj manatki-rzucił.
-Po co?-zapytał chłopak.
-Spędzimy te święta razem. Poznasz moją rodzinę... Są całkiem spoko, zobaczysz.
-Zostaję. Nie chcę jechać. Jeśli myślisz, że powiedziałem ci to po to, żebyś mnie ze sobą zabrał, to się mylisz.
-Wcale tak nie myślę. Zaproponowałbym ci to wcześniej, ale byłem pewien, że twój ojciec się odezwie.
-Jasne.
-Naprawdę. Lepiej się pospiesz. Nie chciej, żebym ja pakował twoje rzeczy.
-Nie chcę jechać. Daj mi spokój.
-Ani słowa.
-Po prostu mnie zostaw, dobra?!
Dredziarz tylko prychnął.
***
Tom z zadowoloną miną patrzył na naburmuszonego Billa. Siedzieli w limuzynie i jechali do jego domu. Dar przekonywania Kaulitza powinien zostać gdzieś opublikowany, na pewno sprzedawałby się jak ciepłe bułeczki.
To będą wywrotowe święta, pomyślał Tom nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele było racji w jego słowach.



2 komentarze:

  1. Jeden z najlepszych rozdziałów tego opowiadania. Tak słodko opisałaś ich czas spędzany w bibliotece... kto by przypuszczał, że z Tom'a taka przytulanka się zrobi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drógi rozdział, który trafia do kolekcji moich ulubionych. Mam nadzieję, że nie wydarzy się nic złego.. Boże, żeby nie wydarzyło się nic złego *modli się*
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku~~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)