wtorek, 10 kwietnia 2012

14.Rodzinka


Tom patrzył na Billa i miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Czarny wyglądał, jakby zaraz miał zginąć w jakiś tragiczny sposób. Stali już przed wielką willą Kaulitzów i czekali, aż kierowca wyciągnie z samochodu ich walizki.
-W razie czego, obronię cię-zaśmiał się Tom.
Bill spojrzał na niego jak na sadystę.
-Nie mogę uwierzyć, że dałem ci się na to namówić.
-Cóż, widać byłem bardzo przekonujący.
-Tak... Wizja ciebie wsadzającego mnie nago do samochodu miała wielką moc.
-Musiałem cię jakoś przekonać. Gdybym ci nie powiedział, że masz do wyboru pojawić się w moim domu jako w pełni ubrany gość albo nagi zakładnik, nigdy byś się nie zgodził.
Czarny tylko prychnął.
Chłopcy chwycili swoje rzeczy i skierowali się w stronę wejścia do domu.
-Trzeba było ich chociaż uprzedzić- burknął Cauletz.
-Daj spokój, nie marudź już. Zachowujesz się jak baba przed okresem.
-Ta...
Tom i Bill weszli do domu i skierowali się w stronę salonu, gdzie prawdopodobnie znajdowali się jego rodzice. Był pewien, że nie będą zachwyceni widokiem Billa, ale szczerze powiedziawszy, miał to gdzieś. Powinni się cieszyć, że nie przyprowadził im żadnej blond laski z sylikonowymi cyckami.
Tak, jak się spodziewał, jego rodzice siedzieli w salonie.
-Cześć!- przywitał się.
Podszedł do matki i uściskał ją mocno, a potem podał rękę ojcu.
-Czemu macie takie grobowe miny?- zapytał ze śmiechem.
Jego rodzice uśmiechnęli się lekko do niego.
-Kto to jest?- spytała matka patrząc na Czarnego.
Cauletzowi aż wypadła torba, gdy tak nagle zwrócono na niego uwagę.
-Tom, byś się wstydził! Co ja ci mówiłem na temat przyprowadzania dziewczyn do domu?! I to jeszcze w święta!- krzyknął stary.
Dredziarz zerknął na Billa. Widząc jego oburzoną minę, wybuchnął śmiechem. Matka patrzyła na niego zdezorientowana.
-Tom?- spytała niepewnie.
Młody Kaulitz prawie popłakał się ze śmiechu.
-Wyluzujcie. Przecież to nie jest dziewczyna, tylko Bill, mój kolega z pokoju- wydusił próbując się uspokoić.
Stary zaczerwienił się lekko zdając sobie sprawę ze swojej pomyłki.
-Dzień dobry- przywitał się cicho Bill.
Tom miał dziwne wrażenie, że Czarny ma ochotę stąd zwiać i to migiem.
-Bill w tym roku spędzi święta z nami. Będzie spał u mnie. W sumie mamy duży dom, ale on jest strasznym pedantem i przynajmniej będzie komu sprzątać pokój- powiedział.
-Tom!- upomniała go matka.
-W porządku. I tak będzie musiał sprzątać swoje rzeczy- odezwał się Czarny.
-Doprawdy?- zaśmiał się Dredzarz.
-Och, chcesz, żebym ci zademonstrował kilka sposobów pozbycia się lenia Kaulitza?
Tom poczuł, jak oblewa go gorąco. Bardzo dobrze wiedział, co chłopak miał na myśli.
-Cóż, myślę, że... Hmm... Zobaczymy.
-Na pewno jesteście zmęczeni po podróży. Tom, zaprowadź gościa na górę. Za dwie godziny będzie kolacja, odpocznijcie sobie-powiedziała kobieta.
-Dzięki, mamo. Chodź, Billy. Witaj w moim królestwie.
-Jeżeli zaprowadzisz mnie do dżungli, zginiesz.
-Daj spokój, nie jestem aż takim bałaganiarzem!
Chłopcy weszli do pokoju Toma. Jeszcze dobrze nie zamknęły się za nimi drzwi, a Dredziarz już złapał Cauletza za tyłek i wpił się w jego usta.
-Widzisz? Nie było tak źle- mruknął cicho całując namiętnie Billa.
Czarny przymknął tylko oczy i odwzajemnił pocałunek.
-Twój stary wziął mnie za dziewczynę!- burknął Cauletz ściągając Dredziarzowi bluzę.
Tom zaśmiał się słysząc oburzenie w głosie Billa, ale nic nie powiedział koncentrując się na jego ustach. Wsunął mu język między wargi i zadrżał czując rozkosz rozlewającą się po całym jego ciele. Zdecydowanie uwielbiał tego chłopaka.
Czarny jęknął cicho. Taak...
Kto by pomyślał, że seks z chłopakiem może tak bardzo spodobać się Kaulitzowi? Miał jednak dziwne wrażenie, że gdyby na miejscu Billa byłby jakikolwiek inny chłopak, puściłby pawia. Bo to nie mógł być nikt inny. Tylko Billy.
Chłopcy kochali się długo i namiętnie, najpierw na łóżku, a potem pod prysznicem. Gdy już byli czyści i pachnący, położyli się spać. Byli zmęczeni po podróży i ostrym seksie, jaki ze sobą uprawiali. Tom zamknął drzwi na klucz, żeby czasem nikt nie przyłapał go leżącego na łóżku i przytulającego śpiącego Billa. W sumie to niewiele go obchodziła opinia rodziców, ale mimo wszystko nie chciał się z nimi kłócić przed świętami. I tak pewnie stary nieźle go zjedzie za to, że przywiózł Czarnego nie uprzedzając nikogo o tym. Taaak... Odpoczywaj Tom, bo potem już nie będzie tak fajnie.
Wieczorem zeszli na kolację. Usiedli obok siebie, a reszta Kaulitzów na przeciwko.
-Jak tam w szkole, Tom?- zapytała kobieta.
-Dobrze-odpowiedział Dredziarz.
-Czy to oznacza, że zdasz?- zapytał stary z nadzieją.
Bill zakrztusił się sokiem, który akurat pił. Tom spojrzał na niego naburmuszony i przewrócił oczami słysząc, jak Czarny krztusząc się parska śmiechem.
-Wielkie dzięki, Bill- mruknął Tom.
-Przepraszam, po prostu... Hahaha!
-Co w tym takiego zabawnego?- zapytała matka Dredziarza.
-Szkoda gadać- wtrącił Tom, zanim Czarny zdążył się odezwać.- Tak czy siak, on jest geniuszem i ma na mnie zły wpływ. Zaliczam wszystkie sprawdziany na bardzo dobre oceny i to bez ściągania- rzucił z dumą.
-Ty? Akurat!- odezwał się stary Kaulitz.
-Naprawdę! Babka robi kartkówkę, a mi te pytania wydają się jakieś takie... proste! No, tylko z matmą jest problem.
-Z matmą? Przecież to jedyny przedmiot, z którego coś umiałeś!- odezwał się matka Toma.
-Ironia, co?- uśmiechnął się słabo chłopak.
-Tom, pewnie się ucieszysz. W tym roku na święta przyjeżdża do nas wujek z Geo.
-Geo? Taak! Będzie ekstra. Bill, skołujemy jakiegoś perkusistę i możemy iść trochę pograć do studia. Mam już dosyć tej kary!- powiedział Kaulitz z uśmiechem.
-Jakiej kary?- odezwali się jednocześnie rodzice Toma.
-No, ee... długa historia, nie chciałbym was męczyć... A wiecie, że Bill wspaniale śpiewa?- zaczął szybko wymyślać Dredziarz.- I sam pisze piosenki? I rozpisuje muzykę? I...
-Synu, rozumiem, że nie chcesz mówić, za co dostałeś tą karę- przerwał mu ojciec.
Bill zaśmiał się cicho.
-Zdecydowanie nie chce pan wiedzieć- rzucił Cauletz.
Tom zmierzył go srogim spojrzeniem, po czym wpadł na genialny pomysł.
Już po tobie, Billy, pomyślał i uśmiechnął się szelmowsko.
Dredziarz poczekał, aż Czarny chwycił za sok, a potem pod stołem zacisnął dłoń na jego kroczu. Bill zrobił wielkie oczy i wstrzymał na chwilę oddech. Jakoś udało mu się połknąć wypity napój i krztusząc się odstawił szklankę.
-Bill? Wszystko w porządku?- zapytał Tom z udawaną troską, chociaż oczy świeciły mu się z zadowolenia.
Bill nadal krztusząc się spojrzał na niego z mordem w oczach, ale nic nie powiedział. Tom zacisnął mocniej rękę i Czarny tylko westchnął. Jego mina była tak komiczna, że Dredziarz miał ochotę parsknąć śmiechem. I kto teraz jest górą, Billy?
-Czy coś się stało?- zapytał stary Kaulitz.
-Em... Nie, wszys... Ach! Boli mnie brzuch. Oj, jak boli. Aach!- jęczał Bill próbując pozbyć się ręki Kaulitza ze swojego krocza, ale był zbyt słaby.
Cauletz skulił się i jęknął głośno. Jego mina była bezbłędna.
-Może zadzwonić po lekarza?- spytała kobieta zatroskana.
-Nie-e... Ee... Ja... Chyba...- jąkał się Bill.
Tom patrzył na niego niby zatroskany, a tak naprawdę ostro przebierał ręką po kroczu chłopaka.
-Bill, może jesteś na coś uczulony?- spytał Dredziarz.
-Nie-e...- jęknął Czarny z cierpieniem wymalowanym na twarzy. Może i był dobrym aktorem, ale jego oczy zasnuły się mgłą podniecenia. Oho!
-Może twój organizm  czegoś nie toleruje?- pytał dalej Kaulitz.
-Tak-k, bakterii-i... Aach!
-Bakterii?- zdziwił się Tom.
-Tak... Wiesz...- kolejny jęk-, że jest bakteria, która... która... nazywa się- znowu jęk- Tom-m???
-Naprawdę?
-Może lepiej idź się połóż, poszukam jakichś tabletek- powiedziała kobieta zatroskana patrząc na kulącego się Cauletza.
Bill zacisnął mocniej zęby i kiwnął głową. Miał obcisłe spodnie, więc wzwód nie był widoczny. Tom z miną niewiniątka zabrał rękę i patrzył na Czarnego, gdy ten powoli wstawał i szedł w stronę schodów, jakby miał gówno w gaciach. Cóż... Miał tam coś innego, co zdecydowanie prosiło się o uwagę.
Dredziarz poczekał, aż matka znajdzie tabletki, a potem szybko jej je zabrał i pobiegł na górę. Wbiegł do pokoju, zamknął drzwi na klucz i...
-Aach, aach...- jęczał Cauletz.
 Tom otworzył szeroko usta widząc, jak Bill robi sobie dobrze. Siedział na łóżku i masturbował się! Jeansy miał rozpięte i lekko zsunięte z tyłka razem z bokserkami.
-Żadnego robienia sobie dobrze na moim łóżku!- warknął Tom.
Czarny zupełnie nie skrępowany zaczął szybciej poruszać ręką, a drugą pokazał mu fuck'a. Tom naburmuszył się, ale nic nie powiedział. Podszedł do Billa i popchnął go na łóżko.
-Zostaw- wyjęczał Czarny.- Już... blisko.
Kaulitz wpił się w usta chłopaka i odepchnął jego rękę samemu stymulując jego męskość. Słuchał rozkosznych jęków i w tej chwili nie było dla niego przyjemniejszych dźwięków niż te, które wydawał z siebie Bill.
Jak on go uwielbiał...
Czarny krzyknął wypinając mocno biodra, po czym upadł zmęczony na łóżko. Tom położył się obok niego z lekkim uśmiechem. Ten jednak szybko zszedł z jego twarzy, kiedy Bill wsunął mu rękę w bokserki i z całych sił zacisnął ją na jego kroczu wbijając mu paznokcie w... cóż, w coś, w co nie powinien.
Dredziarz jęknął głucho.
-Przesadziłeś, Tom! Po prostu przesadziłeś!

1 komentarz:

  1. Pomylenie Billa z dziewczyną - bezbłędne, a scena końcowa?? No po prostu uwielbiam. Te rozdziały są coraz to lepsze. Cholera, jak ty to zrobiłaś~~
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)