środa, 11 kwietnia 2012

29.Normalność


Jeszcze w hotelu bliźniacy ustalili, że Bill przeniesie się do tej samej szkoły, co Tom. Co prawda nie chcieli rozstawać się z G&G, ale przebywanie z nimi mogłoby się źle skończyć. Teraz już nie udałoby im się ukryć ich związku, zwłaszcza po tym wszystkim, co się wydarzyło. To było zbyt duże ryzyko. Zresztą, G&G mieli przyjeżdżać do Kaulitzów na weekendy i ćwiczyć z nimi piosenki. Jak się okazało, do Billa zadzwonił David Jost. Facet był obecny na konkursie i styl oraz piosenki chłopaków bardzo mu się spodobały. Zaproponował, że zostanie ich menagerem. Wszystko mieli przedyskutować w najbliższy weekend w domu bliźniaków.
Gdy tylko weszli do domu, Jorg od razu porwał Billa na poważną rozmowę. Chciał się wszystkiego dowiedzieć o swoim drugim synu. Przybranej matce Toma chyba ciężko było przełknąć fakt, że jej mąż ma dwóch synów, ale nie miała zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie. Bądź co bądź polubiła Billa, kiedy przyjechał na święta, więc nie było powodu, żeby mu uprzykrzać życie. W czasie, kiedy Czarny rozmawiał z ojcem, Dredziarz poszedł do swojego pokoju i chwycił za gitarę. Z przyjemnością przejechał palcami po strunach wydobywając z nich pożądane dźwięki. Zaczął grać po kolei wszystkie piosenki, jakie przychodziły mu do głowy nucąc przy tym cicho.
-Ty umiesz śpiewać!- wykrzyknął Bill stojąc w progu.
Tom poderwał głowę do góry.
-Jesteśmy bliźniakami. To oczywiste, że skoro ty umiesz śpiewać, to ja też aż tak całkiem nie fałszuję- mruknął Tom.
-Zaśpiewaj ze mną "Monsoon". No, dawaj. Graj.
Czarny usiadł na łóżku, a Tom zrobił minę męczennika i zaczął grać oczekiwaną przez brata piosenkę.
Sielanka. Inaczej nie można było tego nazwać.
Trzy dni później Bill i Tom wstali z samego rana z zamiarem udania się do szkoły.
-Nie lubię być tym nowym- westchnął Czarny.
-Będziesz ze mną, więc nie masz się czego obawiać. Mówimy wszystkim, że jesteśmy braćmi czy że jesteśmy parą?
-Nie wiem. Chyba braćmi.
-Ok.
Tom zaparkował samochód pod domem Andreasa.
-To jest szkoła?- spytał Bill unosząc brwi.
-Nie, to dom mojego kumpla. Już do niego dzwoniłem i mówiłem mu, że będziesz jeździł ze mną. Andy przygotował dla nas drugi motor.
-Motor?
-Chodź, Andy chce cię poznać.
Bill westchnął i posłusznie ruszył za Tomem. Dredziarz wyciągnął spod doniczki kluczyk i otworzył drzwi. Wszedł do środka i od razu skierował się na górę po schodach. Wszedł do pierwszych drzwi na prawo i podszedł do łóżka. Czarny niepewnie zbliżył się do bliźniaka. Otworzył szeroko oczy na widok chłopaka rozwalonego na rozkopanym łóżku. Głowę miał schowaną pod poduszką, a tyłek wypięty lekko do góry. Miał na sobie tylko bokserki.
Kaulitz zachichotał i z całej siły zdzielił go w pośladek. Chłopak zerwał się jak oparzony.
-TOM! Ty cioto!- warknął wściekły.
Dredziarz ze śmiechem wybiegł z pokoju przytrzymując się futryny tak, żeby wyrobić na zakręcie. Uwielbiał te poranki, gdy po przebudzeniu się Andy okazywał światu chociaż odrobinę zainteresowania.
Usłyszał jakiś huk i zatrzymał się przy schodach.
-Hmm... Cześć- głos Andiego.
-Cz-cześć- jąkanina Billa.
Tom zawrócił i stanął w otwartych drzwiach. Zobaczył, że Bill jest przygnieciony do podłogi przez Andiego i obaj patrzą się na siebie cosik niepewnie. Widocznie rudzielec chciał gonić Dredziarza i przez przypadek potrącił Czarnego.
Rudy westchnął wstając i pomagając Billowi. Potem rozejrzał się po pobojowisku w pokoju i ponownie westchnął.
-Zrób mi płatki. Zbożowe- rzucił Andy otwierając szafę.
-Nie ma mow...
-W szafce są ciastka.
-No, dobra.
Bill uniósł jedna brew, ale nie skomentował tego.
-Spadać mi stąd. Będziecie się tak gapić na mój goły tyłek?- spytał znudzony Andy.
-Przecież nie jest...- zaczął Tom, ale zdał sobie sprawę, że jego kolega ściągnął bokserki i rzucił je na podłogę.- Bill, chodźmy.
Bliźniacy wyszli z pokoju i zeszli na dół do kuchni. Tom świetnie się orientował w całym domu, Andy od samego początku przekupywał go ciastkami i Tom został jego osobistą kucharką. W sumie to przygotowywał mu tylko płatki, chłopak miał w szafce aż cztery rodzaje. Koszmar.
-To twój kolega? Trochę dziwny- powiedział cicho Bill siadając na krześle przy stole.
-Jest spoko, zobaczysz.
-Dlaczego nie chcesz jechać do szkoły samochodem?
-Nie chcesz wiedzieć...
Andreas zszedł na dół i zabrał się za swoje płatki. Gdy zjadł, zaprowadził braci do garażu i dał im do dyspozycji jeden z motorów. Sam wsiadł na inny i razem pojechali do szkoły. Bill przyrzekł bliźniakowi, że go potem za to zabije, ale chyba mu się spodobało, bo później już nie narzekał. Pożegnali się z chłopakiem i ruszyli pod odpowiednią klasę.
-Pedał!
Bill westchnął, a Tom nic nie powiedział. No, bo co miał mówić? To w końcu i tak była prawda.
Zadzwonił dzwonek i razem weszli do klasy. Zajęli miejsce w ostatniej ławce i wypakowali książki.
-Ty jesteś ten nowy?- spytał ktoś.
Bliźniacy spojrzeli na intruzów. Przed Billem stało trzech chłopaków. Byli dosyć dobrze zbudowani i przy każdej okazji szczycili się swoimi mięśniami. Pustaki. Tak nazywał ich Tom.
Dredziarz chciał się odezwać, ale w końcu doszedł do wniosku, że skoro Bill był w stanie wcześniej jego wyprowadzić z równowagi, to z tymi trzema też nie będzie miał problemu.
Nie mylił się.
Czarny po prostu odwrócił wzrok i podpierając policzek na ręce zapatrzył się przed siebie.
-Hej, mówię do ciebie!- warknął jeden.
Zero reakcji ze strony Billa.
-Co za głupi pedał- mruknął inny.
Czarny spojrzał na jednego z nich i uśmiechnął się. Oblizał usta tak samo, jak wtedy, kiedy chciał spławić Toma. Chłopak zarumienił się jak piwonia.
-Ej, no co ty, stary! Ogarnij się!- mruknął trzeci szturchając zarumienionego chłopaka łokciem.
Zanim którykolwiek zdążył się do niego doczepić, do klasy wyszła nauczycielka, a Billa i Toma po prostu wmurowało w krzesło.
-Ona tutaj uczy?- spytał Czarny ze zdziwieniem.
-Nie, pierwszy raz ją tutaj widzę- mruknął Tom z niedowierzaniem.
Jęknął cicho. Nauczycielka również ich dostrzegła i uśmiechnęła się przebiegle.
-Witam. Nazywam się Hanna Schulz, od dzisiaj będę zastępowała waszą poprzednią nauczycielkę. Pani Maria jest obecnie w szpitalu. Prawdopodobnie nie wróci do końca roku.
Tom tylko westchnął i przygotował sobie zeszyt. Już wiedział, co za chwilę nastąpi.
-No, to może kogoś zapytamy. Zapraszam pana Toma Kaulitza i Billa Cauletza.
-Nazywam się Bill Kaulitz- poprawił Czarny biorąc zeszyt i idąc do tablicy.
Tom również zrobił to samo.
-Kaulitz? Od kiedy?- zapytała.
Bill wzruszył ramionami.
-Nieważne. Rozwiąż zadanie domowe, a ty... To powinno się nadać.
Tom wziął od niej książkę i przeczytał zadanie. Uniósł brwi widząc stopień jego trudności. To na pewno nie była książka do szkoły średniej, a on nie był aż takim geniuszem z matmy, żeby zrobić akurat to zadanie dobrze. Uśmiechnął się głupio i wziął się do pracy...
Nauczycielka zadała uczniom do zrobienia zadania, a sama zajęła się swoimi sprawami. Tom podpowiadał Czarnemu przy okazji rysując sobie coś na tablicy. Nie umiał zrobić tego zadania, więc w sumie może jakoś ten czas spożytkować. Czuł, że wizyta u dyrektora wisi w powietrzu. Dziesięć minut mu starczyło, żeby narysować gitarę elektryczną z pourywanymi strunami i dopisać pod spodem coś, co wyglądało jak "scheisse". Odszedł kawałek i przyjrzał się swojemu dziełu. Miał do dyspozycji tylko białą i fioletową kredę, ale to wystarczyło, by narysować na tablicy prawdziwe cudo.
-Skończyłem- powiedział spokojnie oddając nauczycielce książkę.
Kobieta podniosła wzrok na tablicę i aż poczerwieniała ze złości. Bill tylko pokręcił głową kończąc swoje zadanie. Wszyscy uczniowie zaczęli komentować wspaniałą gitarę elektryczną, która znalazła się na tablicy.
-I co o tym myślisz, Haniu? To chyba wygląda trochę lepiej niż moje jedynki z poprzedniej szkoły za brak chęci podejścia do tablicy?- spytał Tom z głupim uśmiechem.
Co tu dużo mówić, uwielbiał wkurzać tą nauczycielkę.
-Do dyrektora! Obydwaj!- wrzasnęła tak głośno, że kilka osób z pierwszych ławek aż podskoczyło.
-O co tyle wrzasku?- mruczał Tom idąc po swoje rzeczy.- Wystarczyło ładnie poprosić.
-Pan Kaulitz, jak widzę, nie nauczył się jeszcze dobrego wychowania. Z dnia na dzień jesteś coraz bardziej pyskaty.
A ty coraz bardziej wredna, pomyślał zarzucając sobie plecak na ramię.
-No, to co? Za taką gitarę to należy mi się piąteczka- powiedział spokojnie.
-Zamknij się wreszcie! Już nie mogę ciebie słuchać! Jesteś bezczelny, chamski i arogancki. Zachowujesz się, jakbyś był nie wiadomo kim. Przykro mi to stwierdzić, ale jesteś tylko zasmarkanym gówniarzem, który myśli, że wszystko mu wolno.
-Oczywiście. Jestem też wspaniałym gitarzystą, grafficiarzem i w dodatku odznaczam się nieprzeciętnym urokiem osobistym, czego nie można powiedzieć o tobie. Jesteś najzwyklejszą w świecie starą, wredną jędzą. Twoje życie już za tobą, a jedyne co robisz, to użerasz się z bachorami takimi jak ja. Mam dziewiętnaście lat, jestem młody i wszystko przede mną. Jestem stworzony do tego, żeby grać na nosie takim poj*busom, jak ty.
Bill zaśmiał się.
-Racja- powiedział spokojnie.
Pięć minut po tym wywodzie bliźniacy Kaulitz byli już na dywaniku u dyrektora. Facet patrzył na nich jak na jakieś gówno, które pobrudziło mu jego ulubione buty.
-Kaulitz, twoje zachowanie...
-Wiem- przerwał mu chłopak.- Było chamski, bezczelne i tak dalej.
-Jak śmiesz mi przerywać? Powinieneś tu jęczeć z podkulonym ogonem. Pieniądze przewróciły ci w głowie.
-Nie rozmawiamy o pieniądzach.
-Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
-Oczywiście, ale to długa historia i nie chce mi się opowiadać jej od początku.
-Kaulitz 2? A ty?- zapytał patrząc na Billa.
Czarny spojrzał tylko na niego, jego twarz wyrażała zupełną obojętność.
Wzruszył ramionami i zaczął przyglądać się swoim butom.
Dyrektor aż zazgrzytał zębami ze złości.
-Dobrze. W takim razie pan Tom Kaulitz zostaje skreślony z listy uczniów i wydalony ze szkoły, a pan Bill Kaulitz może wrócić na...
-Hanna Schulz to wredna suka- rzucił Czarny patrząc w okno z obojętną miną.
Mimo tego, że sytuacja na pewno nie była zabawna, Tom cały poczerwieniał od powstrzymywanego śmiechu. Dyrektor też, ale ze złości. Dredziarz nie sądził, żeby wywalenie go ze szkoły było równe przewinieniu, ale miał to gdzieś.
Mężczyzna wydał z siebie jakiś nieartykułowany odgłos, po czym wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Obaj zostajecie skreśleni z listy uczniów i wydaleni ze szkoły. Nie wiem, co za palant wpisał wam w papierach takie dobre opinie. Zróbcie obiegówkę i w poniedziałek nie chcę was już tutaj widzieć. Jestem rozczarowany, zwłaszcza Billem. A teraz proszę wyjść.
Tom westchnął teatralnie i wyszedł bez słowa. Bill w drzwiach odwrócił się i powiedział.
-Do widzenia. Miło było pana poznać.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, w gabinecie coś huknęło tak głośno, że aż obaj podskoczyli. Spojrzeli na siebie zdziwieni.
-Dlaczego to zrobiłeś?- zapytał Tom.
-Fur immer zusammen- powiedział Bill i pocałował lekko brata w usta.
Tak oto skończyła się przygoda Kaulitzów w nowej szkole. Toma po miesiącu, a Billa zaledwie po jednym dniu.

3 komentarze:

  1. uła boskie... ;P uczyłam się 9 lat niemieckiego i mimo ze- prawdemówiąć nie znosiłam TH Twój blog sprawia że jakoś przychylniej spojrzałam na ten zespół i postanowiłam przeczytać twojego bloga i troche o nich poczytałam na innych stronach i wycinkach gazet przez co postanowiłam że do niemieckiego wracam bede sie uczyc a th zanim znowu ocenie szczegółowo rozpatrze ich twórczość świetnie piszesz Viel Glück!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimie: mam wrażenie jakbym słyszała siebie :) też dzięki temu opowiadaniu znowu uczę się słówek z niemieckiego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no.. To było boskie i już.. Nie był to najlepszy z twoich rozdziałów, ale przypadł mi do gustu.. Bardzo xD A najbardziej scena końcowa~~ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)