wtorek, 10 kwietnia 2012

2.(Nie)zwykły dzień

Chłopcy patrzyli na siebie bez słowa. Bill jak zwykle obojętnie, Dredziarz z niedowierzaniem.

-On jest waszym wokalistą?-spytał wskazując na czarnowłosego palcem.

-Tak, do tego jeszcze założycielem zespołu. Bill, to właśnie mój kuzyn, Tommy.

Tom zobaczył, jak chłopak wyciąga do niego rękę. Uścisnął ją niepewnie. Dziwnie się czuł.

-Cześć-rzucił Czarny.

-Cześć, miło cię poznać-Tom uśmiechnął się cwaniacko.

Bill nie odwzajemnił zadziornego spojrzenia Dredziarza.

-Co tym razem kazała ci robić?-spytał Geo.

Czarnowłosy skrzywił się.

-Pierwiastkować.

Chłopacy wybuchnęli śmiechem, Tom nie zareagował.

-Masz coś nowego?-spytał Gus.

-Próbowałem coś napisać na chemii, ale nie mogłem się skupić. Coś ciągle mnie rozpraszało.

Tom odwrócił głowę czując, że znowu zaczynają go palić policzki. No, tak. Skopał go pod ławką i to porządnie. Nic dziwnego, że nie mógł się skupić.

-Trudno, będziemy grać stare kawałki- Geo wzruszył ramionami.

Z jakiegoś czarnego pokrowca wyciągnął nuty i podał je kuzynowi.

-Zagrasz to bez przygotowania?

-Jasne, nie powinno być kłopotów. „Durch den monsun”... Niezły tytuł.

-Piosenka jeszcze lepsza. Dobra, chłopaki, mamy tylko pół godziny. Bierzmy się do roboty-powiedział Gus.

Wszyscy złapali się za swoje instrumenty. Tom na początek sam zaczął grać z nutek. Był ciekawy, jak to brzmi. Był w stanie to sobie mniej więcej wyobrazić, ale nie do końca. Ostatecznie melodia mu się spodobała.

Zaczęli grać. Kaulitz był przekonany, że ten pedał nie potrafi śpiewać. Słyszał przecież jego głos. Siedział w branży muzycznej od dziecka i nie sądził, żeby ktoś z takim potrafił coś dobrze i czysto zaśpiewać.

Kolejny raz tego dnia poczuł się, jakby dostał obuchem w głowę. Bill nie tylko śpiewał czysto, ale jego głos idealnie pasował do piosenki, ubiór zresztą też.

Chłopak, który przez cały czas chodził jakby nieobecny i zlewał wszystkich i wszystko śpiewając ujawniał zupełnie inną stronę swojej osobowości. Zachowywał się jak normalny, zadowolony z życia człowiek. To była cudowna przemiana. Gdy śpiewał, w jego oczach odbijały się wszystkie emocje. Tom musiał przyznać, że ten dziwak był fenomenalny.

Poczuł smutek, bo kiedy Czarny przestał śpiewać, na jego twarz powróciła obojętność, a wzrok był znowu jakby nieobecny. Tom zaczął się zastanawiać, dlaczego on taki jest? Co sprawiło, że w takim stopniu odciął się od świata?

-Bill, jesteś dzisiaj jakiś dziwny. Dobrze się czujesz?-spytał Gus.

-Przepraszam, jakoś nie mam ochoty dzisiaj śpiewać. Możemy przełożyć to na inny dzień?

-Jasne, czemu nie-odparli zgodnie Geo i Gus.

-Dzięki, chłopaki. Do zobaczenia.

Bill wyszedł z pomieszczenia. Zapanowała cisza.

-Czy on zawsze jest taki markotny?-spytał Tom.

-Dzisiaj trochę bardziej niż zwykle-westchnął Gus.

-No to po próbie-westchnął Geo.

-Weź sobie akustyka do pokoju, to i tak nasze instrumenty. Dam ci nutki, poćwicz wszystko na spokojnie i naucz się tych piosenek. Być może Bill napisze coś nowego, to wtedy razem ułożycie jakąś nową melodię-rzekł Geo podając Dredziarzowi gitarę w pokrowcu.

Tom westchnął i przeczesał ręką włosy.

-Wiesz, że jesteś w pokoju z Czarnym?-spytał Gus.

-Co?!-zdumiał się Kaulitz.

-Właśnie to. Ostrzegam, że on jest trochę nietypowym przedstawicielem naszego gatunku, dlatego nie przeraź się jego zachowaniem ani sposobem ubierania się.

-Mnie nic nie przeraża.

-Skoro tak mówisz.

-Lecę do pokoju, mam ochotę trochę odpocząć. Do zobaczenia!

-W razie czego dzwoń! Możemy cię oprowadzić po szkole.

-Już wszystko widziałem. Nara!

Tom wyszedł z pomieszczenia i założył sobie pokrowiec z gitarą na jedno ramię. Spokojnym krokiem wracał do swojego pokoju.

Czy musiał mieć za współlokatora takiego dziwaka? Przecież ten koleś był jakimś psycholem. Z drugiej jednak strony, Kaulitz będzie miał okazję odegrać się na nim za to, co stało się rano. To, jak oblizał swoje usta jednoznacznie określało, że w skali od zera do dziesięć otrzymał dwadzieścia. Najgorsze było to, że Dredziarz poczuł oblewające go gorąco. Na samą myśl o tym geściu burzyła mu się krew.

Pokręcił głową z niedowierzaniem. Odbiło mu! Zupełnie! Żeby dać się podejść jakiemuś zwykłemu gejowi!

Cholera!

Doszedł do swojego pokoju i wszedł do niego cicho zamykając za sobą drzwi. Bila nigdzie nie było. Położył gitarę na łóżku i zaczął rozpakowywać wszystkie swoje rzeczy. Szybko przecież nie wróci do domu, dopiero na święta, a do tego czasu będzie cały czas w szkole. Gdy już uporał się ze swoimi ciuchami, poszedł pod prysznic. Chciał się odświeżyć po całym dniu pełnym wrażeń oraz po męczącej podróży.

Gorąca woda przyjemne rozluźniała jego mięśnie i pieściła całe ciało. Tak, właśnie tego potrzebował. Starał się wyłączyć swój mózg i nie myśleć o Czarnym, ale jakoś nie mógł. Intrygował go. Miał zamiar dowiedzieć się o nim czegoś więcej, a on zawsze dostaje to, co chce.

Gdy skończył, ubrał na siebie czyste bokserki i świeże ciuchy. Dredy związał w kitkę, żeby mu nie przeszkadzały. Położył się na łóżku odkładając na bok gitarę i wygrzebał z kieszeni swój telefon. Ustawił sobie budzik, żeby czasem nie zaspać do szkoły następnego dnia, po czym zaczął słuchać muzyki na MP3.

Czarny wrócił dopiero po jakichś dwóch godzinach. Bez słowa podszedł do biurka i położył na nim stos książek, które trzymał w ręce. W drugiej miał jabłko, które jadł przeglądając przyniesione przez siebie książki. Wziął jedną, po czym usiadł na parapecie, otworzył ją i zaczął czytać. W uszach miał słuchawki.

Tom odwrócił się do niego plecami i zamknął oczy. Nie miał ochoty na niego patrzeć... Nie, to było kłamstwo. Miał zbyt wielką ochotę, dlatego się odwrócił.

Leżał tak i nawet nie wiedział, kiedy zasnął.

Obudziło go delikatne szturchanie.

-Hej, obudź się!-usłyszał.

Rozchylił powieki i spojrzał na przerażającą postać przed sobą. Przez chwilę wpatrywał się w chłopaka nie wiedząc, czy to piekło. Dopiero po chwili połapał się, że to przecież Bill.

-Czego chcesz?-spytał ostro.

-Jest pora obiadowa. Jeśli jesteś głodny, zejdź do stołówki. Numer 107-powiedział spokojnie, po czym odsunął się i wyszedł.

Tom jęknął i zakrył twarz dłońmi. Chciało mu się tak strasznie spać! No, ale był też głodny. Z dwojga złego stwierdził, że woli iść coś zjeść.

Poszedł do łazienki i przemył twarz zimną woda, po czym zawiązał na głowie opaskę i poszedł pod wskazany numer.

Stołówka była ogromna i panował w niej okropny hałas. Stało tam mnóstwo stolików, prawie każdy zajęty. W tej szkole byli tylko bogaci, nie było tu miejsca dla biednych dzieci, nawet najbardziej utalentowanych. To była buda dla elity społeczeństwa. Każdy coś tu sobą reprezentował.

Tom rozejrzał się uważnie. Nigdzie nie widział chłopaków. Westchnął cicho i pokręcił głową. Ten dzień był do bani.

-Hej, przystojniaku. Szukasz kogoś?-usłyszał za sobą melodyjny głos.

Odwrócił się i zobaczył przepiękną dziewczynę. Miała kruczoczarne włosy sięgające jej do pasa i była ubrana jak modelka. Oczy miała niebieskie, a piersi duże i wspaniale wyeksponowane w ogromnym dekolcie. Uśmiechnął się do niej najładniej, jak tylko potrafił.

-Hmm, chyba właśnie znalazłem-odpowiedział.

Dziewczyna zaśmiała się perliście i zatrzepotała kokieteryjnie rzęsami. O, tak. To zaczyna być interesujące.

-Jestem Diana.

-Tom.

-Jesteś tutaj nowy?

-Tak, dzisiaj przyjechałem.

-Jadłeś już?

-Wiesz, chyba właśnie straciłem apetyt.

-Hmm... Jak chcesz, mogę cię oprowadzić po szkole.

Tom westchnął. Nie miał ze sobą gumek, a przecież nie mógł z nią iść bez. Cholera, że akurat teraz musiał zapomnieć! Miał ich w torbie od groma!

-Coś nie tak?-spytała Diana.

-Ja...-zaczął.

-Hej, Tom! Chodź tu wreszcie!-usłyszał.

Spojrzał na Geo, który szedł w jego stronę z uśmiechem na twarzy. Kiedy zobaczył dziewczynę, zrzedła mu mina.

-Siema, Geo! Nie mogłem was nigdzie znaleźć-powiedział.

-Chyba niezbyt dokładnie szukałeś-burknął jego kuzyn.

-Cześć, George-rzekła Diana z milutkim uśmiechem.

-Bujaj się. Idziemy, stary.

Kaulitz otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale Geo złapał go za dredy i zaczął ciągnąć w swoją stronę.

-Geo! Puszczaj!-warczał do niego.

Kuzyn puścił go, ale złapał go za nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą. Tom co chwilę odwracał się z głupim uśmiechem do dziewczyny. Była naprawdę ładna.

-O co ci chodzi?-spytał Kaulitz.

-Nie zadawaj się z nią. To dziwka i tylko przysporzy ci kłopotów. Jeśli szukasz jakiejś panienki na jedną noc, wybierz kogoś innego. Ona nie da ci spokoju.

-Skąd wiesz?

-Z doświadczenia. Stary, miałem przerąbany cały pierwszy miesiąc w tej budzie. Chwila przyjemności nie jest tego ważna, uwierz mi.

Tom westchnął. Wierzył Geo, no ale mimo wszystko...

Podeszli do stolika, przy którym siedział już Gus i Bill. Czarny siedział z jakąś kartką przed sobą i coś zawzięcie na niej pisał, a Gus wyjadał mu frytki. Usiedli obok nich i Tom zaczął jeść.

-Co on pisze?-spytał Tom.

-Piosenkę. Zatytułował ją... „Schrei”.

-Hmm-mruknął Kaulitz pijąc pepsi.

Kochał tą budę. Żarcie mieli zarąbiste, od koloru, do wyboru. Mało go obchodziło, że to było Geo. Kuzyn musiał iść sobie po coś innego, co uczynił z kwaśną miną.

-Czy on w ogóle kontaktuje, o czy my rozmawiamy?-spytał Tom widząc nieobecny wzrok Billa.

-Oczywiście. Gus, jeśli jeszcze chociaż jedna frytka zniknie z mojego talerza, bass Geo zaliczy bliski kontakt z twoją głową-powiedział Czarny spokojnie.

Chłopak westchnął cicho, ale nie przestał podjadać koledze obiadu.

-Skończyłeś już?

-Nie.

Tom patrzył na Billa, który odepchnął kolegę próbującego zaglądnąć mu w kartkę. W końcu Czarny westchnął, popatrzył na żałosną pozostałość swojego obiadu i wstał.

-Nie jestem głodny-Bill zmarszczył śmiesznie nos.

Odszedł bez słowa od stolika i wyszedł ze stołówki.

-Nic dziwnego, że jest taki chudy. Jak będziesz mu wszystko wyjadał, nigdy nie nabierze ciała-stwierdził Geo, który akurat przyszedł ze swoim obiadem.

-Nie przesadzaj, mógł przecież jeść.

-Tom, czy ty mu coś zrobiłeś?-spytał ostro Gus.

-Nie, dlaczego?-spytał zaskoczony Dredziarz.

-Nie ważne-warknął Geo kopiąc kolegę pod ławką.

-Au!-jęknął Gus patrząc na Georga z mordem w oczach.

-O co wam chodzi?-spytał Tom.

-Jak Bill będzie chciał, sam ci powie.

Dredziarz pokręcił głową. Odsunął swój talerz i wstał.

-Nie ogarniam tego-powiedział i wyszedł.

Był trochę zły, że nie chcieli mu nic powiedzieć. Trudno, sam jakoś się wszystkiego dowie.

Wrócił do pokoju, Bill brał prysznic. Wybrał kiepski moment, bo Dredziarz musiał wejść do łazienki umyć zęby. Nienawidził czegoś jeść, a potem chodzić z brudnymi zębami.

-Hej! Długo tam?!-zawołał waląc w drzwi.

Cisza.

-Hej, mówię do ciebie!-krzyknął czując ogarniającą go złość.

Dalej zero reakcji. Zirytowany nacisnął na klamkę i, ku jego zdumieniu, drzwi ustąpiły. Wściekły pchnął je i wszedł do środka. Kabina prysznicowa była prawie zupełnie przezroczysta, tak więc całe ciało Czarnego było wystawione na widok Toma. Kaulitz poczuł oblewające go gorąco, kiedy zaczął lustrować wzrokiem swojego współlokatora. Był chudy, a jednak...

Czarny odwrócił się.

-Odwaliło ci zupełnie?! Wynoś się!-krzyknął Bill.

Tom stał jak wmurowany i cały czas mu się przyglądał. Zaczął trochę płyciej oddychać. Krew zaczęła mu spływać w dół brzucha, ogarniało go podniecenie.

-Popatrzyłeś już sobie? Wynocha stąd!-warknął zirytowany Czarny.

Kaulitz ocknął się i wkurzył. Nikt nie ma prawa go tak traktować. Miał ochotę nauczyć wreszcie tego snoba odrobiny szacunku.

-Nie, jeszcze nie-powiedział z cwanym uśmiechem, zamknął drzwi na klucz i podszedł do kabiny prysznicowej.

To była jego szansa, żeby zemścić się na tym świrze. Nikt nie ma prawa zadzierać z Tomem Kaulitzem. Tak było, jest i będzie.

Stanął przy kabinie i patrzył z uśmiechem na nieprzeniknioną twarz czarnowłosego chłopaka. Tak bardzo chciał, żeby wreszcie okazał jakieś uczucia, a nie tylko zasłaniał się maską obojętności. Tom dokona tego, zerwie tą maskę, choćby miał go tutaj zgwałcić.

Otworzył kabinę i spojrzał Billowi w oczy, po czym zaczął lustrować całe jego ciało. Skórę miał jasną i lekko zaróżowioną od ciepłej wody. Cała jego sylwetka była szczupła, w sumie to nie był aż taki chudy, jak mu się na początku wydawało. Miał tatuaż w kształcie gwiazdki i ogółem z lewej strony torsu jakieś napisy. Cóż, tego się nie spodziewał. Tom czuł coraz większe podniecenie, zwłaszcza przyglądając się genitaliom współlokatora.

Bill stał nieruchomo z dumnie uniesioną głową, nie zasłaniając się. Jego zachowanie przypominało mu trochę skrzywdzone zwierzątko, które mimo wszystko chce pokazać, że tak naprawdę nic mu się nie stało.

-Już? Napatrzyłeś się?-spytał.

-Tak-mruknął Kaulitz z lekkim uśmiechem.

-Więc teraz wyjdź.

-A kto powiedział, że nie chcę od ciebie czegoś innego?

Bill uniósł brwi i splótł ramiona na piersi. Nie odezwał się.

Tom nie zastanawiając się nad tym, co robi, wszedł pod strumień ciepłej wody i zamknął za sobą kabinę. Jeśli Czarny był zaskoczony, nie dał tego po sobie poznać. Z jego twarzy nadal nic nie można było wyczytać. Kaulitz zirytował się. Ten koleś naprawdę ma świra. Jak go rozruszać?

Cały czas patrząc mu w oczy podszedł jeszcze bliżej, jego ciuchy były już całe mokre. Objął chłopaka i przycisnął go do ściany, po czym wbił się w jego usta. Z satysfakcją patrzył na szeroko otwarte ze zdumienia oczy Czarnego. Po chwili zamknął swoje i zaczął smakować jego wargi. Były wspaniałe. Z każdą chwilą ogarniało go coraz większe podniecenie.

Bill ocknął się i zaczął odpychać napastnika, ale tylko przez chwilę. Potem westchnął i przestał się opierać.

Tom chciał mu wsunąć język do ust, ale kiedy tylko otworzył swoje, Czarny go uprzedził. Trochę tym zaskoczony Kaulitz przez chwilę pozwolił mu na to. Kolczyk w języku Billa tylko jeszcze pogłębiał nasilającą się z każdą chwilą rozkosz. Po chwili zaczął z nim walczyć o dominację, ale chłopak nie chciał ustąpić. Z irytacją klepnął go w nagi pośladek. Czarny podskoczył i przestał z nim walczyć. To Tom zaczął dominować. Cały czas przyciskał Billa do ściany i ocierał się o jego nagie ciało. Jedną ręką go obejmował, a drugą wplótł w jego mokre włosy. Czarny nie dotykał go, jego ręce były luźno spuszczone po bokach. Kaulitz sam musiał je złapać i zapleść sobie na karku.

Nie wiedział, dlaczego to robi, nie wiedział, jak w ogóle może mu się to podobać. Po raz pierwszy w życiu lizał się z chłopakiem i nie mógł uwierzyć, że aż tak go to podnieciło. W sumie to nie pamiętał, kiedy sam pocałunek sprawił mu aż tyle przyjemności.

Ciekawy, jak Bill zareaguje na dotyk, zaczął go macać. Przestał całować jego usta i zabrał się za szyję pracując nad malinką. W tym samym czasie jego ręce błądziły po ciele nieruchomego chłopaka, który jęknął cicho, gdy ręka Kaulitza zabłądziła w okolice jego krocza.

-Podoba ci się?-wymruczał cicho zaczynając go pieścić. -Jęcz. Chcę to usłyszeć.

Czarny zacisnął wargi, z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk.

Tom zaśmiał się cicho i zaczął stymulować jego męskość. Czarny zadrżał i mimowolnie jęknął. Kaulitz zatkał mu usta własnymi wargami ruszając językiem w taki sam sposób, jak ręką. Przeliczył się jednak jeśli myślał, że Cauletz tak po prostu pozwoli mu się dotykać. Odepchnął jego rękę i rozpiął mu spodnie. Jeansy były tak szerokie, że same opadły na dół. Dredziarz już chciał coś powiedzieć uśmiechając się cwaniacko, kiedy nagle Bill z całej siły wymierzył mu cios kolankiem w krocze.

Zdumiony Tom patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Upadł na kolana i skulił się trzymając za swoje genitalia. Jęczał z bólu.

-Nie rób tak nigdy więcej, bo pobawimy się troszeczkę inaczej. Dzięki za wspólny prysznic. A tak w ogóle, jęczysz jak jakaś suka-rzucił Czarny i wyszedł spod prysznica.

Tom kulił się w środku nadal czując potworny ból, ale również i ogromną nienawiść oraz chęć zemsty. Nikt go jeszcze tak nie potaktował ani nie upokorzył. Bill spokojnie się wytarł ręcznikiem, a potem założył czyste bokserki i koszulkę. Była trochę szeroka, prawdopodobnie w niej spał.

-Chyba muszę sobie dzisiaj darować układanie włosów-mruknął do siebie rozczesując czarne kosmyki, a potem wiążąc je w kitkę.

Zanim Tom zdążył się pozbierać, Czarnego już nie było.

Zemszczę się, pomyślał wściekły. Zapłacisz mi za to, porąbany pedale.



Komentarze przeniesione z poprzedniego bloga:

martado:
zapowiadało się ciekawie, a teraz, po tym odcinku jestem po prostu w małym, zadowolonym szoku ;D. bardzo mi się podobało, i już mówię, że chętnie będę czytać twoje opo. jak chcesz, to możesz mnie dodać do linków <3. xd. http://www.seehearfeelkaulitz.blog.onet.pl

Tigram:
To było baardzo dobre. Świetnie napisane, dobrze się czytało. Wciąga

5 komentarzy:

  1. Jedno słowo "BOSKIE"

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm, wspólny prysznic :3 w innym opowiadaniu byłoby to za szybko, ale tutaj pasuje:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem na tak :) Taki Bill mi się baaardzo podoba i po jego stanowczej akcji wydałam z siebie głośne "mrrrrrr", po którym sis dziwnie się na mnie popatrzyła :D Ale boskie, cudowne i w ogóle, idę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi rozdział i już macanko. Czy ty wiesz co ty ze mną robisz? Wiem, że opowiadanie jest już skończone i wgl, i liczę, że to Bill będzie tym na dole *modli się do nieistniejących bogów*
    I jak się można domyślić, wyczerpały mi się pomysły na komentarz~
    Pozdrawiam, więc serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)