wtorek, 10 kwietnia 2012

3.Lekcja matematyki

Jak on śmiał tak mnie potraktować, irytował się Tom leżąc w łóżku i zgrzytając zębami ze złości.

Światło w pokoju było już zgaszone, Bill smacznie spał na swoim łóżku. Tom jakoś nie mógł zasnąć. Wciąż myślał tylko o tym, co wydarzyło się pod prysznicem i jak ma się za to odpłacić. To, że sam wlazł Czarnemu do łazienki i zaczął to wszystko, nie było ważne. Ten pedał nie miał prawa go tak potraktować.

Kaulitz nie bardzo wiedział, co mu, do cholery, strzeliło do głowy?! Jak mógł całować i pieścić tego chudego psychola? Jak mogło mu to w ogóle sprawiać przyjemność? Chyba już zbyt długo nie miał żadnej laski, trzy dni to jednak naprawdę dużo. Musi się odstresować, inaczej zupełnie oszaleje. Po tym, co zrobił mu Bill, był tak strasznie wściekły, że przekraczało to wszelkie granice. Miał ochotę złapać go za te jego wymodelowane kudły i wsadzić mu łeb do sedesu. Najlepiej jeszcze w jakieś gówno.

Wiercił się na łóżku nie mogąc sobie znaleźć żadnej wygodnej pozycji. Szlag by to! Nie dość, że musi znosić towarzystwo tego dupka w dzień, to jeszcze musi myśleć o nim w nocy! Rzygać się chce.

-Cholera!-warknął do siebie cicho.

Znowu przekręcił się na bok. Najbardziej w tym wszystkim denerwujące było to, że wciąż czuł ból między nogami. Wcale nie chodziło o to, że na wspomnienie o nagim ciele Czarnego odczuwał podniecenie. Po prostu nadal bolały go klejnoty po kopniaku, jakiego zarobił, to wszystko.

Zastanawiał się, jak mógłby się na nim zemścić. Wyzwiska i inne takie na pewno nie zdadzą egzaminu, Bill już dawno się na to uodpornił. Tylko by się ośmieszył próbując się odgryźć w taki sposób. Gdyby tak jednak...

Skoro Czarny jest pedałem, na pewno nie pozostanie obojętny na jego ciało. Mógłby go trochę poprowokować, w sumie dlaczego by nie? Przy odrobinie szczęście Bill polubi go na tyle, żeby dać się seksualnie wykorzystać. No, a potem...

Tak, słodka zemsta. Potem go zostawi. Jak śmiecia i bezwartościową sukę, której już nikt nie chce pieprzyć. Czy to wystarczy? Tak, raczej tak. To, co postanowi sobie Tom Kaulitz, zawsze prędzej czy później dochodzi do skutku. Będzie miał tego pedała. Wykorzysta go, a potem porzuci.

Zadowolony ze swojego planu postanowił nie wdawać się w szczegóły, bo przecież musi rano wstać. Uspokoił się i wreszcie mógł zasnąć.

Ring dyng bing!

Niee...

Tom z irytacją wyłączył swój budzik. Z westchnieniem usiadł na łóżku i przetarł zaspana oczy. Do pokoju wpadały promienie słońca i raziły go. Czarnego już nie było.

Z kwaśną miną wstał i podszedł do szafy z zamiarem wygrzebania jakichś ciuchów. Szybko wziął prysznic starając się nie zamoczyć dredów, nie chciał iść z mokrymi na lekcje. Wygrzebał kilka książek, jeden zeszyt i długopis i pognał na lekcję. Popieprzona buda!

Pierwszą miał matematykę. Szkoda, że pedał był pytany na ostatniej lekcji. Z chęcią by się teraz z niego pośmiał.

Wszedł do klasy równo z dzwonkiem i zajął miejsce w ławce. Bill już tam siedział, wyglądał prawie tak samo jak wczoraj, miał tylko inną koszulkę i ciemniejsze jeansy niż poprzedniego dnia. Nawet na niego nie spojrzał. Po prostu patrzył przed siebie skutecznie go ignorując.

Tom zacisnął tylko zęby i otworzył zeszyt. Nauczycielka weszła do klasy i kazała wszystkim zając swoje miejsca. Sprawdziła obecność, a potem zaczęła zaglądać w dziennik.

-Może kogoś popytamy. Hmm... Bill Cauletz-powiedziała spokojnie.

Kaulitz zaśmiał się cicho i spojrzał na "kolegę" z ławki. Czarny z kamienną twarzą wstał, wziął do ręki zeszyt i podszedł do biurka nauczycielki.

-Weź książkę i rozwiąż na tablicy zadanie domowe-powiedziała.

Bill zabrał się za rozwiązywanie zadań podczas gdy nauczycielka kartkowała jego zeszyt. Tom zastanawiał się, jak to możliwe, że już drugi raz wzięła go do odpowiedzi, odkąd on sam przeniósł się do tej szkoły. Cóż, może być ciekawie.

-Zadanie jest zrobione błędnie-stwierdziła nauczycielka.

-Z odpowiedziami z tyłu podręcznika się zgadza-odparł Bill.

-Pewnie popełnili błąd drukując podręcznik.

Czarny nic nie odpowiedział, tylko splótł ramiona na piersi. Jego poważna mina była komiczna. Najciekawsze było to, że zadanie rozwiązane na tablicy było zrobione poprawnie. Jako geniusz matematyczny Tom świetnie zdawał sobie z tego sprawę.

-Niedostateczny za brak poprzedniego zadania.

-Mam ostatnie zadanie domowe, pytała mnie pani z tego.

-Doprawdy? Nie przypominam sobie.

Blondynki tak mają, pomyślał Tom trzęsąc się ze śmiechu. Ta sytuacja wydawała mu się niezwykle zabawna.

-Drugi niedostateczny za nieuzupełnienie lekcji sprzed dwóch tygodni. Pobyt w szpitalu cię nie usprawiedliwia.

Kaulitz przestał się uśmiechać. Pobyt w szpitalu? Bill był w szpitalu? Dlaczego? Co się stało?

-Jeśli nie może pani tego znaleźć, trudno-rzekł spokojnie Czarny.

-Czy to była jakaś sugestia z twojej strony, Cauletz?

-Ależ skąd.

-Za odpowiedź z zadania domowego niedostateczny. Jak już mówiłam, zadanie jest źle wykonane. Siadaj!

Bill podszedł do ławki i usiadł. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Kobieta podyktowała jakiś temat i kazała rozwiązywać zadania z podręcznika. Ciągle piła do Czarnego. On sam na jego miejscu by tego nie wytrzymał i coś jej odpyskował. Było mu go trochę szkoda, ale nadał miał zamiar się na nim zemścić. Mimo to z westchnieniem nabazgrał na kartce kilka słów:

"Dlaczego ona tak Cię gnębi?"

Podsunął kartkę Billowi. Przeczytał to, a potem, ku zdumieniu Toma, zaczął coś pisać. Podsunął mu kartkę.

"Byłem z jej synem w pokoju. Obwinia mnie o to, że go wyrzucili."

Kaulitz zdziwił się trochę, że to nie ojciec doprowadził do wyrzucenia tego ucznia. To chyba nawet dobrze. Gdyby jego tak przeczołgała przy tablicy, na pewno by go zaraz stąd wykopali. Nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie. Stosownie by jej odpowiedział.

Napisał odpowiedź i podsunął kartkę Czarnemu.

"A to była Twoja wina?"

"To nie Twoja sprawa. Nie powinno Cię to interesować."

"Ale interesuje."

"Chcesz zawrzeć rozejm?"

"Nigdy w życiu. Zemszczę się za wczoraj, możesz być tego pewny. Ale teraz piszemy o czymś innym. Skoro już musimy się razem męczyć, to moglibyśmy się chociaż czegoś więcej o siebie dowiedzieć, nie uważasz?"

"Jasne, możesz zacząć."

"Teraz piszemy o Tobie. Dlaczego go stąd wykopali? Co mu zrobiłeś?"

"Może kiedyś Ci powiem."

"Czy ma to związek z Twoim pobytem w szpitalu? Co Ci się stało?"

Bill przeczytał treść kartki i spojrzał Kaulitzowi prosto w oczy, po czym odpisał.

"Długa historia."

"Opowiesz?"

"Jak przestaniesz być napalonym zboczeńcem."

Tom otworzył szeroko oczy widząc słowa napisane na kartce starannym pismem. Że niby on jest zboczeńcem? Napalonym?

"Chyba nie wiesz, jak zachowuje się prawdziwy napalony zboczeniec."

"To Ty tak twierdzisz."

Zadzwonił dzwonek. Czarny bez słowa wstał, minął Toma i wyszedł z klasy razem z resztą uczniów. Tom z westchnieniem włożył kartkę do zeszytu i również poszedł na przerwę. Przy okazji poznał kilka ciekawych osób ze swojej klasy. Było parę naprawdę ładnych dziewczyn, na które zwróciłby uwagę w normalnych okolicznościach. Teraz jednak wszystko było odłożone na drugi plan. Zżerała go chęć poznania prawy o Billu i wiedział, że dopóki się wszystkiego nie dowie, nie będzie w stanie funkcjonować normalnie.

Cholera! Pieprzony pedał.

Tom postanowił, że pierwszą część swojego planu "Zemsta" rozpocznie na drugiej godzinie matematyki. Gdy tylko zadzwonił dzwonek i usiedli w ławkach, wyjął kartkę i zaczął na niej rysować dwóch pieprzących się facetów. Pod spodem napisał: "Patrz na to."

Podsunął kartkę Czarnemu. Sam rysunek nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Tom jednak nie zamierzał poprzestać na jakimś głupim rysuneczku. Sam podniecał się takim czymś, kiedy był nastolatkiem.

Położył dłoń na udzie Billa, który podskoczył na swoim miejscu. Spojrzał na niego unosząc brwi. Kaulitz tylko uśmiechnął się lekko i zaczął sunąć dłonią po jego nodze: w górę, w dół, w górę, w dół. Blada twarz Czernego nabrała kolorów. Tom widząc jego reakcję sam zaczął odczuwać podniecenie. Oddech stawał się coraz bardziej płytki, a członek zaczął mu nabrzmiewać w zaskakująco szybkim tempie.

W pewnym momencie położył mu rękę na kroczu i przycisnął. Bill zakrył sobie usta dłonią, żeby nie jęknąć. Tom zaśmiał się cicho. Reakcje tego dziwaka były takie podniecające i spontaniczne...

Czarny wziął do ręki długopis i zaczął coś pisać na kartce. Podsunął ją Dredziarzowi.

"Jeśli nie przestaniesz, doigrasz się. Następnym razem już nie będę taki pobłażliwy."

"Och, więc będzie następny raz? Miło!"

"Nie igraj z ogniem, bo się poparzysz."

"Aż tak cię to podnieca?"

"Chciałbyś"

Tom z uśmiechem zaczął regularnie zaciskać i rozluźniać dłoń wciąż spoczywającą na kroczu Billa. Teraz twarz chłopaka była już cała czerwona, a oddech bardzo płytki. Taaak...

Czarny w końcu chwycił go za nadgarstek i odsunął jego dłoń. Napisał coś na kartce i przesunął po ławce w jego stronę.

"Zachowujesz się jak rasowy pedał i zboczeniec."

Tom tylko prychnął. Schował kartkę do kieszeni, żeby czasem jej nie zgubić. Też coś. Rasowy pedał...

W sumie to sam się sobie dziwił, jak mógł... Jak...

Był heteroseksualny, w 100%. Jednak ten chłopak potrafił sprawić, że zapomniał o tym znaczącym szczególe. Tom czuł ogromną ochotę uprawiania seksu, ale nie z jakąś tam piękną dziewczyną, lecz z tym porąbanym dziwakiem. Na samą myśl o wejściu w Czarnego jego ciało zaczynało płonąć i spalać się we własnym ogniu.

Gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, poczuł ciarki przechodzące mu po plecach. Miał nadzieję, że to nie była pierwsza oznaka stawania się pedałem. Nie chciał. Podobały mu się piękne, zgrabne dziewczyny z dużymi piersiami, które znały się na rzeczy. Nie lubił chudych, roztrzepanych, bezczelnych i pomalowanych chudzielców, którzy wyglądają jakby byli z innego świata. Nie lubił, kiedy kolczyk pieści wnętrze jego ust, a kolano miażdży jego skarby. Nie lubił, kiedy był ignorowany i traktowany jak dziecko. Nie lubił, kiedy ktoś nie chciał mu czegoś powiedzieć robiąc z tego wielką tajemnicę.

Eh, za bardzo przypomina swojego starego. Ciekawe, czy w jego wieku też miał takie problemy?

Nim się obejrzał, minął mu cały dzień w szkole. Przy okazji dowiedział się kolejnej rzeczy o Czarnym: nie ćwiczył na w-f. Miał zwolnienie lekarskie, jednak nikt nie wiedział, jaki był podany powód jego niedyspozycji. Tego dnia mieli aż dziewięć lekcji, prawdziwa katorga. Na obiedzie usiadł z chłopakami. Nie zamienił z Billem nawet jednego słowa. Ciągle tylko uważnie obserwował każdy jego ruch mając nadzieję, że dowie się o nim czegoś ciekawego. W sumie to nawet nie był aż taki zły, tylko strasznie sztywny. Dopiero kiedy się go dotykało w odpowiednich miejscach, jego ciało zaczynało pobudzać się do życia. Ach, te kurwiki w oczach. Sam nie wierzył, że je tam zobaczył.

Gdy już byli w pokoju, Czarny zakopał się w książkach i zaczął odrabiać lekcje. Tom nudził się, więc sam również odrobił swoje. Prędzej czy później i tak będzie musiał to zrobić. Do kolacji grał na gitarze ucząc się piosenek na pamięć. Były naprawdę dobre. Wszystkie, brz wyjątku. Albo Bill był geniuszem, albo tylko go udawał i ściągał od kogoś pomysły. Tak czy siak, materiał był fenomenalny. Możnaby to gdzieś popchnąć dalej. Ktoś taki jak Czarny na pewno zrobiłby karierę muzyczną. Tom stwierdził, że musi go o to zapytać, ale dopiero po kolacji.

Zeszli tam razem, jednak Bill wziął do ręki tylko serek i zwykłą bułkę i wyszedł.

-Gdzie on poszedł?-spytał Tom.

-Do pokoju. Zazwyczaj nie jada kolacji, a jak już się skusi, to właśnie na jakieś takie badziewia jak serki i bułki-rzekł Geo.

-Dlaczego?-spytał inteligentnie Dredziarz.

-Chyba po prostu chce być sam-Gus wzruszył ramionami.

-Gdzie znika na całe dnie?

-Siedzi w czytelni albo gdzieś między regałami w bibliotece. Jest ogromna, a on zna ją na tyle dobrze, żeby się w niej porządnie ukryć. Często tam przesiaduje i chyba się uczy. Nie wiem.

-To dla was normalne?

-Jego zachowanie nigdy nie było normalne, ale od wczoraj jest jakiś dziwny. Rzadziej go widujemy, no i nie chce dzisiaj zrobić próby. Czy coś się między wami wydarzyło?-spytał Gus.

-Nie, nic.

Kaulitz szybko zjadł kolację, a potem pognał na górę. Kiedy wszedł do pokoju Bill siedział na parapecie i kończył jeść serek. Wyglądał tak jakoś... Samotnie. Toma ogarnęło dziwne uczucie, gdy go zobaczył na tym parapecie.

Podszedł do niego.

-Hej, myślałeś kiedyś o tym, żeby spróbować nagrać płytę?-spytał stając przy nim.

-Nie-odparł.

-Czemu?

-Bo to bez sensu.

-Czemu?

-Wiem, że moje piosenki są dobre, znam się na tym. Gdyby jednak mi się powiodło i stałbym się sławny, nie miałbym chwili spokoju. Dziennikarze rozdrapaliby mnie na strzępy. Zaczęliby komentować moją orientację i nagłaśniać konflikty z ojcem. Niektóre rzeczy powinny zostać w rodzinie. Czy zaspokoiłem twoją ciekawość?

-Nie. Co do twojej orientacji...

Tom spojrzał na usta Billa. W kąciku miał trochę truskawkowego serka.

-Ubrudziłeś się-powiedział.

-Hmm?-mruknął Czarny patrząc mu w oczy.

Kaulitz nachylił się i zlizał serek z kącika jego ust.

-Dobre-wymruczał nie mając zamiaru się odsunąć.

Trwali tak przez chwilę, żaden z nich się nie poruszył. Ich oddechy mieszały się ze sobą. Bill nie miał zamiaru wykonywać pierwszego ruchu. Tom wiedział, że zaczyna zachowywać się, jakby miał obsesję na punkcie tego pedała, ale nie potrafił się powstrzymać. Zbliżył się i musnął delikatnie jego wargi swoimi. Czarny nie odwzajemnił pocałunku, więc Kaulitz powtórzył pieszczotę. Muskał jego usta przez chwilę, aż wreszcie Bill zlitował się i leciutko oddał pocałunek. Tom zbliżył się jeszcze bardziej. Językiem obrysował kontur jego ust. Czarny wystawił język i oblizał mu usta.

Dredziarz czuł narastające podniecenie, ale okropnie go to jarało. To był zakazany owoc, coś, czego nie powinien robić. Być może dlatego aż tak bardzo mu się to podobało. Krew burzyła mu się w żyłach i żywiej płynęła w jego ciele. Chciał go mieć, nic innego się nie liczyło.

Tom wsunął Billowi język do ust i splótł go z jego językiem. Obu przeszedł dreszcz. Zaczęli się całować, najpierw powoli, a potem coraz szybciej i namiętniej. Czarny położył mu dłoń na policzku i trzymał go tak. Znał się na rzeczy, to trzeba mu było przyznać. Świetnie całował.

Gdy wreszcie oderwał się od czarnowłosego i otworzył oczy, Bill nadal siedział z zamkniętymi. Tom zbliżył się i złożył na jego ustach jeszcze jeden delikatny pocałunek, po czym z westchnieniem podszedł do swojego łóżka i położył się na nim. Był tutaj dopiero dwa dni, a już omal nie zgwałcił swojego współlokatora i całował go, w dodatku ze swojej własnej inicjatywy.

Chyba naprawdę musi znaleźć sobie jakąś dziewczynę. Męskość stała mu na baczność i nie bardzo wiedział, co z tym zrobić. Przecież nie powie Czarnemu, żeby go zaspokoił. Tylko zepsułby sobie zemstę, bo po takim numerze chłopak miałby go w dupie, niestety tylko w przenośni.

Tylko dlaczego wciąż musiał sobie przypominać, że to tylko głupie odegranie się na Billu? I dlaczego zapomniał o tym, kiedy go całował?

Niestety, nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytania.



Komentarze przeniesione  poprzedniego bloga:


martado:
super, super! . ehh, ten Tom, to zawsze musi coś zrobić xD. taka zemsta… bolesna xddd. czekam nnext odc! :*. .

pearl.:
Uwielbiam Twoje opowiadanie, czekam na kolejny odcinek. 

2 komentarze:

  1. Haha,niezły pornol.i like it!

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurde po prostu cud, miód i orzeszki. Wybacz, ale nie potrafię pisać poważnych komentarzy. W ogóle nie potrafię ich pisać.. Ehh.. Muszę przyznać, że twoje opowiadanie jest naprawdę wciągające. Miałam skończyć na teraz - bo nie na dziś przecież - czytanie, ale jednak chcę przeczytać jeszcze jeden rozdział.. Ale tylko jeden..
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)