wtorek, 10 kwietnia 2012

6.Dla Ciebie wszystko


Bill
Już pierwszego dnia naszej trasy mieliśmy mnóstwo roboty. Od rana wywiady, sesje zdjęciowe, a wieczorem koncert. Byłem tak wypompowany, że nawet nie miałem sił iść do swojego pokoju. Zasnąłem u Gusa na łóżku, a on przezornie mnie nie wykopał dając mi spać. Tom w ogóle nie przejął się moją nieobecnością, bo sam zasnął na wycieraczce pod drzwiami swojego pokoju. Wystąpił jakiś kłopot, zepsuł się zamek i trzeba było wzywać jakiegoś technika, żeby go wymienił, a ponieważ nie chciało mu się iść z kilometr korytarzem do naszych pokoi, zdecydował, że poczeka pod drzwiami. No i zasnął.
Dowiedziałem się o tym dopiero następnego dnia i humor od razu mi się poprawił. Zaraz po śniadaniu wsiedliśmy do tourbusa i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez kilka godzin siedzieliśmy razem przy małym stoliku i graliśmy w karty narzekając na brak spokoju i wypoczynku, ale tak naprawdę wszyscy bardzo to lubiliśmy. W pewnym momencie Gus i Geo zajęli się sobą wymieniając jakieś uwagi odnośnie nieznanego mi serialu, a ja i Tom odizolowaliśmy się i zajęliśmy sobą.
-David się wścieknie- powiedziałem dotykając dłonią guza na czole.
-Nikt nie kazał ci się przewracać.
-Ja się nie przewróciłem. To tak samo wyszło.
-Jaaasne...
-Tom?
-Hmm?
-Chciałbym... dzisiaj... No, wiesz...- powiedziałem chrząkając znacząco.
Warkoczyk przez chwilę przyglądał mi się uważnie, a potem wzruszył ramionami.
-Ok. Możemy to zrobić, jeśli tak ci zależy. Jak dojedziemy do hotelu, przyjdź do mnie.
-W porządku.
Sam nie wiem, co czułem, kiedy on wreszcie się na to zgodził. Z jednej strony ekscytacja, że nareszcie to się stanie, ale z drugiej... Trochę się bałem. Żaden z nas nigdy wcześniej tego nie robił, bo przecież doświadczenia Toma z kobietami się nie liczyły. Seks dwóch facetów to coś zupełnie innego i nie miałem pojęcia, jak przez to przebrniemy. Poza tym, obawiałem się bólu. Nie jestem mięczakiem, ale zdaję sobie sprawę z tego, że tylna penetracja jest bardzo bolesna. A skoro Tom nigdy wcześniej tego nie robił, to prawdopodobnie sprawi mi o wiele większy ból, niż osoba doświadczona.
Odetchnąłem głęboko i uśmiechnąłem się lekko do brata widząc, że mnie obserwuje. To będzie długa noc.



Tom
Leżałem na łóżku w swoim pokoju i po raz kolejny rozmyślałem. Spokojnie zaciągałem się dymem uprzednio sprawdzając, czy nie ma tutaj czujników dymnych, ale na szczęście nie było.
Nie było sensu dłużej się opierać. TO musiało się stać, nie było ratunku. Po obejrzeniu filmu trochę bardziej się orientowałem, co i jak, ale nie byłem pewien, jak to będzie wyglądało u nas. W końcu obaj jesteśmy w tym temacie zieloni.
Usłyszałem zgrzyt klucza w zamku i po chwili do pokoju wszedł Bill. Ostrożnie zamknął za sobą drzwi i bez słowa podszedł do mnie, by uwalić się obok na łóżku. Zabrał mi fajkę i zaciągnął się nią.
-Denerwujesz się?- spytałem.
-Nie- odparł szybko. Odrobinę za szybko.
-Nie udawaj, przecież cię znam. Boisz się.
Bill prychnął.
-Nie bardziej niż ty.
Tym razem ja prychnąłem wyrywając mu mojego papierosa i zaciągając się nim. Po chwili wrzuciłem peta do wazonu, który stał na stoliku nocnym i spojrzałem na Billa. W pokoju jedynie paliła się lampka.
-Możesz to zgasić?- spytał niepewnie.
-Nie- odparłem od razu spokojnie. Widziałem, jaki jest speszony i byłem zadowolony z tego, że to ja rządzę.
-Czemu?
-Hmm... Jakby ci to...? Powiedzmy, że... nigdy nie wsadzałem nic w tyłek facetowi i muszę widzieć, gdzie trafiam. Po ciemku mógłbym mieć małe problemy.
Mój bliźniak momentalnie się zarumienił. Chrząknął cicho mrucząc coś pod nosem. Widziałem, że jest zażenowany i postanowiłem wziąć sprawy we własne ręce, zanim ta piekielna bestia się w nim przebudzi i da mi nieźle do wiwatu.
Nachyliłem się nad nim i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Bill nie potrzebował ode mnie czułości, lecz zwykłego, króliczego seksu i miałem zamiar mu go dać.
Chciałem, żeby miał to, czego pragnie, bez względu na to, jak ja będę się po tym czuł.
Moja ręka powędrowała do zapięcia jego bluzy, a usta zjechały na szczupłą szyję i zaczęły składać na niej namiętne pocałunki. Mimowolnie się podniecałem wizją tego, co miałem przed oczami. Pozbawiłem go bluzki i niemal natychmiast koszulki. Kazałem mu leżeć, a sam zacząłem go całować. Delikatnie trąciłem językiem jeden sutek, na co jęknął głośno, po czym skupiłem się na małej gwiazdce na biodrze. Całowałem ją i lizałem wiedząc, że sprawia mu to wielką przyjemność.
-Tom- jęknął.- Nie baw się tak ze mną.
-Spokojnie.
Odpiąłem sprzączkę od paska i rozpiąłem jego spodnie. Miałem drobne problemy przy zsuwaniu ich z jego tyłka, w końcu były bardzo obcisłe. W konsekwencji pozbyłem się również jego majtek oraz pozostałych części garderoby. Kontrast między mną, zupełnie ubranym i nim, nagim jak go Pan Bóg stworzył, bardzo mnie podniecił. Byłem już na wpół twardy i powoli sam odpływałem w krainę rozkoszy.
Bliźniak wyraźnie się rozluźnił i przywarł ustami do moich ust. Zaczęliśmy lizać się jak jacyś napaleńcy, a on zrywał ze mnie ubranie, jakby już nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie nasze ciała zetkną się zupełnie nagie. Jego nabrzmiały penis ocierał się o moje biodro mimowolnie pobudzając mnie jeszcze bardziej. Zostawiałem na jego szyi i ramionach czerwone ślady, podczas gdy on pozbawiał mnie spodni i gaci. Ułożyłem się na nim wygodnie nadal nie przerywając pocałunku i zacząłem się o niego sugestywnie ocierać. Nasze członki zderzały się przy każdym najmniejszym ruchu potęgując nasze doznania i sprawiając, że robiło nam się jeszcze goręcej.
-Tom... Zrób to...- poprosił cicho zażenowany głaszcząc mnie po plecach.
-Na pewno?- spytałem ściskając go mocno za pośladek. Chciałem go jak jeszcze nikogo innego i już nic nie było w stanie mnie powstrzymać.
Na wyrzuty sumienia będę miał czas później.



Bill
Chociaż się bałem, nie miałem zamiaru z niczego rezygnować. Chciałem spróbować jak to jest i chyba nic nie byłoby w stanie mnie powstrzymać, zwłaszcza że byłem podniecony do granic możliwości. Tom coś w sobie miał, nie wiem co, ale to bardzo na mnie działało. Im dłużej pozostawaliśmy ze sobą w intymnych kontaktach, tym bardziej odczuwałem ten magnetyzm między nami i pogłębiającą się więź emocjonalną.
Wpadaliśmy po uszy. Obaj.
-Wiesz jak to zrobić?- spytałem oblizując spierzchnięte usta.
-Tak- burknął niezbyt przekonująco.- Klęknij do mnie tyłem.
Posłusznie wykonałem jego polecenie czując się przy tym wyjątkowo głupio. Bracia nie powinni znaleźć się w tego typu sytuacji i świetnie zdawałem sobie z tego sprawę, ale nigdy nie miałem jakichś większych zahamować. Tym bardziej w tej chwili, podniecony, z pewnością nie myślałem o moralności. Chciałem się przekonać, jak to jest poczuć w sobie penisa i byłem gotowy na ból. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Oprzyj ręce na łóżku- wydał kolejne polecenie. Zaczerwieniłem się i bynajmniej nie dlatego, że byłem podniecony. Zrobiłem to, co chciał i jęknąłem cicho, kiedy przejechał jednym palcem między moimi pośladkami szukając wejścia.
-Masz coś na... No wiesz...- odezwał się niepewnie.
-Wazelina. Powinna się nadać.
Przełknąłem tylko głośno ślinę. Usłyszałem, jak Tom wyciska coś z małej tubki prosto między moje pośladki, a potem rozmasowuje to niedbale w odpowiednim miejscu. Zaraz potem chyba to samo zrobił ze swoim penisem.
-Gotowy?- spytał dla pewności klękając za mną. Oddychał ciężko i wiedziałem, że pragnie tego tak samo jak ja.
-Tak- odparłem zaciskając dłonie na pościeli.
Czekałem w napięciu na jego ruch i z wrażenia wszystko aż przewracało mi się w żołądku. Żaden z nas nie wpadł na to, żeby najpierw mnie jakoś do tego przygotować. Tom przyłożył swojego penisa do mojego wejścia i pchnął lekko. Spiąłem się czując, jakby coś wielkiego miało ochotę rozerwać mnie na pół. Było to dziwne i trochę nieprzyjemne, w końcu coś tak dużego to nie to samo, co dwa małe paluszki.
-Boli?- spytał cicho Tom.
-N-nie. Możesz... Możesz wejść... głębiej.
Warkoczyk zrobił to, a ja musiałem zaciskać zęby, żeby nie krzyknąć z bólu. Był okropny i mimowolnie próbowałem uciec od tej nienaturalnej obecności w środku.
Tom mi nie pozwolił. Przytrzymał mnie za biodro i pchnął do samego końca z cichym jękiem. Krzyknąłem i upadłem na posłanie, a on razem ze mną. Obaj oddychaliśmy ciężko. Może i jemu było przyjemnie, ale mi na pewno nie. Na szczęście nie ruszał się, więc nie było tak źle.
-Mocno boli?- spytał cichutko.
-Tak... Wyjdź. Proszę- powiedziałem ze łzami w oczach.
-Nie mogę- szepnął niemal płaczliwie wykonując delikatny ruch biodrami.
-Tom!- warknąłem jęcząc z bólu.



Tom
Zacisnąłem mocno powieki próbując się opanować i wykonać jego prośbę. Gdy już odrobinę ochłonąłem, a przynajmniej tak mi się wydawało, cofnąłem się delikatnie w tył. Nie byłem jednak w stanie opuścić tego przyjemnie ciasnego wnętrza, jeszcze nigdy nie odczuwałem aż tak wielkiej przyjemności. Gdybym wiedział, że ta ciasnota jest tak przyjemnie pobudzająca, już od dawna pieprzyłbym tylko facetów.
-Tom!- jęknął Bill, kiedy mimowolnie pchnąłem do przodu znowu wchodząc w niego do końca.
-Przepraszam- powiedziałem ciężko.
-Tom, boli!
Nie byłem w stanie logicznie myśleć. Było po mnie.
-Zaraz będzie dobrze- rzuciłem nie przestając wykonywać delikatnych ruchów. Tak naprawdę nie wierzyłem w to, że jemu będzie dobrze, ale za żadne skarby świata nie chciałem, żeby to się skończyło.
Bill już nic więcej nie powiedział, co odczytałem jako przyzwolenie na poruszanie się. Zacząłem wykonywać delikatnie ruchy w tył i w przód. Wystarczyło tylko kilka pchnięć, a już doszedłem bez najmniejszego problemu. Dopiero wtedy opuściłem jego wnętrze i padłem wyczerpany na posłanie.
-Bill...
Odpowiedział mi tylko cichy szloch mojego brata. Zamarłem.
-Bill?
-Co?- spytał ocierając łzy z policzków.
-J-ja przepraszam... Ja...
Bliźniak pokręcił tylko głową. Wstał i zaczął się ubierać.
-Dokąd idziesz?- spytałem nie do końca będąc pewnym, co się dzieje.
-Nie chcę się kłócić- odparł spokojnie.
-Kłócić?- zdziwiłem się. Przełknąłem ślinę czując w gardle wielką gulę.- O co?
-Ja tylko przestrzegam twoich głupich zasad- rzucił cicho idąc do drzwi.- Dobranoc- dodał i wyszedł.
Leżałem na pościeli i nie rozumiałem, co tak właściwie się stało. Seks wyglądał zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażałem i był cholernie przyjemny. Na tyle przyjemny, że nie potrafiłem przestać, kiedy Bill mnie o to poprosił.
Poczułem się jak ostatni skurwysyn. Podczas gdy mi było dobrze, on płakał. Przeze mnie. Tylko przeze mnie. Po co kiedyś mu obiecywałem, że będę bronił go przed całym światem, skoro nawet nie potrafię obronić go przed sobą samym?
Czułem się podle. Nawet nie wiem kiedy, rozpłakałem się. Powody? Było ich kilka. Jeden już wymieniłem. Drugi był taki, że już nie było odwrotu. Od tego momentu miało się zmienić wszystko. Z jednej strony go pragnąłem, a z drugiej nienawidziłem siebie za to, że do tego dopuściłem.
A miało być jeszcze gorzej.
O wiele, wiele gorzej.

2 komentarze:

  1. Biedny Bill... i biedny Tom. Cholera, myślałam że zwariuję jak to czytałam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No pięknie. Tak się wpakować.. Ta scena była po prostu.. No właśnie~~ Była niesamowita (jak dla mnie, bo lubię takie rzeczy) *perv face*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)