wtorek, 10 kwietnia 2012

8.Strach

Tom był przerażony. Leżał na swoim łóżku odwrócony do ściany i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Serce biło mu szybko i nawet na chwilę nie chciało zwolnić swojego biegu. Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo się nie bał.

Doprowadził do głupiego zakładu, który przegrał. Okazało się, że Bill jest jeszcze bardziej uparty, niż on sam. Wytrwał te kilka dni nie odzywając się do niego. Dredziarz zaproponował ten zakład, bo był pewny wygranej. Nigdy by się nie spodziewał, że przegra.

Aż go skręcało w środku. Wiedział, że nie będzie to dla niego przyjemne doświadczenie. Od samego początku dokuczał temu chłopakowi. Wyzwał go od pedała, napastował w łazience, całował go wbrew jego woli, rzucał w niego butami, krytykował... A teraz dał mu możliwość odegrania się i to w najgorszy z możliwych sposobów.

Kaulitz odwrócił się w drugą stronę. Nie mógł znaleźć sobie żadnej wygodnej pozycji, okropnie się wiercił. Musiał wziąć jeszcze jedną tabletkę, bo z tego wszystkiego jeszcze bardziej rozbolał go brzuch.

Cały czas przed oczami widział siebie jęczącego z bólu i zadowolony uśmieszek Billa, który go posuwa. Drżał na samą myśl o penisie innego faceta w sobie. To było nie do pomyślenia, nie dla Toma Kaulitza. Mógłby się z tego wycofać, powiedzieć, że nie zrobi tego. Jednak miał swoją dumę, a ona nie pozwoliła mu się wycofać w takiej chwili. Gdyby to on wygrał, na pewno by nie odpuścił. Zemścił by się na Czarnym za każde krzywe spojrzenie, za każdy nieopatrzny gest, za każde głupie słowo. Teraz musiał jakoś to znieść.

Nie odbierał tego jako nowe, ciekawe doświadczenie. Był zdruzgotany! Już nigdy nie będzie prawdziwym 100% mężczyzną. Nigdy. Teraz będzie ciążyło na nim piętno pedała.

Boże! W co on się władował?!

Znowu przekręcił się w drugą stronę. Stwierdził, że nie może tak leżeć do wieczora, bo zwariuje. Musi iść się z kimś pieprzyć. Obojętnie kto, byle dziewczyna. Chociaż ten ostatni raz chciał poczuć się prawdziwym facetem.

Wstał i nadal lekko drżąc wyszedł na korytarz. Jak zwykle, wszędzie kręciło się mnóstwo osób. Akurat dopisało mu szczęście- natknął się na Dianę.

-Cześć-zagadał do niej z miłym uśmiechem.

Dziewczyna odwzajemniła jego gest. Ubrana była w zwiewną, czerwoną sukienkę zawiązaną na szyi. Gorąca laska.

-Cześć. Dawno cię nie widziałam, w ogóle nigdzie nie wychodziłeś-stwierdziła.

-Może się bałem, że nie będę w stanie się powstrzymać od złożenia ci niemoralnej propozycji?-zaśmiał się cicho przechodząc od razu do konkretów.

Uwielbiał flirtować z napalonymi laskami. Zresztą, z tymi mniej napalonymi też. Patrzenie, jak bardzo je podnieca, przyjemnie łechtało jego ego.

-To brzmi interesująco-uśmiechnęła się oblizując swoje pełne usta.

-Tak uważasz?

-Skoro w końcu wyszedłeś, czy to oznacza, że zdecydowałeś się?

-Kotku, jestem twój-rozłożył ręce udając rezygnację.

-Za ile?

-Za chwilę.

-Wolałabym w nocy...

Kaulitz pokręcił głową.

-Nie masz na mnie ochoty w tej chwili? Cóż, trudno. Rozumiem odmowę. Szkoda-mówił wiedząc, że to zawsze działa. Diana miała na niego ochotę i zdawała sobie sprawę z tego, że drugiej propozycji może już nie dostać. Instynktownie wyczuwała, że jest uparty i może ją potem olewać. Była bardzo bystra w tych sprawach, tego był pewien

Złapała go za rękaw, kiedy odwrócił się z zamiarem odejścia.

-Gdzie?-spytała.

-Mój pokój odpada-rzekł.

-Mój też, moja koleżanka jest tam teraz ze swoją dziewczyną.

-Coo?!-zdziwił się Tom.

-No, tak... Jest lewa. Chodź!

Dredziarz z zadowoloną miną szedł za dziewczyną. Jego przyjaciel już zaczynał reagować.

Zdziwił się trochę, że zabrała go do biblioteki. Mało go jednak obchodziło, gdzie to zrobią, byle tylko było mu przyjemnie. Poszło łatwiej, niż się spodziewał. Cóż, takie laski jak Diana to cudowne kociaki, które są dla takich wspaniałych facetów jak on.

Szkoda tylko, że pozostanie takim facetem tylko do wieczora.

Dziewczyna poprowadziła go między regałami. To był prawdziwy labirynt, bardzo łatwo można było się zgubić. W końcu zatrzymali się w jakimś zaułku. Tom przesunął trochę jakąś szafkę, żeby nie byli zbyt widoczni.

Odwrócił się do Diany, a ona zbliżyła się i bez zbędnych ceregieli mocno go pocałowała. Wsunął jej język do ust i przycisnął do siebie opierając ją o regał. Całował ją namiętnie i błądził dłońmi po całym jej ciele.

Znała się na rzeczy. Wiedziała, gdzie go dotknąć, żeby go podniecić. Mrucząc z zadowolenia, zaczął dłońmi pieścić jej piersi. Jęknęła cicho i pociągnęła go za dredy.

-Włosów nie dotykaj-wyszeptał cicho.

Diana zaśmiała się cicho skubiąc jego wargę. Trochę go irytowało, że odczuwa brak kolczyka w jej języku, ale nie miał zamiaru reagować tak jednoznacznie, jak po pijanemu. Dziewczyna rozpięła mu rozporek w spodniach nie odpinając paska, po czym wsunęła rękę do środka pieszcząc jego męskość przez materiał bokserek. Jęknął cicho i szerzej rozstawił nogi uginając je lekko w kolanach.

-Niegrzeczna dziewczyna-szepnął jej do ucha całując ją w szyję.

Dał jej klapsa w tyłek, po czym sięgnął do kieszeni. Nie miał ochoty na długie zabawy. Chciał szybkiego seksu. Wyciągnął prezerwatywę i chwilę się z nią mocując, kazał dziewczynie trochę zsunąć jego bokserki, lecz nie rozpinać paska. Z przyjemnością to uczyniła.

-Duży-wyszeptała masując go lekko.

-Mhmm...

-Mogę ci zrobić l...-zaczęła, ale przerwał jej.

-Nie trzeba.

Szybko nałożył prezerwatywę, miał w tym już naprawdę niezłą praktykę. Wsunął dziewczynie ręce pod sukienkę i zsunął jej skąpe figi. Uniósł jej jedną nogę i założył sobie na biodro, po czym instynktownie odnalazł do niej drogę. Wszedł w nią cały i jęknął z rozkoszy. Oparł ją o regał i chwycił mocniej.

Zaczął się powoli poruszać i nagle zdumiał się. Na regale była przerwa, w której nie było książek. Dostrzegł przez nią Czarnego siedzącego na podłodze i patrzącego na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Na pewno świetnie zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie robił z Dianą. Ich jęki i ruchy były jednoznaczne.

Cały czas patrząc mu w oczy, zaczął szybciej poruszać biodrami. Oddychał coraz płycej, chciał dojść jak najszybciej.

-Mocniej-jęczała Diana.

Suka, pomyślał i jeszcze bardziej przyspieszył. Już po chwili się spuścił. Trwali tak przez chwilę ciężko oddychając i nie ruszając się. Potem Tom odsunął się i wysunął z niej. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Ściągnął prezerwatywę i wytarł sobie penisa. Wręczył to dziewczynie.

-Wyrzuć gdzieś-rzucił.

Spojrzał jeszcze raz w ciemne oczy Billa, po czym odwrócił się doprowadzając do ładu.

-To było...-zaczęła.

-Ciekawe. Jesteś całkiem dobra w te klocki, szkoda, że nie mogę poświęcić ci więcej czasu.

Diana zmrużyła oczy.

-Chcesz przez to powiedzieć: było fajnie, a teraz spadaj?

-Mniej więcej-chłopak wzruszył ramionami.

Dziewczyna uderzyła go mocno w twarz. Nie zareagował.

-Jesteś obrzydliwy-warknęła.

-Ale było ci dobrze. Mocniej!-ostatnie słowo wyjęczał tak jak ona.

Zirytowana dziewczyna jeszcze raz go uderzyła. Trochę piekło, ale do tego też już był przyzwyczajony. Rozmasował bolący policzek.

-Nienawidzę cię!

-Pragniesz mnie, kotku.

Diana popatrzyła na niego z mordem w oczach, po czym obróciła się na pięcie i z dumnie uniesioną głową sobie poszła. Zrobił to samo nie chcąc utknąć w tym labiryncie.

Gdy już udało mu się wyjść z biblioteki, zadowolony z siebie skierował się w stronę pokoju. Miał jeszcze kilka gumek w kieszeni, ale jakoś nie miał ochoty na kolejne panienki. Chciało mu się spać. Nadal był okropnie zdenerwowany tym, co miało się wydarzyć wieczorem, jednak pocieszał się myślą, że to tylko dwa dni.

Albo aż dwa...

Zadrżał mimowolnie. Penis tego pedała w nim... I to nie raz, lecz przynajmniej kilka. Może dwa? Trzy? A co, jeśli pięć albo więcej?

Głupek, głupek, głupek! To oduczy go zakładania się o swoją dupę!

Wszedł do pokoju, wyciągnął z szafki czyste ciuchy i poszedł pod prysznic. Nie miał ochoty na obiad, więc nie poszedł na stołówkę. Źle się czuł, więc pewnie mu odpuszczą tego dnia karę. Musiał się wykąpać, czuł, że jest spocony po zdarzeniu w bibliotece. To było takie dziwne... Pieprzyć tą dziewczynę i jednocześnie patrzeć w oczy Cauletza. To było takie... podniecające. Zazwyczaj potrzebował trochę więcej czasu, żeby dojść. Teraz poszło mu błyskawicznie, ale to chyba dlatego, że od kilku dni nikogo nie miał. Sam już właściwie nie był pewien.

Znowu wrócił myślami do wieczora, który go czekał. Nie był pewien, jak powinien reagować na tego pedała. Był pewien tylko tego, że jeśli Cauletz wsadzi mu więcej niż trzy razy, zabije go. Po prostu. Wyrzuci przez okno albo pobije do nieprzytomności. Cokolwiek. Mogą go potem nawet wyrzucić z tej głupiej szkoły. Miał to w dupie, wakacje na Bahamach nie były tego warte.

Stojąc pod strumieniem gorącej wody zastanawiał się, jak to jest. Westchnął cicho wkładając palce między swoje pośladki, jednak szybko je zabrał.

Rąbnął pięścią w kafelki ze złości.

-Ty idioto! Kretynie! Co ty chciałeś zrobić?!- warczał do siebie czując, że się rumieni.

Co innego się masturbować, a co innego wsadzać sobie...

Ale przecież...

Zawahał się. Z jednej strony czuł się zażenowany swoimi myślami, ale z drugiej... Coś nieznośnie ściskało mu wszystkie flaki i namawiało do tego, żeby to zrobił. Zagryzł dolną wargę i przejechał językiem po kolczyku. Zamknął oczy i ponownie wyciągnął rękę w stronę swojego tyłka. Wsunął jeden palec między pośladki bezbłędnie odnajdując dziurkę i spróbował go tam delikatnie włożyć. Poczuł się dziwnie nieprzyjemnie i szybko zabrał rękę. Znowu ogarnęło go zwątpienie i zawstydzenie... Też coś, Tom Kaulitz się wstydzi! Looool... Wydał z siebie nieartykułowany odgłos i tym razem zdecydowany wepchnął w siebie kawałek palca. Od razu się spiął czując ból. Mimo wszystko wsunął go trochę głębiej, jednak nie dużo. Ogarnęło go obrzydzenie, szybko zabrał rękę i skrzywił się.

-Ciota!- warknął do siebie.

Gdy już wyszedł spod prysznica stanął przez lustrem i wpatrywał się w swoją wykrzywioną złością twarz.

-Tom, jesteś debilem! Jak ty mogłeś...- zniżył głos do szeptu bojąc się, że ktoś może go usłyszeć- wsadzić sobie w tyłek...?! Cholera! Lepiej się ogarnij, bo źle z tobą... Kur**, jak ja nie znoszę pedałów!

Gdy już leżał na swoim łóżku próbował zasnąć, jednak był za bardzo spięty. W końcu dał sobie spokój i zaczął słuchać muzyki wciąż o tym rozmyślając. Zawiązał sobie na włosach opaskę, żeby dredy nie leciały mu do oczu.

Cholera...

Dokładnie o 20.00 podszedł powoli do łóżka Czarnego i wsunął się pod przykrycie. Chociaż w pokoju było ciepło, on odczuwał chłód. To było zupełnie tak samo, jak przed pierwszym pocałunkiem, jednak zabawione było w negatywny sposób.

Leżał tak i nasłuchiwał. Jego serce biło szybciej za każdym razem, gdy słyszał jakieś kroki za drzwiami. Oddychał z ulgą, gdy już wiedział, że to nie Czarny.

Nagle usłyszał, że ktoś wkłada klucz do zamka, a potem go przekręca. Było już około 21.30, nawet nie wiedział, kiedy ten czas tak szybko minął. Zacisnął mocno powieki i skulił się.

Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem, potem usłyszał zgrzyt klucza przekręcanego w zamku. Bill nie zapalił światła, odłożył coś na biurko i podszedł do szafy. Wyciągnął kilka swoich drobiazgów i poszedł do łazienki. Wieczorami zazwyczaj szybko się uwijał, zmywał tylko makijaż i brał prysznic, zajmowało mu to zwykle około połowy godziny. Tom cały ten czas drżał. Nie mógł uwierzyć w to, że aż tak bardzo jest przerażony.

Odetchnął głęboko na chwilę przed tym, jak pedał wyszedł z łazienki. Tym razem to on był jego ofiarą. Bill podszedł do łóżka i stał tak przez chwilę wpatrując się w jego plecy. Światło było zgaszone, jedynie przez okno było widać pełnię księżyca dającą jako taką widoczność.

Potem Czarny odsunął przykrycie i delikatnie ułożył się obok niego.

-Czas zacząć zabawę, nie uważasz?-szepnął mu do ucha z rozbawieniem.

Tom zadrżał. Był pewien, że ta noc nie będzie dla niego łatwa.

3 komentarze:

  1. Zajebisty <3 kocham Twój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh.. No już jakoś będę musiała to przeboleć, ale doprawdy.. Jak tak można, żeby Tom był na dole?? No jak tak można~~ Niedopuszczalne!! Bill opamiętaj się!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)