Krzyk.
Przeraźliwy
wrzask.
Tom Coger usiadł
gwałtownie na swoim łóżku. Nie bardzo wiedział, co go obudziło. Przetarł oczy i
jęknął cicho. Tak strasznie chciało mu się spać! Mimowolnie zaczął nasłuchiwać.
Po chwili do jego uszu znowu dotarł jakiś dziwny dźwięk. Zdziwił się, że to nie
był sen. Przez chwilę siedział ze zmarszczonymi brwiami i próbował pobudzić
swój mózg do pracy.
Kto tak
wrzeszczy?
Jego oczy
otworzyły się szeroko. Zerwał się z łóżka, chcąc jak najszybciej wstać, lecz
zaplątał się w pościeli i upadł z hukiem na podłogę. Szybko się pozbierał i
pognał do pokoju bliźniaka.
Dlaczego Bill
tak strasznie krzyczy?
Wbiegł do środka
i nachylił się nad bratem. Czarnemu musiał się śnić jakiś koszmar, był cały
spocony i okropnie się wiercił.
- Bill...-
odezwał się cicho blondyn, potrząsając nim lekko.
Gdy chłopak nie
zareagował, Tom złapał go za koszulkę i mocno szarpnął. Krzyk ustał. Czarny
gwałtownie otworzył oczy i spojrzał nieprzytomnie na bliźniaka. Był przerażony.
- Tom? - spytał
cicho, starając się wyrównać oddech.
- Co ci się
śniło?- zapytał blondyn.
- Co tu się
dzieje? - spytał kobiecy głos od strony drzwi.
Bracia spojrzeli
w tamtą stronę i dostrzegli zaniepokojoną matkę i Aleksa.
- Bill miał zły
sen - powiedział spokojnie Tom.
- Krzyczałem? -
zdziwił się młodszy Coger.
- Wrzeszczałeś,
jakby cię obdzierali ze skóry.
Czarny wplótł
palce we włosy i przeczesał je nerwowo.
- Idźcie spać,
ja z nim zostanę - rzucił Tom do matki i ojczyma.
- Na pewno? -
spytał Aleks.
- Tak, nie
martwcie się.
Ania chciała się
dowiedzieć, co śniło się jej synowi, ale mąż przekonał ją, że teraz powinna dać
mu spokój. Niezadowolona wyszła z pokoju i cicho zamknęła za sobą drzwi.
Tom patrzył na
brata. Jego wzrok przyzwyczaił się już do ciemności. Zauważył, że bliźniak cały
drży. Zdziwiło go to.
- Dobrze się
czujesz? - spytał.
Bill jęknął
tylko cicho.
- Boję się. To
było straszne - wyszeptał cicho.
- Spokojnie, to
tylko głupi sen.
- Nigdy jeszcze
takiego nie miałem. To było takie realne, zupełnie jak... Było prawie tak samo,
jak w Innym Świecie.
Tom westchnął
cicho. Bill nazwał tak miejsce, po którym włóczyli się przez miesiąc w swojej
podświadomości, podczas gdy tak naprawdę leżeli w śpiączce w szpitalu.
- Co tam było
dokładnie? - spytał blondyn, ziewając.
- Widziałem czarne
potwory. Chciały mnie zabić. W ogóle nie mogłem się bronić. Podchodziły do mnie
coraz bliżej, a ja nie mogłem im uciec. To było straszne!
- Bill, nie
musisz się ich bać. Minął już prawie rok od momentu, kiedy mieliśmy z nimi do
czynienia i nic się nie działo przez ten czas. Było nudno jak flaki z olejem.
- Nie mamy co do
tego pewności. A jeśli one mogą tutaj przyjść?
- Po co miałyby
to robić? Były częścią tamtego świata, miały do wykonania określone zadania.
Nie mają powodu, żeby nas ścigać albo atakować.
- Mam złe
przeczucia.
- Bill, za
bardzo się wszystkim przejmujesz. Jutro wyjeżdżamy z miasta, zaczynamy studia.
Może się tym stresujesz i dlatego śnił ci się ten koszmar?
Czarny spojrzał na niego z powątpiewaniem.
- Może... Przepraszam, że cię obudziłem - powiedział młodszy
Coger, kładąc się na łóżku i przykrywając kołdrą.
- W porządku.
Tom przyglądał się bliźniakowi. Nadal wyglądał na
przestraszonego. Mieli już prawie dziewiętnaście lat, a on nadal postępował z
bratem jak dziesięciolatek. Tylko jego przytulał zawsze wtedy, kiedy ten tego
potrzebował, tylko Bill wiedział o wszystkich szczegółach z jego życia.
Wiedząc, że jeśli nie zapyta, to nie będzie mógł zasnąć do rana, odezwał się.
- Zostać z tobą? Wyglądasz na przerażonego.
Czarny spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Mógłbyś? Naprawdę? - spytał niepewnie.
Starszy Coger westchnął. Ach, ci młodsi bracia.
- Posuń się - powiedział, po czym ułożył się obok Billa.
- Nie powiesz nikomu, prawda?
- Ba.
- Dzięki - wyszeptał cicho młodszy, zamykając oczy.
- Śpij, jutro wyjeżdżamy. Musimy mieć dużo sił.
Czarny westchnął tylko. Tom poczekał, aż bliźniak zaśnie i
dopiero wtedy pozwolił sobie na sen.
Następnego dnia w kuchni matka koniecznie chciała się
dowiedzieć, co takiego męczyło Billa w nocy. Jak niby jej wyjaśnić, że Czarny
boi się dziwnych stworów, które omal nie zabiły go w Innym Świecie? Nadal
trzymali w tajemnicy to, co się tam stało. To było takie... niesamowite.
Przytrafiło im się coś, co na zawsze miało zostać w ich pamięci i przypominać,
że są bliźniakami i nic nie może ich rozdzielić.
Tom siedział przy stole i czekał, aż Bill coś wykombinuje.
Młodszy Coger z niepewną miną stał przy blacie kuchennym i nakładał na talerz
kanapki zrobione przez Anię.
- To... Cóż, nie pamiętam dokładnie. Śniły mi się jakieś
potwory - powiedział zakłopotany.
- Potwory? - zdziwił się Aleks, wchodząc do kuchni.- Nie
jesteś za duży na takie sny?
- Ee...
Blondyn z głupim uśmiechem patrzył, jak policzki brata
pokrywają się szkarłatem. Bill chyba nigdy nie słyszał, że dobry kit to połowa
sukcesu.
- N-no...
- Dajcie mu spokój. Coś mu się tam przyśniło i zaraz robicie
z tego wielkie halo - rzucił Tom.
- Okropnie krzyczał - wtrąciła Ania.
Bill usiadł obok bliźniaka i podsunął mu talerz pełen
kanapek. Obaj zaczęli jeść z apetytem.
- To chyba stres. No, wiesz, przed studiami - rzucił Czarny.
- Możliwe - westchnęła kobieta, również siadając przy stole.
- Mam nadzieję, że spodoba wam się mieszkanie, które wam
wynająłem - powiedział Aleks.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że wybraliście ten sam kierunek -
kobieta pokręciła głową.
- Ja też nie mogę uwierzyć, że mnie tam przyjęli - westchnął
Tom.
- Żałujcie, że nie widzieliście min nauczycieli, kiedy
zobaczyli wyniki matur - zaśmiał się Bill. - Babka od matematyki omal nie
dostała ataku serca, gdy okazało się, że Tom napisał na siedemdziesiąt procent,
a miał u niej ledwo dwóję.
- Wszyscy byli w ciężkim szoku. Muszę przyznać, że mnie
również zaskoczyłeś, synku. Bałam się, że możesz zawalić maturę, a ty napisałeś
ją prawie tak dobrze, jak Bill.
Tom wiedział, że gdyby nie nauka z bliźniakiem, nigdy by nie
zdał. Na szczęście Czarny był obcykany ze wszystkich przedmiotów. Siedzieli po
szkole w pokoju i Bill mu wszystko opowiadał. Mówił i mówił, a blondyn słuchał.
Naprawdę wiele się nauczył od swojego brata. To dzięki niemu napisał maturę
tak, jak napisał. Tematy mu podeszły i wystarczyło tylko się poświęcić i nie
wplatać w swoje wypowiedzi potocznych wyrażeń. Sam nie wierzył, że tak dobrze
mu poszło. Na szczęście to ostatecznie przekonało matkę, że dobrze robiła,
przymykając oko na jego niektóre wybryki.
Wybór kierunku był bardzo trudny. Do samego końca nie był
pewny, co będzie robił w przyszłości. Miał swoje marzenia, ale w chwili obecnej
nie mógł się im poświęcić. Musiał wybrać coś innego. Dumał i dumał i wybrał...
psychologię. Wydarzenia, które miały miejsce w jego życiu skłoniły go do
poważnych refleksji. Doszedł do wniosku, że chciałby pomagać takim ludziom jak
Bill, że chciałby kiedyś wreszcie go zrozumieć. Przede wszystkim miał nadzieję,
że się sprawdzi w tym zawodzie. Pamiętał, jak mieli zajęcia z psychologiem i
jak Paulina wyzwała ich od nienormalnych, a na odchodne uderzyła go w twarz. To
nie była postawa godna psychologa. On też miał swoje za uszami, ale wierzył, że
będzie potrafił jakoś się opanować.
Gdy powiedział o swoim wyborze matce, była w szoku. Nie
spodziewała się tego po nim. Bill omal nie spadł z krzesła, gdy to usłyszał.
Okazało się, że on dokonał identycznego wyboru. Powiedział, że wie, jak to jest
zbierać cięgi od całego świata i chciałby pomóc ludziom, których spotkał taki
sam los. On to przeżył i wiedział, jak dana osoba się czuje. Mówił, że on był z
tym wszystkim zupełnie sam. Chciał, żeby inni nie musieli dźwigać sami tak
ciężkiego brzemienia.
Bliźniacy Coger znowu mieli ruszyć razem na podbój świata.
Zapowiadało się naprawdę ciekawie, zwłaszcza że uczelnia, na którą mieli zamiar
iść, była bardzo duża. Były tam najróżniejsze kierunku: kilka rodzajów
filologii, architektura, prawo, dziennikarstwo, psychologia... Teren uczelni
był ogromny. Wszystko było podzielone na kilka oddzielnych budynków, w których
realizowano zajęcia na poszczególne kierunki. Budynki były bardzo nowoczesne i
od razu przypadły braciom do gustu.
Po śniadaniu chłopcy udali się do swoich pokoi, żeby się
spakować. Ania zarzuciła ich ciuchami, które nieustannie prała już od dobrych
dwóch dni. Skakała nad nimi jakby mieli po dwanaście lat. Całe szczęście, że
nie chciała ich jeszcze spakować. Tego Tom by nie przeżył.
Wziął wszystkie swoje ulubione ciuchy i kilka takich, które
mogły mu się przydać na jakieś inne, szczególne okazje. Oczywiście, zabrał ze
sobą prawie wszystkie puszki z farbą i końcówki. Miał zamiar obczaić nowe
miasto i wybrać sobie kilka miejsc, które mogłyby wyeksponować jego prace.
Aleks był bardzo bogatym człowiekiem, co szybko stało się
jasne. Obiecał opłacać im mieszkanie i co miesiąc dawać określoną sumę
pieniędzy. Mieli co drugi weekend wracać do domu, ale nie byli pewni, czy to
się uda. Tak czy siak, mieli wkroczyć w nowy etap w swoim życiu. Tom miał cichą
nadzieję, że będzie dobrze wspominał studia i wszystkie rzeczy z nimi związane.
Najważniejsze jednak było to, że miał być razem z Billem. Czasami okropnie go
irytował, ale mimo wszystko blondyn uważał, że bliźniak to dobry wynalazek.
Gdy już wreszcie się spakował, była godzina piętnasta.
Czekały ich aż trzy godziny drogi. Tak to jest, kiedy wybiera się jedną z
najlepszych uczelni w kraju. Cóż, Tom miał dziwne wrażenie, że to za wysokie
progi jak na jego nogi, ale nie zaszkodzi spróbować. Przecież go przyjęli,
uznali, że się nadaje. Dlaczego miałby w siebie wątpić? Poza tym, Czarny na
pewno mu pomoże, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Zniósł swoją torbę na dół i postawił przy drzwiach. Po
chwili to samo zrobił Bill. Oprócz tych rzeczy matka zapakowała im jeszcze
jedną z prowiantem na drogę i potrzebnymi przyborami szkolnymi.
- Macie być grzeczni, chłopcy. Zwłaszcza ty, Tom - powiedziała
Ania ze łzami w oczach, ściskając mocno starszego syna.
- Spokojnie, mamo. Wiesz, że będę - zaśmiał się blondyn.
- Mam nadzieję, że będziecie się tam dobrze uczyć. Trzymam
za was kciuki.
Bill przytulił matkę z lekkim uśmiechem. Pożegnali się i
wyszli przed dom. Aleks wyprowadził samochód z garażu i pomógł im powrzucać
wszystko do bagażnika. Po chwili już mknęli drogą, zostawiając za sobą dom i
wszystko to, do czego się przyzwyczaili.
Będą tęsknić jak cholera, to Cogerowie wiedzieli na pewno.
Przez całą drogę prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Bill
zasnął na tylnym siedzeniu i leżał tam nadal zapięty pasami.
Pewnie jest mu niewygodnie, pomyślał Tom z cichym
westchnieniem. Trzeba było usiąść z tyłu.
Westchnął tylko i rozsiadł się wygodnie na siedzeniu.
Studia. Rany, czy on naprawdę ma zamiar zostać studentem? Nie nadawał się do
tego! Był grafficiarzem, chłopakiem, który uwielbia bazgrolić po ścianach,
kartkach, płytach i Bóg wie czym jeszcze. Cały swój dobytek malarski zapakował
w oddzielną torbę. Nie miał zamiaru rozstawać się ze swoimi odpowiednio
miękkimi ołówkami, hebanową gumką i temperówką, która przeżyła już nie jedną
paczkę kredek i przyborów do rysowania. Zakodował sobie w myśli, że musi kupić
sobie kilka bloków, żeby mieć na czym rysować.
Przymknął oczy. Postanowił się zdrzemnąć. Podróż była bardzo
męcząca.
Na dworze było już ciemno, kiedy podjechali pod blok, w
którym znajdowało się ich mieszkanie. Tom wysiadł i przeciągnął się, ziewając
głośno. Miło było rozprostować kości. Miał ochotę paść na łóżko i nie wstawać
co najmniej przez rok.
Z głupią miną otworzył drzwi samochodu i szturchnął brata.
- Hej, obudź się! Jesteśmy na miejscu - powiedział
spokojnie.
Bill otworzył oczy i spojrzał na niego zupełnie
zdezorientowany i nieprzytomny.
- He? - spytał Czarny.
- Jesteśmy na miejscu. Wyłaź!
Młodszy Coger z cichym westchnieniem odpiął pas i zaczął gramolić
się po siedzeniu do wyjścia. Otrząsnął się dopiero wtedy, kiedy wypadł z
samochodu na trawę. Tom wybuchnął śmiechem.
- Sierota – skomentował, schylając się nad nim i pomagając
mu wstać.
Aleks pokręcił tylko głową. Mimo że znał bliźniaków już
prawie rok, nadal większość ich zachować wydawała mu się po prostu dziwna.
Zresztą bracia bardzo dobrze zdawali sobie z tego sprawę. Byli zagadką dla
ojczyma i to taką, której prawdopodobnie nigdy nie uda się rozszyfrować.
Wiedzieli, że ciągle im się uważnie przygląda. Co się dziwić, nie zachowywali
się normalnie. Chłopacy w ich wieku stoją pewnie na własnych nogach, a oni
ciągle szukali oparcia w bliźniaku. Często rzucali sobie porozumiewawcze
spojrzenia. Mieli swój własny świat i zazdrośnie pilnowali, aby nikt inny się
do niego nie dostał. Nic więc dziwnego, że Aleks miał ich za dziwaków. Na
szczęście matka była szczęśliwa, więc się nie czepiał. Chyba nareszcie byli
jedną z tych szczęśliwych rodzinek, jakie pokazują zawsze w telenowelach.
Bill złorzeczył wszystkiemu dookoła otrzepując swoje
ubranie. Przeciągnął się, mrucząc cicho z zadowolenia, po czym podszedł do
bagażnika. Aleks już wyciągał ze środka ich torby. Blok znajdował się prawie
idealnie w centrum miasta. Światło dawały lampy, co Tom od razu zanotował jako
minus. Jeśli będą tak przez całą noc mu świecić w okno, nie przeżyje tego.
Pozbierali swoje rzeczy i cali obładowani wkroczyli do
bloku, w którym mieli mieszkać. Był kolorowy jak większość tego typu budynków w
takich miastach. Teraz coraz częściej eksperymentowano z barwami, malując
budowle na różne odcienie danego koloru. Ten akurat był wariacko pomarańczowy.
Toma aż świerzbiło, żeby wygrzebać spray i pacnąć jakiś napis na czarno.
Z przykrością powitali informację, że winda obecnie nie
nadaje się do użytku, ponieważ jeszcze nie została naprawiona awaria. Musieli
więc dostać się do mieszkania tradycyjnie.
- To będzie tragedia! - jęknął blondyn, patrząc agresywnie
na schody.
Bill zaśmiał się tylko, popijając wodę mineralną.
- Nie będzie tak źle - stwierdził Aleks.
Po ciężkich trudach udało im się doczłapać do odpowiednich
drzwi. Ojczym przekręcił klucze w zamku i wpuścił ich do środka. Obaj z ulgą
postawili torby w dość szerokim korytarzyku. Tom z ciekawością wszedł w
pierwsze drzwi na prawo i zapalił światło. Z prawej strony stały wypasione
meble, na wprost było duże okno z parapetem zastawionym różnymi kwiatami, a
przy nim stało jedno łóżko. Drugie stało zaraz obok wciśnięte w róg pokoju, a
trzecie całkiem z lewej strony, również ulokowane w rogu. Przy każdym znajdował
się stolik nocny.
-Dlaczego trzy?- zapytał blondyn.
-Taki jest standard mieszkania.
Podłoga była wyłożona ciemnobrązowymi panelami, a ściany
pomalowane na biało. Cóż, o kolorze pomyśli potem. Przeszedł przez pokój i
wszedł do drzwi po lewej stronie, między dwoma łóżkami. Znalazł się w
przestronnej łazience.
- Nie, nie ma wanny! - Bill jęknął mu nad uchem.
Tom tylko pokręcił głową. Na prawo była duża kabina
prysznicowa. Całkiem z lewej strony był sedes, potem o ścianę stała oparta
suszarka. W róg wciśnięto pralkę, dalej był kosz na brudne ciuchy, lustro i
meble... Łazienka była do połowy wyłożona niebieskimi kafelkami, a na górze
pomalowana na biało.
Starszy Coger przeszedł z powrotem przez pokój i wrócił się
na korytarz, a potem podążył do drzwi na wprost wejścia do domu. Znajdowała się
tam kuchnia. Trochę przypominała tą z ich domu. Meble były ułożone w kształcie
litery U. Na wprost znajdowało się okno, całkiem z prawej strony lodówka. Na
środku stał stół pomalowany na biało. Meble również był białe, a kafelki na
podłodze kremowe z akcentem czerwieni. Uchwyty od szafek również były czerwone
i wszystko ze sobą świetnie grało.
- Ekstra! - westchnął Tom, podskakując i sadowiąc się na
blacie mebli.
- Jak wam się podoba? - spytał trochę niepewnie Aleks.
- Bomba! - odpowiedzieli zgodnie.
Uśmiechnęli się do ojczyma. Z ulgą odwzajemnił gest.
- Nie musicie się martwić ogrzewaniem, tutaj jest to już
wliczone w czynsz. Wystarczy tylko odpowiednio ustawić kaloryfery. Resztę chyba
sami rozpracujecie, co?
- Jasne! - powiedział Bill, zaglądając do lodówki. - Hej,
tutaj nic nie ma. Gdzie jest jakiś sklep spożywczy? Trzeba zrobić zakupy.
- Jak wyjdziecie z bloku, idźcie w prawo i cały czas prosto.
Tam jest jeden całodobowy market. Mam nadzieję, że wasze potrzeby zostaną w nim
zaspokojone - rzucił z powątpiewaniem Aleks.
- A ty nie idziesz z nami? - zapytał blondyn.
- Nie. Jest już późno, a ja muszę jeszcze dojechać do domu.
Zostawiam wam pieniądze, mądrze nimi gospodarujcie, dobrze?
- W porządku. To... Do zobaczenia.
Bracia pożegnali się z ojczymem. Zeszli z nim na dół i
patrzyli, jak odjeżdża. Potem ruszyli w stronę sklepu.
- Bill, co myślisz o dredach? - zapytał Tom.
- Co? - zdziwił się Czarny.
- Chyba rozplotę warkocze i zrobię sobie dredy.
- Nie! Nie rób tego! - wykrzyknął chłopak.
- Dlaczego?
- Po prostu nie!
- Ale dlaczego? - spytał blondyn z miną zbitego psa.
- Daj spokój, do tej pory nie mogę się przyzwyczaić do
warkoczyków.
- Mam je już prawie pięć lat!
- No, dobra... Może trochę przesadziłem. Ale nie rób sobie
dredów.
- Nie podobają ci się?
- Można to tak nazwać.
- No, dobra. To może ogółem je obetnę?
- Nie, zostaw tak, jak jest. Nie lubię patrzeć na chłopaków
z długimi włosami, zwłaszcza kiedy są rozpuszczone, ale... Cóż, ty wyglądasz w
tym dobrze. Pasuje ci. Zwłaszcza, kiedy zawiązujesz sobie na głowie bandanę,
ale nie jak te wszystkie bandziory, tylko tak jak opaskę. No, wiesz... A w
ogóle, to co cię tak nagle wzięło? Chcesz się popisać przed jakimiś
dziewczynami czy coś?
- Nie, po prostu pomyślałem, że może czas na zmianę.
Bracia weszli do sklepu. Tom chwycił się za jakiś wózek.
Musieli przecież kupić praktycznie wszystko, lodówka była pusta.
- Zostaw swoje kudły z spokoju. Wyglądają świetnie. Koniec,
kropka.
Blondyn tylko westchnął cicho. Wkroczyli do sklepu. W sumie
to nigdy nie robili jeszcze razem żadnych większych zakupów. Przyszła mu do głowy
śmieszna myśl, że zachowują się jak młode małżeństwo. Podzielił się tą myślą z
bratem i obaj wybuchli śmiechem. Kilka osób krążących po sklepie patrzyło na
nich jak na wariatów. Cóż, przyzwyczają się. Nie znają jeszcze bliźniaków
Coger.
Robili zakupy przez ponad godzinę. W sumie to Tom posłusznie
pchał wózek i próbował nadążyć za Billem, który z prędkością światła pruł po
markecie i wrzucał do wózka dosłownie wszystko. Nie zapomniał o niczym, nawet o
płatkach śniadaniowych i maśle orzechowym. Kupił chleb, masło, ogórka,
pomidory, kilka rodzajów kiełbasy, serki, kakao, mleko, ser żółty i wiele
innych rzeczy, które wpadły mu w ręce. W końcu westchnął.
- Chyba koniec - rzucił.
- Stary, wykupiłeś pół sklepu. Jesteś pewien, że już
wszystko? Może o czymś zapomniałeś? - spytał kpiąco Tom.
- Nie zapomniałem. Nie kupiłem jeszcze nic, co nadawałoby
się do zjedzenia na obiad. Ale przecież tego nie uniesiemy, prawda?
Blondyn pacnął się z całej siły w czoło.
- Zachowujesz się jak baba - rzucił Tom.
- Ty zachowywałbyś się jak baba już w domu, gdyby nie było
czegoś, co lubisz. Zobacz, nie zapomniałem o tobie. Kupiłem ci masło orzechowe
i płatki zbożowe. O, i jeszcze czekoladowe. I serki truskawkowe, przecież ty
uwielbiasz serki truskawkowe.
- Bill... - jęknął starszy Coger ze zgrozą.
- Odpierwiastkuj się ode mnie! - burknął Czarny, szturchając
brata łokciem.
Bliźniacy zerknęli na siebie i znowu wybuchli śmiechem.
Podeszli do kasy i zaczęli wszystko wykładać na taśmę. Ekspedientka spojrzała
na nich, jakby uciekli z psychiatryka. Tom wyszczerzył się do niej. Kobieta
spłonęła rumieńcem i spuściła głowę, biorąc się do pracy. Zdziwiony blondyn
przestał się uśmiechać i spojrzał na swojego brata, który zakrył sobie ręką
usta, chcąc powstrzymać śmiech.
Rachunek przekroczył dwieście złotych, ale przynajmniej
zaopatrzyli się we wszystkie niezbędne produkty. Matka dorzuciła im trochę
kasy, właśnie żeby mieli na takie początkowe zakupy.
Mieli małe problemy z zabraniem się, ale ekspedientka
wcisnęła im jakieś drogie reklamówki.
- Ale na pewno nie pękną? - spytał Tom z powątpiewaniem.
- Na pewno - zapewniła.
- No, dobra.
Obładowani zakupami skierowali się w stronę wyjścia ze
sklepu.
- Zajdźmy jeszcze do apteki - powiedział blondyn. - Muszę
się zaopatrzyć w tabletki przeciwbólowe.
- Ok.
Kupili jeszcze leki. Gdy wychodzili z apteki, Bill po prostu
wystawił nogę i kopnął w drzwi, nawet nie próbując ich zamknąć w cywilizowany
sposób. Usłyszał głuchy jęk.
Zdziwiony obejrzał się i zobaczył tam jakiegoś blondyna
zwijającego się z bólu i trzymającego za nos. Na szklanych drzwiach było widać
krew.
- Ups - mruknął Czarny.
Chłopak podniósł się i spojrzał na niego z wściekłością.
Wyszedł z apteki i podszedł do niego.
- Zupełnie cię porąbało, człowieku?! Uważaj trochę! -
krzyknął do niego, odpychając go.
Bill spojrzał w jego niebieskie oczy pełne złości. Całe
szczęście, że był wyższy od nieznajomego. Szkoda tylko, że tamten był lepiej
zbudowany.
- Przepraszam, nie chciałem! - rzucił Czarny.
- Przepraszam?! Tylko tyle?! Rozwaliłeś mi nos! Ja ci zaraz
pokażę...!
Poszkodowany uniósł pięść do góry z zamiarem uderzenia
Cogera, ale Tom stanął przed nim i spojrzał zimno na nieznajomego chłopaka.
- Odwal się! - powiedział.
- Nie wtrącaj się, to nie twoja sprawa!
- Uwierz mi, stary, że moja! Chyba nie chcesz sobie narobić
kłopotów?
- Grozisz mi? - niebieskooki aż poczerwieniał na twarzy.
- Panowie, co tutaj się dzieje? - spytał ochroniarz,
podchodząc do nich.
- Nic, proszę pana. Właśnie wychodziliśmy. Dobranoc - rzucił
Bill i prawie biegiem ruszył w stronę drzwi.
Tom podążył za nim, rzucając blondynowi jeszcze jedno
ostrzegawcze spojrzenie. Coger był przewrażliwiony na punkcie tego typu
sytuacji. Nikt nie miał prawa zbliżyć się do jego brata i robić mu krzywdy.
Pozwalał na to w ogólniaku, teraz nie miał zamiaru tego tolerować. Tylko on
mógł mu od czasu do czasu przyłożyć, nikt inny.
Wyszli ze sklepu.
- Uważaj trochę - powiedział Tom.
- On chciał mnie zabić! Widziałeś, jak się gapił?!
Wygląda na to, że nasz pobyt tutaj będzie ciekawszy, niż
sądziłem, pomyślał blondyn patrząc na oburzonego brata.
Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak trafne są te
słowa.
***
No i jest:). Szczerze powiedziawszy to już nie mogę się doczekać, kiedy zacznie się jakaś akcja. Pisałam to dosyć dawno, więc początek jest trochę dziki. Potem będzie lepiej, obiecuję.
Pozdrawiam!
AWWW EKSTAZA.
OdpowiedzUsuńTak bardzo nic nie wiadomo, nie wiem, czego się spodziewać *o*
Podobało mi się, bardzo. Takie luźne, urocze. Czasem mordka cieszyła mi się aż za bardzo XD
Czekam na kolejny rozdział~
Hmm. Cóż moge powiedzieć.. cud, dzieło i nic więcej. Czekam do czwartku. ^_^
OdpowiedzUsuńO jaaa, jakie świetne... *___________* Tylko rozbawiły mnie trochę te zakupy za 200zł. Tani ten sklep, co to za jeden? :p
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej <3
HEJ! Świetnie:D
OdpowiedzUsuńMoże jestem trochę niedoinformowana... ale czy to będzie zwykłe opowiadanie czy twincest?
Pozdrawiam!
Zwykłe opowiadanie, chociaż nie byłabym sobą, gdyby nie pojawiła się gejowska para:). Na to jednak jeszcze trzeba trochę poczekać.
UsuńPozdrawiam!
Super, już nie mogę się doczekac co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co to za blondyn... Swoją drogą jak to jest w Bill wasze coś odwali?! Normalnie sierota... Świetny odcinek kochana ;)
OdpowiedzUsuń