Czarny ruszył przed
siebie. Wyszedł zza zaułka, jego napastnikom w ogóle się nie spieszyło. Nie
sądził, żeby chcieli coś mu zrobić po tym, jak oddał wszystkie kosztowne
rzeczy.
Nie miał pojęcia jak
długo błądził po mieście, zanim nie przysiadł w kolejnym parku na ławce. Nie
zauważył, kiedy zasnął.
- Bill? Billy? Obudź
się, braciszku…
Czarny rozchylił
ciężkie powieki i spojrzał na bliźniaka. Tom odetchnął z ulgą.
- Co jest…? – spytał
młodszy niezrozumiale, siadając na ławce. Nie bardzo wiedział, co się wokół
niego dzieje. Kiedy wstawał, zawsze taki był.
Tom objął go mocno i
przytulił.
- Przepraszam, Bill.
Słuchaj, nie chcieliśmy cię tym zdenerwować. Przysięgam, to miał być tylko
głupi żart. Nikt się nie spodziewał, że…
- Nie patrz na mnie –
wyszeptał Bill, chowając twarz w dłoniach. Starał się to zrobić jak
najszczelniej, żeby Tom nie mógł nic zobaczyć. Jego ramiona zadrżały, a z ust
wyrwał się cichy szloch. – Nie patrz na mnie. Zostaw mnie.
- Bill… Bill, przepraszam.
Proszę, posłuchaj.
- Po prostu nie patrz…
Na chwilę zapadła
cisza, przerywana jedynie szlochem młodszego z bliźniaków. Tom nie wiedział,
jak ma się w tej sytuacji zachować. Na widok płaczącego brata i jego oczy się
zaszkliły. Nie był głupi, zdawał sobie sprawę, jaki to był wielki cios dla
Billa.
- Um… Nie przyznałem
się chłopakom, ale… Nie kłamałem w pokoju jak mówiłem, że serio myślę o tym
całym twincescie. Nie chciałem się w to bawić, ale mnie namówili i… Proszę,
Bill. Jesteś mi najbliższy, mam tylko ciebie… Kocham cię! Pozwól mi to
naprawić.
- J- jak ja mam ci po
tym spojrzeć w oczy? – wyszlochał czarnowłosy. – Dobrze wiem, że to nie jest
normalne i…
- Nie przeszkadza mi
to… Przysięgam, nie mam nic przeciwko.
- Nie wierzę ci.
- To uwierz – powiedział,
obejmując młodszego brata. – Wymyślimy coś, żeby usprawiedliwić twoją ucieczkę
przed chłopakami… Powiemy, że się zdenerwowałeś… Zresztą, już ich opieprzyłem
za ten głupi pomysł i… Nimi nie musisz się przejmować. A ja… Ja tak naprawdę
się cieszę.
- Z czego? Że jednak
jestem głupszy od ciebie?
- Ej, to było wredne.
Daj rękę.
Bill, nadal nie
patrząc na brata, podał mu swoją dłoń. Tom położył ją na swojej klatce
piersiowej w miejscu, gdzie miał serce.
- Czujesz, jak bije? –
spytał chłopak cicho, mocniej obejmując brata. – To dla ciebie, Billy. Tylko
dla ciebie. Już na zawsze, rozumiesz? Nie da fanów, mamy czy kogo tam… tylko
dla ciebie. Kocham cię.
- Ale nie tak.
- A jeśli dokładnie
tak samo? Spójrz na mnie. Proszę.
Bill nie chciał, ale
po dłuższej chwili się odważył. Tom patrzył na jego zapłakaną twarz z
prawdziwym smutkiem i troską. Pogłaskał go delikatnie po policzku. Nie
wiedział, że jego oczy również są zaczerwienione. Szukali Billa przez tyle
czasu, że w końcu puściły mu nerwy i zwyczajnie się popłakał, przeczuwając
najgorsze. Na szczęście wszystko było w porządku.
Jest tylko jeden
sposób, żeby go przekonać, pomyślał.
Przechylił lekko
głowę, a potem nachylił się nad bratem i ucałował czule jego usta.
Ten pocałunek mógł
oznaczać dokładnie wszystko, ale oznaczał po prostu miłość.
Tą miłość, jaką mogli
przeżyć tylko dwaj tak bliscy sobie bracia bliźniacy.
Twincest.
To było cudowne ♥ Myślę nawet, że mogłabyś to pociągnąć dalej :) Byłoby super!
OdpowiedzUsuń