Sebastian
Przewróciłem dzieciaka
na wznak i patrzyłem na niego dłuższą chwilę. Był tak czerwony, że aż nie
mogłem w to uwierzyć. Co chwilę zerkał na moje krocze, które zasłaniał jedynie
biały ręcznik. Wyglądał na zdenerwowanego, co oznaczało, że nie jest taki
głupi, na jakiego mógł czasami pozować.
Kiedy mu powiedziałem,
że go „wezmę”… Jego reakcje były tak komiczne, że zachowanie pokerowej twarzy
kosztowało mnie naprawdę wiele wysiłku. Prawiczek… Aż się nie chce wierzyć.
Zastanawiałem się, jak on się skumał z tym przeklętym Brownem? Przecież ta
dwójka różniła się jak dzień i noc.
Młody spojrzał mi
nieśmiało w oczy, a moje serce nagle zabiło mocno.
Był naprawdę ładny.
Chociaż nie znosiłem Xaviera, musiałem przyznać, że był przystojny i Robin
zdecydowanie odziedziczył urodę po nim.
- Ściągnij –
powiedziałem spokojnie, kiedy po raz kolejny zerknął szybko na ręcznik
skrywający moje krocze.
- N-nie, ja…
- Ściągnij. Przyznaj,
że chcesz go zobaczyć – rzuciłem. – No, dalej. Nie bój się.
- To chamstwo! Robisz
to specjalnie!
- Co?
- Peszysz mnie.
- Bardziej już chyba
nie da się ciebie speszyć – mruknąłem rozbawiony. Ponoć faceci nie używają
słowa „śliczny”, „uroczy” i takie tam. Cóż. Robin naprawdę był UROCZY. Nie dało
się tego inaczej określić. - Zdejmij ręcznik. No, dalej. Przecież i tak prędzej
czy później będę goły.
Nie wiem, co on tam
sobie pomyślał, ale w końcu wziął głęboki oddech i usiadł. W jego oczach zobaczyłem
dziwną determinację. Sięgnął ręką do ręcznika i jedynym ruchem zerwał go z
moich bioder. Zanim zdążył cokolwiek zobaczyć, pchnąłem go z powrotem na łóżko.
Nie mam pojęcia, na ile był odważny i czy czasem nie próbował masturbować się
czymś, wkładając to w siebie. Jeśli tak, to pewnie wiedziałby, jak kurewsko go
zaboli, kiedy już w niego wejdę. Lepiej, żeby nie stresował się jeszcze
bardziej.
Odwróciłem się i
ułożyłem na nim wygodnie, opierając na łokciach po obu stronach jego głowy.
Czułem na brzuchu jego wzwód. Przekręciłem lekko głowę.
- Jak wrażenia? –
spytałem.
Odwrócił wzrok. Chyba
nie kłamał, kiedy mówił, że jest nieśmiały. Zresztą, ko by się nie speszył,
gdyby był prawiczkiem i leżałby na łóżku, a na nim goły facet, gotowy do
przelecenia go? Niech mnie szlag, ale ja w jego wieku na pewno bym się peszył.
Teraz to bym się
cieszył. Chyba.
- Nie musisz się bać –
powiedziałem.
- Nie wiem, co mam
robić – przyznał szczerze.
- Oczywiście, że nie
wiesz. Skąd niby miałbyś wiedzieć? Po prostu wyluzuj. Obiecuję, że wszystkiego
cię nauczę, ok? – Skinął lekko głową. – Obejmij mnie za szyję.
Nachyliłem się nad nim
i pocałowałem go lekko w policzek. Jeden, drugi, trzeci raz… Wplótł palce w
moje włosy, nadal leżąc raczej nieruchomo. Miałem nadzieję, że się trochę
rozkręci. Już ja się o to postaram.
Odwrócił głowę,
próbując złączyć nasze usta w pocałunku. Przyssałem się do jego ciepłych,
wilgotnych warg. Nie próbowałem od razu wślizgnąć się do środka, żeby go
jeszcze bardziej nie speszyć. Dopiero kiedy otworzył usta, zacząłem je
penetrować bardzo dokładnie. Oddawał każdy pocałunek, głaszcząc jedną ręką moje
włosy i ciągnąc za nie. Sam pocałunek, a zacząłem się podniecać.
Coś jednak było w tym,
że przyszedł do łóżka ubrany jak zwykle do spania. Majtki i długa koszulka,
choć wszystko ukrywały, były dość kuszące. Po prostu chciało się to z niego
ściągnąć i zobaczyć, co jest pod spodem.
Podciągnąłem mu
koszulkę do góry i zacząłem go dotykać. Napiął mięśnie brzucha i odchylił
głowę, dając mi lepszy dostęp do swojej szyi. Cały czas ocierałem się o niego
lekko, co musiało go porządnie pobudzać. Był w końcu tylko nastolatkiem, takim
nie trzeba dużo.
Całując go, złapałem
za jedną rękę i pokierowałem ją na swój pośladek.
- Nie bój się dotykać
– mruknąłem, zahaczając palcami o gumkę od jego majtek. Strzeliłem mu nią
lekko. Jego dłoń zacisnęła się mocno na moim pośladku i rozluźniła, a potem
znowu zacisnęła. – Ściągnij majtki – poleciłem cicho.
Wstrzymał na chwilę
oddech, a potem, z lekkim oporem i bardzo powoli, zsunął je z siebie. Zerknąłem
na niego. Patrzył gdzieś w bok, zapewne wstydząc się tego, że patrzę. Mimo to,
nie zawahał się. Zrobił to powoli, ale nie zatrzymał się nawet na chwilę.
Patrzyłem, jak powoli spod ciemnej bielizny wyłania się jego sztywny penis i
zamrugałem ze zdumienia. Dzieciak wygolił sobie dokładnie włosy łonowe!
- Co? – spytał cicho
zduszonym głosem, widząc mój wzrok.
- Widzę, że kumasz o
co chodzi – odpowiedziałem, przejeżdżając ręką po skórze w miejscu, gdzie
powinien mieć ciemne włoski. Napiął od razu mięśnie. Musiałem przyznać, że
cudnie na mnie reagował. – Długo się tam golisz? – spytałem z ciekawością.
- Tak, wiem, jak baba
– mruknął zażenowany. – Ale tak mi wygodniej. I tak, długo.
Nachyliłem się i
podciągnąłem mu wyżej koszulkę. Wziąłem w usta jeden sutek i zacząłem go ssać
lekko i podgryzać. Robin jęknął cicho i zacisnął usta, nie chcąc pozwolić
dźwiękom wydostać się na zewnątrz.
- Jęcz, Robin –
mruknąłem, zwiększając intensywność pieszczot. – Nie wstydź się. Jęcz.
Nie chciał, ale w
końcu nie wytrzymał i jęknął przeciągle, odrzucając głowę do tyłu. Zacząłem
gładzić jego szczupłe biodra i uda, próbując go przyzwyczaić do dotyku. Drżał
za każdym razem, kiedy nagle gdzieś go dotykałem. Raz zachichotał.
- Nie łaskocz –
poprosił.
Pokręciłem głową.
Dzieciaki.
Zjechałem z
pocałunkami na brzuch, a potem obcałowałem okolice jego krocza, celowo je
pomijając. Potem przyszła kolej na uda. Rozsunąłem mu je szeroko. Podkulił
nogi, ale nie próbował ich złączyć. Jęczał cicho, ciągnąc mnie za włosy, kiedy
lizałem mu pachwiny i trącałem nosem jądra. Jeden mój palec zawędrował pomiędzy
jego pośladki, wydobywając z jego ust dziwny pomruk. Zamknął oczy, najwyraźniej
nie chcąc widzieć, co robię. Spróbowałem na próbę wsunąć palec do środka, ale
nie było to wcale takie proste.
Nie chcąc go już
dłużej tak torturować, wsunąłem sobie w usta jego penisa. Jęknął głośno,
wypychając biodra bardziej i wsuwając się głębiej. Był dobrze wyposażony,
zapewnie trochę lepiej niż którykolwiek z jego kolegów. Choć pierwszy raz,
dzieciak był po prosty dzieciakiem i wiedziałem, że długo nie wytrzyma. Na
pieszczoty i inne pierdoły będzie czas później. Teraz trzeba po prostu
doprowadzić sprawę do końca.
Mój członek aż drgnął
na samą myśl o wejściu w niego. Taki ciasny… Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio
raz pieprzyłem się z jakiś facetem. Chyba w innym życiu. Moje ciało szalało.
Jeszcze chwilę
possałem go, czekając aż poczuję na języku słony smak jego spermy. Wtedy
odsunąłem się, na co jęknął przeciągle.
- Cicho tam –
szturchnąłem go lekko.
- Było tak dobrze…
- Wiem.
Sięgnąłem do stolika i
wziąłem prezerwatywę i wazelinę. Odkręciłem słoiczek i nabrałem sporo na palec.
- Odwróć się na bok,
przodem do mnie – poprosiłem.
Robin zrobił to od
razu. Położyłem się twarzą do niego.
- Podkul nogi.
Zrobił to. Zauważyłem,
że oddycha ciężko i wyglądał na lekko… zawianego. Uśmiechnąłem się na tą myśl.
Upicie go to też nie jest najgorszy pomysł.
Położyłem się i
sięgnąłem ręką do jego pośladków. Spiął się lekko.
- Jeśli będziesz
spięty, zaboli mocniej – ostrzegłem.
Westchnął i zamknął
oczy. Pocałował go lekko w usta, chcąc odwrócić jego uwagę od tego, co mam
zamiar zrobić. Oddał pocałunek, a wtedy ja, wciąż go całując, zacząłem wsuwać w
niego palca. Drgnął i wziął większy haust powietrza, jakby się dusił, a potem
objął rękami moją twarz i zaczął całować mnie jeszcze mocniej.
A nie mówiłem, że nie
jest głupi?
Wsunąłem go najgłębiej
jak się dało i poruszałem nim chwilę. Jęknął w moje usta, kiedy zgiąłem go lekko
w jego wnętrzu. Po chwili rozciągania wziąłem więcej wazeliny i dodałem
kolejny. Byłem już na maksa podniecony i powstrzymywanie się od wzięcia go
teraz, już, naprawdę nie było takie proste. Ja nie oddychałem ciężko, lecz
dyszałem jak jakiś stary pryk z nadwagą. Wiedziałem jednak, że muszę to zrobić
dokładnie. Robin nie był kimś, kogo mogłem sobie wypieprzyć i olać jego
potrzeby oraz to, że jest prawiczkiem. Jakby nie patrzyć, zaufał mi. Nie miałem
zamiaru go zawieść.
Odsunąłem się lekko od
niego i rozerwałem opakowanie, po czym drżącymi rekami nasunąłem na siebie
prezerwatywę. Robin patrzył na mnie tak… dziwnie. Rumieńce wciąż utrzymywały
się na jego policzkach, ale teraz raczej były spowodowane wysiłkiem i
powstrzymywaniem podniecenia. Przejechałem kilka razy ręką po penisie, po czym
posmarowałem go dokładnie wazeliną. Ułożyłem chłopaka na wznak i usadowiłem się
wygodnie pomiędzy jego nogami.
Robin
Byłem przerażony jak
jasna cholera, ale robiłem wszystko, żeby tego po sobie nie pokazać. Kiedy Seba
ułożył się na mnie, serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. Nie wiedziałem, co
mam zrobić z rękami, więc sunąłem nimi po chłodnej pościeli, czując kontrast
pomiędzy zimnym wręcz materiałem a naszymi rozgrzanymi ciałami.
Seba założył sobie
jedną moją nogę na ramię, a drugą ułożył w zagięciu łokcia. Nachylił się i
pocałował mnie naprawdę… czule. Objąłem go niepewnie za szyję.
- Czy to… mocno boli?
– wydusiłem z siebie to, co zaprzątało mi głowę już od dłuższej chwili.
Nie odpowiedział.
Zatkał mi usta pocałunkiem.
Mój krzyk został
stłumiony przez jego usta. Wygiąłem się w łuk, jęcząc, krzycząc i szarpiąc się
jednocześnie, ale to w niczym nie pomogło. Seba zaczął we mnie wchodzić i był
to ból tak okropny, że miałem ochotę się rozpłakać. Najgorszy był początek,
kiedy przepychał się do środka.
- Spokojnie –
wyszeptał w moje usta, delikatnie wchodząc głębiej. Przejechałem paznokciami po
jego plecach i kiwnąłem głową na znak, że już jestem spokojny. Bolało już
mniej. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, dysząc jak po kilkunastokilometrowym
biegu. Jego plecy zroszone były potem.
Wszedł do końca i
zatrzymał się.
- Pierdolę. Jesteś
taki ciasny! – mruknął.
- A ty duży –
przyznałem nieśmiało.
To, co robiliśmy,
uszczupliło moją i tak wątpliwą pewność siebie o całe sto procent.
- Moi rodzice się w
grobie przewracają – mruknąłem. Sam nie byłem pewien, czemu mi to przyszło do
głowy. Seba zaśmiał się i odgarnął mi z czoła mokre włosy.
- W takim momencie z
czymś… takim – skarcił mnie łagodnie i parsknął. – Może. – Poruszył się lekko.
Zacisnąłem zęby. Bolało. – Na początku będzie boleć, ale potem… Wybacz, musisz
trochę pocierpieć. Muszę znaleźć twój punkt G.
Skinąłem głową.
Wiedziałem o tym.
Cofnął się i pchnął do
środka. Wcale nie był taki delikatny jak sugerował, że będzie, ale to może
nawet lepiej. Za każdym razem zmieniał kąt uderzeń i już po krótkiej chwili po
raz pierwszy niemal krzyknąłem z przyjemności.
- Mam – powiedział
zadowolony, a potem już w ogóle się nie hamował.
O mnie nie pieprzył,
on zwyczajnie mnie rżnął. A ja? Jęczałem, wtórując mu i wyginając się tak, żeby
lepiej wszystko czuć. To, co robił, to był misz-masz bólu i przyjemności, który
tylko mnie nakręcał. Im mocniej bolało, tym większą czułem przyjemność. Te dwa
uczucia przeplatały się ze sobą, aż z czasem ból zaczął słabnąć i ustępować
miejsca przyjemności. Krótko po tym, jak praktycznie w ogóle przestałem go
czuć, doszedłem, brudząc nasze brzuchu spermą. Jak przez mgłę słyszałem
przeciągły jęk Sebastiana i bardzo mocne pchnięcie w głąb mnie, po czym ciężar
jego ciała na swoim własnym.
Miałem siłę tylko na
to, żeby pogłaskać go lekko po głowie. Kiedyś mnie zastanawiało, jak to
możliwe, że kochankowie po seksie od razu zasypiają.
Teraz już wiedziałem.
Ledwo skończyliśmy, a mi zaczęły się tam cholernie kleić oczy, że pozwoliłem
opaść powiekom i odpłynąłem.
Sebastian
Nie mogłem uwierzyć,
że tak po prostu zasnął. Delikatnie opuściłem jego ciało i pozbyłem się
prezerwatywy. Wziąłem kilka głębszych wdechów
i obciągnąłem mu jego ulubioną koszulkę w dół – nawet jej nie
ściągnąłem. Wytarłem delikatnie wazelinę spomiędzy jego pośladków i ułożyłem
się obok niego. Przytulił się do mnie przez sen. Wsunąłem mu rękę pod
koszulkę i pogłaskałem go po plecach, a
potem, nim zdążyłem pomyśleć o tym, jaki dobry był ten seks, zasnąłem.
Rano obudziłem się
jako pierwszy. Przeciągnąłem się, czując się jak nowonarodzony. Nic tak nie
poprawia humoru jak dobry seks, może to potwierdzić każdy facet. Czułem lekkie
mrowienie w kroczu po wczorajszym.
Spojrzałem na
dzieciaka. Spał skulony i odwrócony do mnie plecami. Nakryłem go lepiej kołdrą
– w pomieszczeniu było chłodnawo. Było jeszcze całkiem wcześnie, do pobudki
było całe pół godziny. Postanowiłem wstać i wyjątkowo zrobić śniadanie jemu.
Odkąd Robin ze mną zamieszkał, to on rządził w kuchni, ale powinno mu być miło,
że raz to ja zrobiłem śniadanie. Co prawda nie byłem takim magikiem jak on, ale
jakoś sobie radziłem przez te wszystkie lata, prawda? Zresztą, idę o zakład, że
nie będzie mógł usiąść porządnie na dupie, więc niech się trochę wybyczy w tym
łóżku.
Wyłączyłem budzik i
poszedłem pod prysznic, a potem do kuchni. Zrobiłem mu kanapki do szkoły z jego
ulubioną kiełbasą, a potem przygotowałem dla nas tosty z dżemem i zrobiłem
kakao. Może nic specjalnego, ale moim zdaniem jedno z najlepszych śniadać,
jakie można zjeść. Spakowałem jeszcze swoją torbę z kartkówkami Id, z której
trzy czwarte klasy dostało szmaty i obudziłem Robina.
- Która godzina? –
spytał, trąc zaspane oczy. Skrzywił się, gdy próbował usiąść.
- Za pół godziny
wyjeżdżamy.
- Cholera, śniadanie!
- Siedź! – spojrzał na
mnie zdumiony. Postawiłem pomiędzy nami tacę. – Dzisiaj ja przygotowałem
jedzenie. Smacznego.
- Ale wyżerka! –
ucieszył się. Uśmiechnął się i zaczął wcinać.
- Wymęczony? –
spytałem złośliwie.
Zarumienił się i
spojrzał na mnie z lekkim oburzeniem. Pokręciłem tylko głowę i pocałowałem go w
policzek. A potem bliżej ust. Wolno zagłębiłem język w jego ustach. Miałem
ochotę całować go… czule. Tak też robiłem, przy okazji głaskając lekko przegub
jego dłoni. Oderwałem się po chwili od niego i zakończyłem tak, jak zacząłem –
pocałunkiem w policzek.
- Jedz sobie
spokojnie. Zdążysz jeszcze wziąć prysznic i wysuszyć włosy zanim wyjedziemy.
- Gdzie idziesz?
- Podłożę do pieca,
żeby było ciepło, jak wrócimy ze szkoły.
- Ok.
- Phil Brown, do
odpowiedzi.
Blondyn westchnął
ciężko, wziął zeszyt i podszedł do mojego biurka. Wręczył mi swój kajecik i
podszedł do tablicy. Podyktowałem mu jakieś zadanie na średnim poziomie
trudności. I tak wiedziałem, że go nie zrobi.
Słyszałem na
korytarzu, jak na mnie psioczył i przyznał się Robinowi, że się nie nauczył, bo
spędził wieczór ze swoją dziewczyną. Tak się złożyło, że był jedną z
nielicznych osób, która nie miała oceny z odpowiedzi, no i nie przewidział, że
Robin przyjechał do szkoły ze mną i że akurat będę w pobliżu, gdy będzie
sprzedawał mu najnowsze informacje.
- No? – spytałem,
patrząc na tablicę. Narysował jakiegoś ludzika z włosami, jakby go ktoś
podłączył do prądu. Prócz ludzika, treści zadania, danych i zbilansowania
reakcji nie było nic więcej. – To wszystko?
Phil spojrzał
ukradkiem na Robina, ale ten, nawet gdyby chciał, nie podpowiedziałby mu, bo,
po pierwsze, przyszpiliłem go wzrokiem, a po drugie był tak skoncentrowany na
tym, żeby siedzieć w miarę bezboleśnie, że nie miał czasu przejmować się Philem
i tym, że wstawię mu szmatę.
Życie jest piękne.
- Jeden na dziewięć.
Siadaj.
Brown wziął zeszyt i
bez słowa wrócił do ławki.
Przez całą lekcję
miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy widziałem zmagania Robina z krzesłem.
Ostatecznie krzesło wygrało.
Pokręciłem tylko
głową. Linn mierzył mnie oskarżycielsko przez całą lekcję, ale nie zwracałem na
to uwagi. Niech sobie patrzy.
Ja też sobie popatrzę.
***
Wybaczcie, że tak późno, ale zasnęłam sobie i totalnie nie mogłam się podnieść z wyra ani doczołgać do laptopa.
Jestem już oficjalnie wolnym człowiekiem:). Wam życzę tego samego.
Wiem też, że mam lekki poślizg z obiecanym comiesięcznym rozdziałem "TwT". Postaram się to jednak wstawić jak najszybciej się da.
Pozdrawiam i miłego weekendu!
Aaajjj! GENIALNE! <3 Od godziny klikałam co chwilę strone bloggera czekając na tą notke, i uważam że warto było czekać :)
OdpowiedzUsuńOdcinek wspaniały, cudowny. I w końcu ta scenka ^^.
Śmieszyło mnie troszke zachowanie Robina podczas seksu z Sebastianem. No ale cóż, każdy chyba by sie stresował ;d
Pozdrawiam Cię, i życzę dużo weny! <3
P.s Nie moge sie doczekać TwT kocham to opko kocham je czytać <3
A i oczywiście dobranoc xD Jest odcinek, ja jestem zadowolona i moge iść spać xD
Nie wiesz, co ja robiłam na tym laptopie od godziny 22... Przycisk do odświeżania strony został przeze mnie zgwałcony [*]
OdpowiedzUsuńOk sama treść... Jednak to zrobili i widać, że na Sebastianie wywarło to większe wrażenie niż na Robinie. Seba zaczął odczuwać, że musi być dla niego czuły. Ja chcę już dalszą część, usycham.
Mam nadzieję, że pod wpływem chęci i przypływu weny, napiszesz raz na kiedyś dodatkowy rozdział w tygodniu. I tak się zastanawiam, czy po zakończeniu tego opowiadania nie napisać sobie ogólnego oneshota, bo mnie taka ochota od dawna nawiedza... Granice zmieniły moje życie, co Ty ze mną robisz? :c
KOCHAM CIĘ.
OdpowiedzUsuńTo było tak cudowne, że obsrałam wszystko dookoła tęczą, na dodatek krwotok z nosa nadal...krwotoczy lol.
Ten lemonik był taki delikatny, nieprzesadzony...
Ach, ten bolący tyłek *o*
Warto czekać przez tydzień na tyle kilka minut czystego fangirlu <3
Ciągle mnie zaskakujesz. To dobrze. Spodziewałam się, że Seba będzie "normalny": wstanie, zrobi sobie kawę, wyszykuje do pracy, a tu taka niespodzianka. Najpierw pomyślał o Robinie: zrobił mu śniadanie do łóżka i był taki... czuły i romantyczny. Ciekawe jak długo taki będzie?
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnej części.
Pozdrawiam
WIĘCEJ!!!!
OdpowiedzUsuńKurwa, najlepszy prezent urodzinowy!- obudzic sie rano i przeczytac takie COS! Henialny odc, kocham cie za twoj talent ;* i nie przejmuj sie TwT- nie zmuszaj sie do pisania jak nie masz weny, pozdro ;)- Tenebris
OdpowiedzUsuńHahaha, niech żyje krzesło! :D I Seba! Lubię kiedy dręczy Phila, tak na złość dzieciakowi :D O super-ekstra-hiper scenie w sumie nie trzeba się wypowiadać, jesteś genialna :D
OdpowiedzUsuńI taaaaaaaaaak ci ogromnie zazdroszczę żeś wolna :C Mnie czeka jeszcze z dobry miesiąc nauki (złej i podłej nauki). Więc masz szczególny powód żeby się radować i świętować :D
Zdrówko, LiaXD! :D
TO JEST TOO! No w końcu xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Wybacz, że moje komentarze ograniczają się tylko do kilku słów, ale nie jestem jakąś mistrzynią długich wypowiedzi. Chcę tylko pokazać, że czytam i tu jestem ;)
Jejciu, biedny Robin... Chwila przyjemności, a potem krzesła to najwięksi wrogowie xD
OdpowiedzUsuńNie lubię Philla. Jest taki... No nie podbija mego serca. Za to Seba coraz bardziej mi się podoba. Jest coraz fajniejszy dla Robina.
Och, w końcu. :D Wypowiadać się na ten temat nie będę, bo tak jak wszyscy powyżej, uważam, że to było świetne i ogólnie.. Jesteś zajebista. :D XDD Ale już nie będę Cię tak chwalić.. xDDD Więcej nie napiszę, bo nie wiem co tu więcej dodać. o.O Z niecierpliwością będę czekać do kolejnego piątku. ^^ Weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Illusion.
PS Dzięki za komentarz na moim blogu. ; )
Ten rozdział przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się takiej czułości ze strony Sebastiana. Mam nadzieję, że między nim, a Robinem zrodzi się jakieś silniejsze uczucie. Uwielbiam opis scen łóżkowych w Twoim wykonaniu ;> po prostu cud, miód i orzeszki! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, no i na TwT! Pozdrawiam i weny życzę! ;)
OdpowiedzUsuńPS.: nie lubię Phila, ale mam dziwne wrażenie, że w tym opowiadaniu odegra jeszcze ważną rolę...
W Połączonych dzisiaj będzie to na co czekasz. :D Ale czy to będzie fajne? Zobaczysz. Granic jeszcze nie czytam. Poczekam na całość. Ostatnio gdzieś wolę całe opowiadania. I jak coś jest nowego to staram się czekać.
OdpowiedzUsuń