Wieki zastanawiałem się, jak
zacząć
ten cholerny list, więc zaczynam tak, jak zaczynam. Właściwie od
niczego. Nie miej mi za złe, ale nic innego nie udało mi się wymyślić.
Wiesz, że nie jestem dobry w okazywaniu uczuć. Kiedy
raz dałem się przyłapać dziennikarzowi i nagrał jak płaczę, przez
dwa tygodnie chodziłem w ciemnych okularach, purpurowiejąc ze
wstydu. Przecież Tom Kaulitz nie może
okazywać
słabości,
a to, że
na wszystkich portalach pisali, że jestem słodki, tylko potęgowało
moje zażenowanie.
Zresztą,
co ci będę mówił.
Sam wiesz jak jest. Znasz mnie lepiej niż ja sam siebie znam.
Sam nie wiem, skąd wziąłem ten
pomysł z listem. Chyba po prostu pragnąłem wreszcie powiedzieć Ci to,
na co czekasz już tyle czasu. Pięć długich
lat, Bill. To dużo czasu, prawda? A przecież tyle już jesteśmy
razem. Sam nie mogę w to uwierzyć. Pamiętam nasz
pierwszy pocałunek, jakby to było wczoraj. To przecież było coś
zupełnie niewinnego. Zdarzało nam się wcześniej całować lekko w
usta. Wszyscy to widzieli i nikt tego nie komentował. Zawsze byliśmy bliżej niż mogło
się
wydawać.
Ale wtedy… Wtedy to było coś specjalnego. O tym też nigdy Ci
nie powiedziałem, prawda? Okropny ze mnie tchórz, dlatego postanowiłem to
napisać.
Ten pocałunek był cudowny. Nie wiem,
kto sprowokował, żeby go pogłębić. Byliśmy we
Francji, może po prostu udzielił nam się klimat… Tyle się mówi o
francuskim pocałunku. Sam nie wiem. W tamtej chwili myślałem
tylko o tym, że nie wiem co się dzieje i żaden
pocałunek nie sprawił mi tyle przyjemności, co ten z Tobą. Tyle
czasu błądziliśmy jak
dzieci we mgle, nie mogąc się odnaleźć we własnych uczuciach. Chociaż Tobie
szybko się to udało. Zawsze byłeś pewny siebie. Wiedziałeś, czego
chcesz i jak to po sięgnąć. To ja się
wahałem, raniąc Cię tym. Teraz przepraszam. Byłem głupi. Z
perspektywy czasu wszystko wygląda inaczej.
Nasze życie nigdy nie było usłane różami. Raz
lepiej, raz gorzej, ale zawsze razem. Cokolwiek się działo,
czy byliśmy
na maksa skłóceni, wiedzieliśmy, że mamy w sobie oparcie. Ja chyba tego
bardziej potrzebowałem niż Ty. Dla obcych ludzi łatwo przywdziać jakąkolwiek
maskę.
Gorzej jest się skryć przed tymi bliskimi, którzy już wiedzą, jak się przez
nie przebić, ale o tym może innym razem. W końcu
zmierzałem do czegoś innego.
Pierwszy seks… Ten list ma Ci wszystko
wyjaśnić, więc chyba
warto Ci przybliżyć jak się czułem w najważniejszych
momentach w moim życiu. Ciekawe jest, że we
wszystkich właśnie Ty mi towarzyszyłeś. Nie Tokio Hotel, nie mama czy tata…
Ty. Zawsze Ty. Odkąd zaczęliśmy robić karierę, miałem setki dziewczyn. Aż dziw, że
niczego nie złapałem. Byłem smarkaty i szczyciłem się tym, że w każdym
kraju mam inną dziewczynę. Gdy teraz czytam w domu wycinki z
gazet, które zbierała mama, nie mogę uwierzyć, że byłem takim cwaniaczkiem i
ignorantem. Nie, żeby mi przeszło, ale wydaje mi się, że już trochę
dojrzałem. Seks z Tobą był czymś nieziemskim. Po raz pierwszy
zrozumiałem, czym może być, jeśli nie chodzi tylko o zaspokojenie
potrzeb, ale do tego wszystkiego wkradają się uczucia. Było cudnie, Billy. I
przepraszam. Wiem, że Cię bolało. Znosiłeś to
dzielnie dla mnie. Starałem się być dla Ciebie dobry, ale moje
szczeniactwo przekładało się też na nasze kontakty. Nie doceniałem tego,
co mam. Nie doceniałem Ciebie. Mogłem zrobić to delikatniej. Teraz, choć było to
dla mnie cudowne przeżycie, żałuję. Żałuję, bo mogłem być dla
Ciebie lepszy. Żałuję, że nie zdzieliłeś mnie w
pysk, kiedy zachowywałem się jak bachor. Zawsze byłeś
dojrzalszy. Geo się naśmiewał, że to przez babski wygląd, ale
ja nigdy tak nie uważałem.
Początkowo nie wierzyłem, że nam się uda.
Jakby mogło? Nigdy nie byłem stały w uczuciach, lubiłem łamać serca i
deptać
po nich. Miałem władzę, której nigdy nie powinienem mieć. Ludzie
mnie kochali, uwielbiali za sam fakt, że jestem. Przychodzili na nasze
koncerty i wrzeszczeli, że mnie kochają, że mnie
pragną.
Nie potrafiłem się oprzeć. Za to też
powinienem przeprosić, co? Wiem, że wiesz,
że
na początku
nie byłem ci wierny. Kiedy po raz pierwszy Gus mi powiedział, że przeze
mnie płaczesz, wyśmiałem go. Co on mógł wiedzieć?
Dlaczego miałbyś przeze mnie płakać? Od
początku
mówiłem, że nie biorę tego na poważnie. Nie
dawałem ci złudzeń, a Ty na to przystałeś. Ale Ty
naprawdę
płakałeś.
Dotarło to do mnie, kiedy pewnego razu po koncercie bolał mnie brzuch i
zrezygnowałem z wyjścia do klubu. Widziałeś, jak
wychodzę,
bo poszedłem do sklepu po tabletki. Gdy przechodziłem obok twojego pokoju,
słyszałem Twój płacz. To było okropne. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że mnie
kochasz w TEN sposób. Że naprawdę Ci zależy, że bierzesz to na poważnie. Że Cię ranię, że ta
miłość
Cię
boli. Że
godzisz się na to, bo wolisz się mną dzielić niż zupełnie mnie stracić. Sam
wtedy się
rozpłakałem, chociaż przez długi czas potem wpierałem
sobie, że
to było nagłe zapalenie spojówek. Dobre, co?
Dziwne, ale bardzo łatwo zrezygnowałem
z nocnych przygód. Zacząłem spędzać wieczory z Tobą. Twój uśmiech
był wszystkim, czego mogłem chcieć za to „poświęcenie”.
Bo, wbrew pozorom, dla mnie to nie było nic wielkiego, ale dla Ciebie tak.
Żyliśmy jak
we śnie.
Przez pięć
lat miałem wszystko, czego tylko mogłem chcieć. Ani przez chwilę nie
bałem się,
że
zostanę
sam, zawsze byłeś u mojego boku. Źle mi z
tym, że
po tylu latach nadal nie potrafię powiedzieć Ci
prosto w oczy, co do Ciebie czuję. Ty mi to mówisz codziennie. Gdy się rano
budzimy, gdy mnie całujesz, gdy coś palnę, po dobrym seksie… często to
od Ciebie słyszę. Wiem, że też czekasz cierpliwie na te słowa. Tak
bardzo chciałbym Ci je powiedzieć, ale… coś wewnątrz mnie się
buntuje. Tchórzę i nie wiem czemu. Jestem pewien tego
uczucia jak tego, że nazywam się Tom
Kaulitz. Mimo to nie potrafię.
Pewnie już wiesz, do czego zmierzam. Trochę to
wszystko chaotyczne, ale dobrym mówcą nigdy nie byłem. Przecież wiesz.
Minęło
pięć
lat. Już
dość
się
naczekałeś, prawda? Doszedłem do wniosku, że skoro
nie potrafię Ci tego powiedzieć, napiszę to. Już dawno sobie na to zasłużyłeś, Bill.
Kocham Cię. Uff, napisałem. Ciężko było,
aż
wstyd. Ale jest. Te dwa słowa, które dusiłem w sobie przez tyle czasu. To śmieszne,
ale kiedy traktowaliśmy się jak bracia, nie miałem oporów przed
ich wypowiadaniem. Gdy zostaliśmy parą, czułem, że
powinienem Ci je wyznać od nowa. Teraz to robię.
Nasze dwudzieste urodziny, Bill.
Dwadzieścia
lat razem na świecie. Dwadzieścia lat wzajemnej miłości i
wreszcie mój list. Wiem, jestem tchórzem. Obiecuję, że kiedyś powiem Ci to prosto w oczy. Może jutro,
może
na gwiazdkę, a może za rok albo pięć. Ale
powiem. Przysięgam.
Teraz chcę tylko, żebyś wiedział, że Cię kocham.
Jesteś
dla mnie wszystkim. Jeśli ciebie zabraknie, moja egzystencja
nie będzie
miała sensu.
Kocham Cię, kocham Cię, kocham
Cię…
Tak bardzo Cię kocham,
Bill. Nigdy w to nie wątp.
Na zawsze Twój
Tom
Bill
płakał ze szczęścia, chyba po raz dziesiąty czytając list. Tom już dawno spał, więc
Bill zapalił sobie nocną lampkę i czytał i czytał, nie mogąc w to uwierzyć.
Zerknął
na śpiącego bliźniaka. Tom naprawdę nie potrafił mówić o swoich uczuciach ani
zbytnio ich wyrażać. Był dupkiem, a do romantyka było mu tak daleko jak do
zostania baletnicą. Ale Bill go szczerze kochał, bo wiedział, że pod tą powłoką
kryje się wspaniały człowiek. A co najważniejsze, był to człowiek, który
należał tylko do niego. Ten list dobitnie to udowadniał.
Bill
otarł łzy szczęścia i schował list do szafki przy łóżku. Zgasił lampkę i
położył się, przytulając do brata.
-
Ja cię też kocham, Tom. Z całego serca – wyszeptał.
Czuł,
że jeszcze wiele razy będzie wracał do tego listu.
***
Takie małe co nieco, które siedziało sobie spokojnie na laptopie.
Pozdrawiam!
Przepiękny list. Płynący prosto z serca ("widać to"). Pełen pozytywnych uczuć. Bije od/z niego szczerości. Naprawdę uwierzyłam w każde słowo które zawarłaś w tym liście.
OdpowiedzUsuńChyba mogę tak napisać? Jeśli coś pomieszałam, WYBACZ, ale po mnie nie można się wiele spodziewać o 23:48.
Pozdrawiam i gratuluję :)
KOLEJNY DZIEŃ NIE SPAŁAM >.>
OdpowiedzUsuńZnowu czytałam twoje cudowne opowiadania. Ten list przeczytałam pięć razy, zanim zaczęłam komentować. Wiem, że nie powinnam tak robić, ale nie mogłam się powstrzymać.
Twoje historie, rozdziały powstające spod twoich palców mają w sobie coś...coś. Czytając je, czuję się nasycona, a jednocześnie nienasycona. Do tego nigdy, przenigdy mi się nie nudzą. Wiesz, jakie to cudowne uczucie, kiedy wraca się cały czas do tych samych wspaniałych opowiadań i kiedy można czytać je w kółko, bez obawy, że ci się znudzą?
Ja już wiem. To dzięki tobie, dziękuję ci.
Ten List był naprawdę piękny. Miałam ostatnio bardzo podobny sen... Cóż. Ale to było takie "od serca". Dosłownie. Widziałam oczyma wyobraźni Toma pochylającego się nad kartką. Jak przygryzał długopis, zastanawiając się, co napisać. A tu puff, nagle słowa same z siebie przychodzą. Jak, niezdecydowany, stara się napisać te dwa, tak ważne dla Billa, dla Toma... ich obu, słowa. Uwierzyłam mu, naprawdę.
A potem widziałam szczęście Billa.
To piękne.
Dziękuję ci za tego shota.
Kocham cię *o*
Kiedy zobaczyłam to opowiadanie na pierwszej stronie wachałam sie przez pierwsze 5 sekund. Gdy zaczęłam czytać (wstyd sie przyznać) ale jak czytałam ten List po policzkach spłynęły mi łzy. To było po prostu piękne. Nie wiem jak to opisać. To jest coś niesamowitego. Zawsze gdy czytqm Twoje opowiadania mam wrażenie , że dana sytuacja dzieje sie naprawdę. Teraz kiedy to czytałam miała mega wyraźną wizję tego co opisywałaś. Na to jest tylko jedno zdanie : Najzaje**strze Mini Opowiadanie Na Caaałym Świecie!! Szkoda ,że nie ma codziennych opowiadań ale trudo przeżyję. ^_^
OdpowiedzUsuńChoć czekałam głównie na GRANICE to ten piękny list wynagrodził mi ich brak z nawiązką. I nie zamierzam marudzić o kolejne odcinki, chcę Ci życzyć powodzenia i obiecuje trzymać kciuki. Pozdrawiam***
OdpowiedzUsuńGranice też już się pojawiły:), musiałaś przeoczyć.
UsuńPozdrawiam
Jedno słowo: CUDOWNE ♥
OdpowiedzUsuńList cudowny, zawierał tyle uczuć, które faktycznie czasem trudno wyrazić słowami ale pisząc można idealnie oddać ich sens. Masz fajne perełki pochowane w tym laptopie xd.
OdpowiedzUsuńObsesja a teraz życzę ci powodzenia na maturze. Będe trzymała kciuki. Z takim talentem napewno sobie poradzisz. Powodzenia ;*
Piękne. Po prostu piękne. Bardzo spodobała mi się ta nieporadność Toma w pisaniu, jego niepoukładane uczucia. Ja bym to jeszcze pogłębiła, wplątując w tekst przekreślone wyrazy, błędy ortograficzne itp., ale i tak było idealnie. Sama treść była bardzo szczera, w pewien nieoczywisty (przynajmniej dla mnie) sposób głęboka. Zdziwiło mnie, że Gus najwyraźniej wiedział o relacjach pomiędzy bliźniakami, bo w innych opowiadaniach bracia silnie to ukrywali. Całość była spójna, sprytnie przedstawiłaś oba punkty widzenia - zarówno Toma, jak i Billa
OdpowiedzUsuńPłacze nie wiem czemu... ;(
OdpowiedzUsuń