czwartek, 9 maja 2013

~~.28.~~ + Epilog



Tom usłyszał, jak ktoś wchodzi do domu. Zerwał się z miejsca, przewracając krzesło i pobiegł do drzwi. Gdy zobaczył Billa omal nie rozpłakał się z ulgi. Podbiegł do niego i przytulił go z całych sił.
- Tom? Co jest? - zdziwił się chłopak.
- Co jest?! Ty się jeszcze pytasz?! Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiliśmy?! - wrzasnął blondyn, czując, że obraz zaczyna mu się rozmazywać przed oczami.
- Przecież Kevin do was dzwonił.
- Co?! Oszalałeś?! Dał do zrozumienia, że coś ci się stało i się rozłączył!
Czarny patrzył zdumiony na Toma oraz Aleksa i Anię, którzy dołączyli do uścisków. Zakrzewski go wykiwał?
Młodszy Coger westchnął cicho. Mógł się tego spodziewać.
- Co ty w ogóle masz na sobie? - zdziwił się blondyn.
- A, to? Kevin mi pożyczył, bo moje... Ee... Podarły się.
- Nic ci nie zrobił? - spytał Aleks.
- Napędził mi trochę stracha... Ale poza tym, to był w porządku. Tom, musimy bardzo, ale to bardzo poważnie porozmawiać. Ale to za chwilę. Muszę szybko się ogarnąć, bo spóźnię się do szkoły.
- Jesteś głodny? - spytała Ania.
- Dzięki, już jadłem.
Starszy Coger patrzył na bliźniaka, który wbiegł do góry po schodach. Dopiero teraz jego mięśnie zaczęły się rozluźniać i poczuł nieludzkie zmęczenie. Bill wyglądał w porządku, ale coś mu nie pasowało. Od kiedy ich najgorszy wróg opiekuje się swoimi ofiarami? On przecież tylko czekał na okazję, żeby któremuś z nich dopiec. Dlaczego więc teraz z tego nie skorzystał?
I co, do cholery, miał znaczyć ten telefon?
Tom poszedł do kuchni i zjadł banana, nie był w stanie przełknąć niczego innego. Poczekał na bliźniaka, a potem razem wyszli z domu.
- O czym chciałeś pogadać? - spytał Billa.
- Nie uwierzysz, czego się dowiedziałem...
- To może zacznij wreszcie, dobra?
- Słuchaj, Kevin... On... On jest naszym bratem.
Tom zatrzymał się i spojrzał na brata z niedowierzaniem.
- Dzień kłamstwa jest w kwietniu! - powiedział.
Bill westchnął i zaczął opowiadać mu całą historię. Blondyn nie mógł w to uwierzyć. Był wściekły na bliźniaka, że nic mu nie powiedział o groźbach Kevina. A reszta? To wszystko wydawało mu się złym snem. Jak to możliwe, że ten psychopata jest ich bratem? Poczuł do ojca jeszcze większą nienawiść. Gdyby ten dziad teraz żył, własnoręcznie by go zabił!
Szok nie opuszczał go przez dwie pierwsze lekcje. Potem nagle wszystko stało się jasne i banalnie proste, znalazł wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki i powciskał je we właściwe miejsca. Już wiedział, dlaczego Kevin od samego początku go nie lubił, dlaczego na każdym kroku go prowokował, i dlaczego tak chętnie znęcał się nad Billem. Wszystkie jego motywy stały się jasne i jego zachowanie nie było już tak bardzo tajemnicze, pomijając to, że Czarny spędził u niego noc i wrócił cały i zdrowy.
Jak to ogarnąć?
Spotkali Kevina na przerwie w towarzystwie Fabiana, Aleksa i Marcela. Wszyscy patrzyli na nich wrogo. Na twarzy Billa odbijała się niepewność, nie wiedział, jak Zakrzewski zareaguje. To, że nic mu nie zrobił i był dla niego względnie miły wcale nie oznaczało, że go lubi. Tom tylko westchnął lekko. Znowu wszystko się skomplikowało. Ledwo udało im się uporać z jednym problemem, a już mieli następny. Miał jednak jakieś głupie wrażenie, że już nie musi się bać o bliźniaka. Czuł, że Kevin mu nie zagraża. Oby to nie było mylne odczucie.
- Musimy pogadać – rzucił, patrząc szatynowi w oczy.
- Nie ma o czym gadać - odparł spokojnie chłopak.
- Dobrze wiesz, że jest. Należą nam się jakieś wyjaśnienia, nie uważasz?
- Nic się wam nie należy. Ciesz się, że go nie zabiłem. Narzygał mi na kurtkę, już powinien być trupem.
Tom zerknął na czerwonego bliźniaka. Gdyby nie powaga sytuacji, wybuchnąłby śmiechem.
- Po tym wszystkim co się stało chcesz to tak po prostu zostawić? - spytał starszy Coger.
Kevin wzruszył tylko ramionami i odwrócił się na pięcie. Reszta chłopaków podążyła za nim. Tom westchnął. Nagle Bill krzyknął i pobiegł za szatynem. Ten zatrzymał się i odwrócił w jego stronę. Jego kumple chcieli zostać i przekonać się, czego chce Czarny, ale szatyn spojrzał na nich morderczo i poszli dalej.
Bill nie wiedział, dlaczego w ogóle przejmuje się tym chłopakiem. W sumie to powinien go nienawidzić - gdyby nie on, nigdy nie pokłóciłby się z Tomem i nie przeżyłby dwóch lat w męczarniach. Nie potrafił jednak mieć do niego pretensji. Coś mu mówiło, że mogło być o wiele gorzej. Nie wiedział, dlaczego przyszło mu to tak łatwo i tak po prostu mu wybaczył. Może dlatego, że szatyn był jego bratem, a może po prostu zaczynał rozumieć, że też nie miał łatwo.
- Słuchaj, dziękuję ci za to, co zrobiłeś, a może raczej… za to, czego nie zrobiłeś. Przepraszam, że źle cię oceniłem. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał pogadać albo gdzieś wyskoczyć, możesz na mnie liczyć. To mój drugi numer, mam jeszcze jedną kartę w biurku – powiedział, podając mu kartkę z rzędem cyfr, którą szatyn automatycznie wsunął do kieszeni, nawet na nią nie zerkając. - Dzwoń i pisz kiedy tylko chcesz.
Kevin patrzył mu w oczy, ale nic nie powiedział. Jego twarz była nieprzenikniona. Bill sięgnął do zapięcia bransoletki, którą dostał na święta i odpiął je. Podał ją chłopakowi.
- Jeżeli naprawdę jesteśmy braćmi, to... wiem, że raczej mnie nie lubisz, ale chciałbym, żebyś to wziął. Spóźniony prezent na urodziny? - odezwał się niepewnie Czarny.
Kevin wziął do ręki srebrną bransoletkę i przeczytał napis, po czym spojrzał na Cogera i uniósł jedną brew.
- Żebyś pamiętał, że nie jesteś sam...
Szatyn spojrzał mu znowu w oczy i kiwnął nieznacznie głową.
- Twoje rzeczy... - zaczął Bill.
- Zatrzymaj je - rzucił Kevin.
Zerknął na Toma, potem z powrotem przeniósł wzrok na Czarnego. Nie mówiąc już ani słowa, podążył za swoimi kolegami.
- Oddałeś mu prezent wart jakiś tysiąc złotych? - spytał głupio Tom.
- Zasłużył na to.
- On to sprzeda.
- Nie sądzę. Mam wrażenie, że jest zupełnie inny, niż ktokolwiek by przypuszczał.
- Marzenia ściętej głowy - burknął Tom.
- Być może, ale... Mam dziwne przeczucie, że jeszcze się spotkamy.
- Mam nadzieję, że tym razem nie będzie chciał nam nic zrobić. Gdyby nie on, do niczego by nie doszło.
Czarny westchnął.
- Sam nie wiem. Zupełnie go nie rozumiem. Przez dwa lata dążył do tego, żeby nas zniszczyć, a teraz tak po prostu odpuścił? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy pewności co do naszego pokrewieństwa.
- Można to łatwo sprawdzić.
- Nie jest to takie proste. Musielibyśmy zobaczyć metrykę urodzenia, ale nam jej nie pokażą. Moglibyśmy go o to poprosić, ale to chyba nie jest odpowiedni moment.
Zadzwonił dzwonek. Zrezygnowali poszli na lekcję. Sytuacja wyglądała beznadziejnie.
- Bill? A co z mamą? Sądzisz, że powinniśmy jej powiedzieć? - zapytał Tom, gdy już wracali autobusem do domu.
Chłopak westchnął ciężko. Ta sytuacja przerastała ich obu.
- Nie wiem. Chyba nie. A ty jak myślisz? - odezwał się Czarny.
- Sądzę, że powinniśmy jej powiedzieć, ale nie teraz. Dopiero jak wszystko się ułoży, weźmie ślub z Aleksem... Minie trochę czasu... Nie wiem, jakiś rok? Może dwa? Nie mam pojęcia.
- Dobrze. Pomyślimy o tym później, dobra?
- Nasza tajemnica?
- Tylko nasza.
Chłopcy przybili żółwika na zgodę. Mieli tylko nadzieję, że sprawy już nie będą się bardziej komplikować. Tom nie ufał Kevinowi, od samego początku ich znajomości się nie lubili i szukali okazji, żeby sobie dokuczyć. Tamten miał swoje powody, Coger robił to z czystej przekory. Miał wrażenie, że teraz nadszedł ten spokojniejszy okres, kiedy wszystko powoli zacznie się układać, jednak nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że to nie koniec całej historii. Ciekawiło go, jakim cudem szatyn tak szybko zapracował sobie na zaufanie Billa. On sam musiał się nieźle namęczyć w tamtym świecie, żeby go do siebie tak do końca przekonać. Cóż, po prostu Czarny nie miał w ogóle instynktu samozachowawczego, sam zresztą mu to powiedział. Zbyt łatwo wybaczał wszystkie krzywdy. Tom miał tylko nadzieję, że to kiedyś nie obróci się przeciwko niemu. Jednak gdyby tak się stało, to istnieje właśnie Tom Coger, który będzie pilnował, żeby wszystko było w porządku.
Ach, ci młodsi bracia. Zawsze pakują się w kłopoty.



 *****


 Epilog


- Tom! - wrzeszczał Bill, pukając do zamkniętej łazienki.
- Czego chcesz?! - odkrzyknął blondyn.
- Pospiesz się! Zostało mało czas, ja też muszę skorzystać z łazienki!
- Trzeba było wstać wcześniej!
- Trzeba było powiedzieć, że masz zamiar tam siedzieć ze trzy godziny!
- Już kończę, odczep się!
Czarny oparł czoło o drzwi i westchnął zrezygnowany. Jeśli tak dalej pójdzie, pojedzie na ślub matki brudny i wściekły.
Usiadł pod drzwiami łazienki, podkulając nogi i chowając głowę między kolanami. Ciuchy, w które miał się przebrać po kąpieli, położył obok siebie. Garnitur wisiał w łazience.
Maj.
Te ostatnie miesiące w szkole tak szybko zleciały. Nim się obejrzeli, już trzeba było pisać maturę i spieprzać ze szkoły. Odkąd w styczniu rozstali się z Kevinem, ani razu z nim nie rozmawiali. Szatyn nie chciał mieć z nimi nic wspólnego, odciął się od kolegów Toma i nawet po części od swoich. Bill słyszał kilka razy, jak dzieciaki plotkowały o jego bójkach i wybrykach. Było mu z tego powodu bardzo przykro. Codziennie czekał na telefon, jakąś wiadomość, cokolwiek, ale Kevin nigdy się do niego nie odezwał. W końcu dał sobie spokój. Widocznie szatyn nie uważał go za kogoś godnego uwagi. Przestał więc myśleć o swoim jednym bracie i skupił się na drugim.
Tom potrzebował pomocy. Olewał naukę od początku szkoły i miał wiele do nadrobienia. Bardzo się zmienił od czasu wypadku, nie wychodził już tak często z domu, a nawet jeśli to robił, zawsze zabierał go ze sobą. Większość dnia spędzali na nauce. Blondyn przeważnie leżał na łóżku, a Bill siedział obok niego i opowiadał mu wszystko po kolei, wcinając coś kalorycznego i próbując trochę przytyć. Następnie przepytywał brata z tego, co zapamiętał i uzupełniał luki o dodatkowe informacje. Obaj mieli z tego korzyści. Czarny sobie powtarzał, a Tom się uczył. Wieczorami przeważnie siadali razem z Anią i Aleksem przed telewizorem i oglądali jakiś film albo po prostu słuchali muzyki u siebie. Jednego dnia robili też graffiti w pokoju Billa - wyszło z tego niezłe cudo przedstawiające yin-yang i ich imiona w połówkach oraz obramowanie znaku wymyślone przez Toma. Nie obyło się też bez częstych wypraw z puszkami sprayu w plecaku. Mieli z tego niezłą radochę: Tom się realizował, a Bill występował jako krytyk jego dzieł.
Te kilka miesięcy minęło bardzo szybko, a młodszy Coger dostrzegał każdą zmianę, jaka zachodziła w bliźniaku. Jego zachowanie w szkole też się zmieniło, stało się mniej agresywne, chociaż oczywiście nadal był postrachem całej budy. Odkąd Kevin zaakceptował Czarnego, nikt już mu nie dokuczał, nikt nawet nie śmiał spojrzeć na niego krzywo. Dzieciaki szeptały między sobą, że teraz zamiast go gnoić, Kevin i Tom go bronią. Bill nigdy nie słyszał, żeby szatyn stanął w jego obronie, ale przecież nie wiedział wszystkiego. Tak czy siak, miał spokój. W szkole szło mu dobrze, po lekcjach zaganiał brata do nauki i miło spędzali czas. Te kilka miesięcy były najlepszym okresem w całym życiu Billa.
Oprócz tego matka zaczęła bywać częściej w domu, Aleks już jej tak ze sobą nie ciągał na różne spotkania i inne wyprawy. Bliźniacy nawet nie bardzo wiedzieli, czym on się zajmuje. Orientowali się, że był prezesem jakiejś ważnej firmy, ale nigdy specjalnie się nie interesowali tym, co on robi. Chyba chodziło o budownictwo, ale Bill nie dałby za to głowy.
Pewnego dnia wybuchła też awantura o to, gdzie będą mieszkać. Bliźniacy chcieli zostać w tym domu, ale Aleks prosił, żeby przeprowadzili się do niego. Jego dom był większy i przyszły ojczym miał tam lepsze warunki do pracy. Chłopcy nie chcieli tego robić, z tym domem wiązało się zbyt wiele wspomnień. Wymogli jednak na Ani obietnicę, że go nie sprzeda, i to w sumie ich przekonało do przeprowadzki. Uznali, że kilka lat i tak spędzą w internatach lub na stancji, tak więc ostatecznie mogą się zgodzić.
Nikomu nie powiedzieli o tym, co działo się podczas tego miesiąca, gdy rzekomo byli w śpiączce. Czarny chciał opowiedzieć wszystko matce, ale Tom niechętnie odnosił się do tego pomysłu, więc z tym również dał sobie spokój. Może jeszcze kiedyś uda mu się przekonać starszego brata?
Bill siedział tak i rozmyślał, gdy nagle drzwi łazienki się otworzyły i stanął w nich Tom. Był już ubrany w czarny garnitur i męczył się z krawatem. Nienawidził takich ciuchów.
Czarny zagwizdał, widząc go, a kiedy brat posłał mu mordercze spojrzenie, ze śmiechem wszedł do toalety i zatrzasnął drzwi. Szybko wziął prysznic i się ubrał. On również wbił się w czarny garnitur. W taki dzień, jak ślub mamy, można przecież się poświęcić i zamiast kochanych czarnych trampków założyć wypastowane półbuty. Eh, czego się nie robi dla rodziny.
Gdy już był gotowy, wyszedł z łazienki i zszedł na dół. Panowało ogólne zamieszanie i rozprężenie. Każdy czegoś szukał, każdy panikował, każdy miał wrażenie, że o czymś zapomniał. Trochę im zajęło ogarnięcie całego tego bałaganu i pozbieranie się.
Ania Coger ubrana była w ładną, różową sukienkę, a jej blond włosy były delikatnie podkręcone. Cała rodzina pojechała do kościoła, gdzie już czekali wszyscy goście.
Ślub był bardzo uroczysty i wiele osób się popłakało. Była ponad setka gości, a rodzina Aleksa okazała się być całkiem sympatyczna. Bliźniacy jednak nie mogli opędzić się od swoich rówieśniczek, które lgnęły do nich jak ćmy do ognia. Byli w sumie jedynymi chłopakami w tym wieku. Wytrzymali zaledwie do północy, bo potem zwinęli ze stołu colę i dwie flaszki wódki i wkurzeni schowali się w jakimś magazynie, gdzie każdy ze swojej butelki popijał alkohol za zdrowie młodej pary. Urżnęli się jak nigdy w życiu i zasnęli przytuleni w kącie, co zostało uwiecznione na zdjęciu i wpięte do rodzinnego albumu. Widok ich słodkich uśmiechów i leżących obok dwóch pustych butelek po wódce jeszcze długo miał być wspominany przez całą rodzinę Aleksa, jak i ich własną.
Cóż, nikt jednak nie śmiał zwrócić im uwagi, że źle postąpili, bo to w końcu byli Bill i Tom Cogerowie.
Do bliźniaków Coger się przecież nie podskakuje.




KONIEC TOMU I




No i jest. Koniec pierwszego tomu. Ma ktoś jakieś sugestie co do tego, co będzie działo się w drugim?:) W mojej głowie powstał już niemal cały trzeci, ale chyba nie dam rady przelać tego na papier.
Od przyszłego tygodnia startujemy z kolejną serią przygód Billa i Toma... Zresztą, sami zobaczycie.
A co do matur (bo ktoś pytał, IVE chyba) - nawet całkiem przyzwoicie. Nawet angielski rozszerzony, który zdawałam hardcorowo jako przedmiot dodatkowy, poszedł mi całkiem dobrze.
Pozdrawiam!



 

5 komentarzy:

  1. OMG. Tak bardzo fazafazafaza.
    To było cudowne. OMG.
    Powinnam się teraz uczyć a chromatyzacji gam i o skalach, ale wolę czytać >.>
    OMG, daj mi więcej D: cierpię na niedosyt twoich opowiadań D:
    Podoba mi się, że Billuś nie ma już piekła w życiu, tylko kochającego brata... Dwóch?
    Właśnie, może w drugim tomie (OMG XDDD) pojawi się bardziej rozbudowany wątek Kevina?
    Nie mogę się doczekać *O*

    Cieszę się, że dobrze ci poszły matury <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jaką historie wymyśliłaś dalej :D już nie mogę się doczekać.
    Pisałaś mature rozszerzoną i poszło ci dobrze? ja jestem pewna tylko co do formy pisemnej tylko zapomniałam zaznaczyć temat ale myślę że mi to uznają. Reszta to była katastrofa. Jakoś nie umialam się skupić. Może to przez to dlugie czekanie.W sobote rano mam ustny polski a pracy nawet połowy nie umiem :) miejmy nadzieję że będzie dobtze, trzymam kciuki za Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tylko jedno: Zajebi**te opowiadanie. Na końcu miałam ochote krzyczeć z radości. Kocham Twoje opowiadania. Oby było ich więcej bo znam wszystkie na pamięć. Życzę powodzenia w pisaniu tomu II.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cię, że masz jeszcze pomysły, bo ja bym pewnie na tym zakończyła... Nie mam pojęcia, co jeszcze może się u nich dziać. Dlatego powiem, że niecierpliwie czekam na II tom :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też chcę mieć bliźniaka... Jedna jestem straszna, a co jeżeli były by nas dwie? Hehehe to byłby dla naszego otoczenia horror
    Azusa
    PS
    rozdział i epilog świetnyu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)