Tom usłyszał, jak ktoś wchodzi do
domu. Zerwał się z miejsca, przewracając krzesło i pobiegł do drzwi. Gdy
zobaczył Billa omal nie rozpłakał się z ulgi. Podbiegł do niego i przytulił go
z całych sił.
- Tom? Co jest? - zdziwił się
chłopak.
- Co jest?! Ty się jeszcze pytasz?!
Masz pojęcie, jak się o ciebie martwiliśmy?! - wrzasnął blondyn, czując, że
obraz zaczyna mu się rozmazywać przed oczami.
- Przecież Kevin do was dzwonił.
- Co?! Oszalałeś?! Dał do
zrozumienia, że coś ci się stało i się rozłączył!
Czarny patrzył zdumiony na Toma oraz
Aleksa i Anię, którzy dołączyli do uścisków. Zakrzewski go wykiwał?
Młodszy Coger westchnął cicho. Mógł
się tego spodziewać.
- Co ty w ogóle masz na sobie? -
zdziwił się blondyn.
- A, to? Kevin mi pożyczył, bo
moje... Ee... Podarły się.
- Nic ci nie zrobił? - spytał Aleks.
- Napędził mi trochę stracha... Ale
poza tym, to był w porządku. Tom, musimy bardzo, ale to bardzo poważnie
porozmawiać. Ale to za chwilę. Muszę szybko się ogarnąć, bo spóźnię się do
szkoły.
- Jesteś głodny? - spytała Ania.
- Dzięki, już jadłem.
Starszy Coger patrzył na bliźniaka,
który wbiegł do góry po schodach. Dopiero teraz jego mięśnie zaczęły się
rozluźniać i poczuł nieludzkie zmęczenie. Bill wyglądał w porządku, ale coś mu
nie pasowało. Od kiedy ich najgorszy wróg opiekuje się swoimi ofiarami? On
przecież tylko czekał na okazję, żeby któremuś z nich dopiec. Dlaczego więc
teraz z tego nie skorzystał?
I co, do cholery, miał znaczyć ten
telefon?
Tom poszedł do kuchni i zjadł
banana, nie był w stanie przełknąć niczego innego. Poczekał na bliźniaka, a
potem razem wyszli z domu.
- O czym chciałeś pogadać? - spytał
Billa.
- Nie uwierzysz, czego się
dowiedziałem...
- To może zacznij wreszcie, dobra?
- Słuchaj, Kevin... On... On jest
naszym bratem.
Tom zatrzymał się i spojrzał na
brata z niedowierzaniem.
- Dzień kłamstwa jest w kwietniu! -
powiedział.
Bill westchnął i zaczął opowiadać mu
całą historię. Blondyn nie mógł w to uwierzyć. Był wściekły na bliźniaka, że
nic mu nie powiedział o groźbach Kevina. A reszta? To wszystko wydawało mu się
złym snem. Jak to możliwe, że ten psychopata jest ich bratem? Poczuł do ojca
jeszcze większą nienawiść. Gdyby ten dziad teraz żył, własnoręcznie by go
zabił!
Szok nie opuszczał go przez dwie
pierwsze lekcje. Potem nagle wszystko stało się jasne i banalnie proste,
znalazł wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki i powciskał je we
właściwe miejsca. Już wiedział, dlaczego Kevin od samego początku go nie lubił,
dlaczego na każdym kroku go prowokował, i dlaczego tak chętnie znęcał się nad
Billem. Wszystkie jego motywy stały się jasne i jego zachowanie nie było już
tak bardzo tajemnicze, pomijając to, że Czarny spędził u niego noc i wrócił
cały i zdrowy.
Jak to ogarnąć?
Spotkali Kevina na przerwie w
towarzystwie Fabiana, Aleksa i Marcela. Wszyscy patrzyli na nich wrogo. Na
twarzy Billa odbijała się niepewność, nie wiedział, jak Zakrzewski zareaguje.
To, że nic mu nie zrobił i był dla niego względnie miły wcale nie oznaczało, że
go lubi. Tom tylko westchnął lekko. Znowu wszystko się skomplikowało. Ledwo
udało im się uporać z jednym problemem, a już mieli następny. Miał jednak
jakieś głupie wrażenie, że już nie musi się bać o bliźniaka. Czuł, że Kevin mu
nie zagraża. Oby to nie było mylne odczucie.
- Musimy pogadać – rzucił, patrząc
szatynowi w oczy.
- Nie ma o czym gadać - odparł
spokojnie chłopak.
- Dobrze wiesz, że jest. Należą nam
się jakieś wyjaśnienia, nie uważasz?
- Nic się wam nie należy. Ciesz się,
że go nie zabiłem. Narzygał mi na kurtkę, już powinien być trupem.
Tom zerknął na czerwonego bliźniaka.
Gdyby nie powaga sytuacji, wybuchnąłby śmiechem.
- Po tym wszystkim co się stało
chcesz to tak po prostu zostawić? - spytał starszy Coger.
Kevin wzruszył tylko ramionami i
odwrócił się na pięcie. Reszta chłopaków podążyła za nim. Tom westchnął. Nagle
Bill krzyknął i pobiegł za szatynem. Ten zatrzymał się i odwrócił w jego
stronę. Jego kumple chcieli zostać i przekonać się, czego chce Czarny, ale
szatyn spojrzał na nich morderczo i poszli dalej.
Bill nie wiedział, dlaczego w ogóle
przejmuje się tym chłopakiem. W sumie to powinien go nienawidzić - gdyby nie
on, nigdy nie pokłóciłby się z Tomem i nie przeżyłby dwóch lat w męczarniach.
Nie potrafił jednak mieć do niego pretensji. Coś mu mówiło, że mogło być o
wiele gorzej. Nie wiedział, dlaczego przyszło mu to tak łatwo i tak po prostu
mu wybaczył. Może dlatego, że szatyn był jego bratem, a może po prostu zaczynał
rozumieć, że też nie miał łatwo.
- Słuchaj, dziękuję ci za to, co
zrobiłeś, a może raczej… za to, czego nie zrobiłeś. Przepraszam, że źle cię
oceniłem. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał pogadać albo gdzieś wyskoczyć,
możesz na mnie liczyć. To mój drugi numer, mam jeszcze jedną kartę w biurku –
powiedział, podając mu kartkę z rzędem cyfr, którą szatyn automatycznie wsunął
do kieszeni, nawet na nią nie zerkając. - Dzwoń i pisz kiedy tylko chcesz.
Kevin patrzył mu w oczy, ale nic nie
powiedział. Jego twarz była nieprzenikniona. Bill sięgnął do zapięcia
bransoletki, którą dostał na święta i odpiął je. Podał ją chłopakowi.
- Jeżeli naprawdę jesteśmy braćmi,
to... wiem, że raczej mnie nie lubisz, ale chciałbym, żebyś to wziął. Spóźniony
prezent na urodziny? - odezwał się niepewnie Czarny.
Kevin wziął do ręki srebrną
bransoletkę i przeczytał napis, po czym spojrzał na Cogera i uniósł jedną brew.
- Żebyś pamiętał, że nie jesteś
sam...
Szatyn spojrzał mu znowu w oczy i
kiwnął nieznacznie głową.
- Twoje rzeczy... - zaczął Bill.
- Zatrzymaj je - rzucił Kevin.
Zerknął na Toma, potem z powrotem
przeniósł wzrok na Czarnego. Nie mówiąc już ani słowa, podążył za swoimi
kolegami.
- Oddałeś mu prezent wart jakiś
tysiąc złotych? - spytał głupio Tom.
- Zasłużył na to.
- On to sprzeda.
- Nie sądzę. Mam wrażenie, że jest
zupełnie inny, niż ktokolwiek by przypuszczał.
- Marzenia ściętej głowy - burknął
Tom.
- Być może, ale... Mam dziwne
przeczucie, że jeszcze się spotkamy.
- Mam nadzieję, że tym razem nie
będzie chciał nam nic zrobić. Gdyby nie on, do niczego by nie doszło.
Czarny westchnął.
- Sam nie wiem. Zupełnie go nie
rozumiem. Przez dwa lata dążył do tego, żeby nas zniszczyć, a teraz tak po
prostu odpuścił? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy pewności co do
naszego pokrewieństwa.
- Można to łatwo sprawdzić.
- Nie jest to takie proste. Musielibyśmy
zobaczyć metrykę urodzenia, ale nam jej nie pokażą. Moglibyśmy go o to
poprosić, ale to chyba nie jest odpowiedni moment.
Zadzwonił dzwonek. Zrezygnowali
poszli na lekcję. Sytuacja wyglądała beznadziejnie.
- Bill? A co z mamą? Sądzisz, że
powinniśmy jej powiedzieć? - zapytał Tom, gdy już wracali autobusem do domu.
Chłopak westchnął ciężko. Ta
sytuacja przerastała ich obu.
- Nie wiem. Chyba nie. A ty jak
myślisz? - odezwał się Czarny.
- Sądzę, że powinniśmy jej
powiedzieć, ale nie teraz. Dopiero jak wszystko się ułoży, weźmie ślub z Aleksem...
Minie trochę czasu... Nie wiem, jakiś rok? Może dwa? Nie mam pojęcia.
- Dobrze. Pomyślimy o tym później,
dobra?
- Nasza tajemnica?
- Tylko nasza.
Chłopcy przybili żółwika na zgodę.
Mieli tylko nadzieję, że sprawy już nie będą się bardziej komplikować. Tom nie
ufał Kevinowi, od samego początku ich znajomości się nie lubili i szukali
okazji, żeby sobie dokuczyć. Tamten miał swoje powody, Coger robił to z czystej
przekory. Miał wrażenie, że teraz nadszedł ten spokojniejszy okres, kiedy
wszystko powoli zacznie się układać, jednak nie mógł pozbyć się dziwnego
wrażenia, że to nie koniec całej historii. Ciekawiło go, jakim cudem szatyn tak
szybko zapracował sobie na zaufanie Billa. On sam musiał się nieźle namęczyć w
tamtym świecie, żeby go do siebie tak do końca przekonać. Cóż, po prostu Czarny
nie miał w ogóle instynktu samozachowawczego, sam zresztą mu to powiedział.
Zbyt łatwo wybaczał wszystkie krzywdy. Tom miał tylko nadzieję, że to kiedyś
nie obróci się przeciwko niemu. Jednak gdyby tak się stało, to istnieje właśnie
Tom Coger, który będzie pilnował, żeby wszystko było w porządku.
Ach, ci młodsi bracia. Zawsze pakują
się w kłopoty.
*****
Epilog
- Tom! - wrzeszczał Bill, pukając do
zamkniętej łazienki.
- Czego chcesz?! - odkrzyknął
blondyn.
- Pospiesz się! Zostało mało czas,
ja też muszę skorzystać z łazienki!
- Trzeba było wstać wcześniej!
- Trzeba było powiedzieć, że masz
zamiar tam siedzieć ze trzy godziny!
- Już kończę, odczep się!
Czarny oparł czoło o drzwi i
westchnął zrezygnowany. Jeśli tak dalej pójdzie, pojedzie na ślub matki brudny
i wściekły.
Usiadł pod drzwiami łazienki,
podkulając nogi i chowając głowę między kolanami. Ciuchy, w które miał się
przebrać po kąpieli, położył obok siebie. Garnitur wisiał w łazience.
Maj.
Te ostatnie miesiące w szkole tak
szybko zleciały. Nim się obejrzeli, już trzeba było pisać maturę i spieprzać ze
szkoły. Odkąd w styczniu rozstali się z Kevinem, ani razu z nim nie rozmawiali.
Szatyn nie chciał mieć z nimi nic wspólnego, odciął się od kolegów Toma i nawet
po części od swoich. Bill słyszał kilka razy, jak dzieciaki plotkowały o jego
bójkach i wybrykach. Było mu z tego powodu bardzo przykro. Codziennie czekał na
telefon, jakąś wiadomość, cokolwiek, ale Kevin nigdy się do niego nie odezwał.
W końcu dał sobie spokój. Widocznie szatyn nie uważał go za kogoś godnego
uwagi. Przestał więc myśleć o swoim jednym bracie i skupił się na drugim.
Tom potrzebował pomocy. Olewał naukę
od początku szkoły i miał wiele do nadrobienia. Bardzo się zmienił od czasu
wypadku, nie wychodził już tak często z domu, a nawet jeśli to robił, zawsze
zabierał go ze sobą. Większość dnia spędzali na nauce. Blondyn przeważnie leżał
na łóżku, a Bill siedział obok niego i opowiadał mu wszystko po kolei, wcinając
coś kalorycznego i próbując trochę przytyć. Następnie przepytywał brata z tego,
co zapamiętał i uzupełniał luki o dodatkowe informacje. Obaj mieli z tego
korzyści. Czarny sobie powtarzał, a Tom się uczył. Wieczorami przeważnie
siadali razem z Anią i Aleksem przed telewizorem i oglądali jakiś film albo po
prostu słuchali muzyki u siebie. Jednego dnia robili też graffiti w pokoju
Billa - wyszło z tego niezłe cudo przedstawiające yin-yang i ich imiona w
połówkach oraz obramowanie znaku wymyślone przez Toma. Nie obyło się też bez
częstych wypraw z puszkami sprayu w plecaku. Mieli z tego niezłą radochę: Tom
się realizował, a Bill występował jako krytyk jego dzieł.
Te kilka miesięcy minęło bardzo
szybko, a młodszy Coger dostrzegał każdą zmianę, jaka zachodziła w bliźniaku.
Jego zachowanie w szkole też się zmieniło, stało się mniej agresywne, chociaż
oczywiście nadal był postrachem całej budy. Odkąd Kevin zaakceptował Czarnego,
nikt już mu nie dokuczał, nikt nawet nie śmiał spojrzeć na niego krzywo.
Dzieciaki szeptały między sobą, że teraz zamiast go gnoić, Kevin i Tom go
bronią. Bill nigdy nie słyszał, żeby szatyn stanął w jego obronie, ale przecież
nie wiedział wszystkiego. Tak czy siak, miał spokój. W szkole szło mu dobrze,
po lekcjach zaganiał brata do nauki i miło spędzali czas. Te kilka miesięcy
były najlepszym okresem w całym życiu Billa.
Oprócz tego matka zaczęła bywać częściej
w domu, Aleks już jej tak ze sobą nie ciągał na różne spotkania i inne wyprawy.
Bliźniacy nawet nie bardzo wiedzieli, czym on się zajmuje. Orientowali się, że
był prezesem jakiejś ważnej firmy, ale nigdy specjalnie się nie interesowali
tym, co on robi. Chyba chodziło o budownictwo, ale Bill nie dałby za to głowy.
Pewnego dnia wybuchła też awantura o
to, gdzie będą mieszkać. Bliźniacy chcieli zostać w tym domu, ale Aleks prosił,
żeby przeprowadzili się do niego. Jego dom był większy i przyszły ojczym miał
tam lepsze warunki do pracy. Chłopcy nie chcieli tego robić, z tym domem
wiązało się zbyt wiele wspomnień. Wymogli jednak na Ani obietnicę, że go nie
sprzeda, i to w sumie ich przekonało do przeprowadzki. Uznali, że kilka lat i
tak spędzą w internatach lub na stancji, tak więc ostatecznie mogą się zgodzić.
Nikomu nie powiedzieli o tym, co
działo się podczas tego miesiąca, gdy rzekomo byli w śpiączce. Czarny chciał
opowiedzieć wszystko matce, ale Tom niechętnie odnosił się do tego pomysłu,
więc z tym również dał sobie spokój. Może jeszcze kiedyś uda mu się przekonać
starszego brata?
Bill siedział tak i rozmyślał, gdy
nagle drzwi łazienki się otworzyły i stanął w nich Tom. Był już ubrany w czarny
garnitur i męczył się z krawatem. Nienawidził takich ciuchów.
Czarny zagwizdał, widząc go, a kiedy
brat posłał mu mordercze spojrzenie, ze śmiechem wszedł do toalety i zatrzasnął
drzwi. Szybko wziął prysznic i się ubrał. On również wbił się w czarny
garnitur. W taki dzień, jak ślub mamy, można przecież się poświęcić i zamiast
kochanych czarnych trampków założyć wypastowane półbuty. Eh, czego się nie robi
dla rodziny.
Gdy już był gotowy, wyszedł z
łazienki i zszedł na dół. Panowało ogólne zamieszanie i rozprężenie. Każdy
czegoś szukał, każdy panikował, każdy miał wrażenie, że o czymś zapomniał.
Trochę im zajęło ogarnięcie całego tego bałaganu i pozbieranie się.
Ania Coger ubrana była w ładną,
różową sukienkę, a jej blond włosy były delikatnie podkręcone. Cała rodzina
pojechała do kościoła, gdzie już czekali wszyscy goście.
Ślub był bardzo uroczysty i wiele
osób się popłakało. Była ponad setka gości, a rodzina Aleksa okazała się być
całkiem sympatyczna. Bliźniacy jednak nie mogli opędzić się od swoich
rówieśniczek, które lgnęły do nich jak ćmy do ognia. Byli w sumie jedynymi
chłopakami w tym wieku. Wytrzymali zaledwie do północy, bo potem zwinęli ze
stołu colę i dwie flaszki wódki i wkurzeni schowali się w jakimś magazynie,
gdzie każdy ze swojej butelki popijał alkohol za zdrowie młodej pary. Urżnęli
się jak nigdy w życiu i zasnęli przytuleni w kącie, co zostało uwiecznione na
zdjęciu i wpięte do rodzinnego albumu. Widok ich słodkich uśmiechów i leżących
obok dwóch pustych butelek po wódce jeszcze długo miał być wspominany przez
całą rodzinę Aleksa, jak i ich własną.
Cóż, nikt jednak nie śmiał zwrócić
im uwagi, że źle postąpili, bo to w końcu byli Bill i Tom Cogerowie.
Do bliźniaków Coger się przecież nie
podskakuje.
KONIEC TOMU I
No i jest. Koniec
pierwszego tomu. Ma ktoś jakieś sugestie co do tego, co będzie działo
się w drugim?:) W mojej głowie powstał już niemal cały trzeci, ale chyba
nie dam rady przelać tego na papier.
Od przyszłego tygodnia startujemy z kolejną serią przygód Billa i Toma... Zresztą, sami zobaczycie.
A co do matur (bo
ktoś pytał, IVE chyba) - nawet całkiem przyzwoicie. Nawet angielski rozszerzony, który zdawałam
hardcorowo jako przedmiot dodatkowy, poszedł mi całkiem dobrze.
Pozdrawiam!
OMG. Tak bardzo fazafazafaza.
OdpowiedzUsuńTo było cudowne. OMG.
Powinnam się teraz uczyć a chromatyzacji gam i o skalach, ale wolę czytać >.>
OMG, daj mi więcej D: cierpię na niedosyt twoich opowiadań D:
Podoba mi się, że Billuś nie ma już piekła w życiu, tylko kochającego brata... Dwóch?
Właśnie, może w drugim tomie (OMG XDDD) pojawi się bardziej rozbudowany wątek Kevina?
Nie mogę się doczekać *O*
Cieszę się, że dobrze ci poszły matury <3
Ciekawe jaką historie wymyśliłaś dalej :D już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPisałaś mature rozszerzoną i poszło ci dobrze? ja jestem pewna tylko co do formy pisemnej tylko zapomniałam zaznaczyć temat ale myślę że mi to uznają. Reszta to była katastrofa. Jakoś nie umialam się skupić. Może to przez to dlugie czekanie.W sobote rano mam ustny polski a pracy nawet połowy nie umiem :) miejmy nadzieję że będzie dobtze, trzymam kciuki za Ciebie :D
Powiem tylko jedno: Zajebi**te opowiadanie. Na końcu miałam ochote krzyczeć z radości. Kocham Twoje opowiadania. Oby było ich więcej bo znam wszystkie na pamięć. Życzę powodzenia w pisaniu tomu II.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że masz jeszcze pomysły, bo ja bym pewnie na tym zakończyła... Nie mam pojęcia, co jeszcze może się u nich dziać. Dlatego powiem, że niecierpliwie czekam na II tom :)
OdpowiedzUsuńTeż chcę mieć bliźniaka... Jedna jestem straszna, a co jeżeli były by nas dwie? Hehehe to byłby dla naszego otoczenia horror
OdpowiedzUsuńAzusa
PS
rozdział i epilog świetnyu