piątek, 9 maja 2014

Nagron



Niewolnik to nie człowiek. Wielu – o ile nie wszyscy – Rzymian wychodziło z tego założenia, nawet jeśli w domu było dwa razy więcej niewolników niż ich panów. Mimo liczebnej przewagi niewolnicy nie mieli odwagi sprzeciwić się swemu ciemiężcy, ponieważ nie byli to ludzie zdolni do walki, a już na pewno nie pełni nadziei. Nikt nie chciał zginąć, więc niemal nikt się nie sprzeciwiał.
Nasir nigdy się nie buntował. Dorastał jako niewolnik i przyzwyczaił do warunków, w jakich kazano mu żyć. Jego uroda sprawiła, że stał się osobistym niewolnikiem pana. Miał w domu wysoką pozycję i szacunek innych zniewolonych. Oczywiście, z tym tytułem wiązały się obowiązki, które nie były zbyt przyjemne, ale prowadził życie, o jakim wielu niewolników mogło tylko pomarzyć, więc nie narzekał. Zdawał sobie sprawę, że nigdy nie uwolni się z niewoli i nawet tego nie chciał. Jego życie nawet mu się podobało.

A potem pojawił się Spartakus i jego gladiatorzy. Wyrżnęli wszystkich prócz niewolników i twierdzili, że ofiarują im wolność. Nasir wcale tak nie myślał. Odebrano mu jedynie jego życie. Złapanie tych gladiatorów było tylko kwestią czasu, a to oznaczało, że pociągną za sobą wszystkich pozostałych, których rzekomo „wyzwolili”. Nie zamierzał do tego dopuścić.
Zaatakowanie Spartakusa może i nie było najrozsądniejszym pomysłem, jednak jedynym, jaki przychodził mu do głowy. Gdy nie udało mu się pozbawić go życia, był przekonany, że teraz już naprawdę jest trupem. Spartakus jednak miał inne plany. Zaczął go trenować i pozwolił mu się wykazać, dzięki czemu Nasir zdobył zaufanie przywódcy i kilku innych wojowników, a w tym...
Zdobył zaufanie Agrona – jednego z najlepszych ludzi Spartakusa. Czuł się dziwnie w jego towarzystwie. Nawet się nie zorientował, kiedy jego serce zaczęło przyspieszać, policzki pąsowieć, a on sam zapragnął zaimponować temu wojownikowi. Lubił, kiedy Agron łapał go za policzek i mówił coś, patrząc mu w oczy. Targające nim emocje były niezwykle niepokojące, ale Nasir nie zamierzał spychać ich na dalszy plan. Agron był przystojny i chyba też lubił spędzać czas w jego towarzystwie, bo często sam do niego podchodził i zaczynał rozmowę. Powoli się przyzwyczajał do tego, że może sam o sobie decydować, choć to wciąż było dziwna. Skoro jednak miał taką możliwość, pozwalał sobie wodzić wzrokiem za przystojnym, silnym gladiatorem, ciesząc się, że Agron go lubi.
Gdy doszło do głupiej kłótni między Agronem a Kriksosem i siły Spartakusa się podzieliły, Nasir planował wyruszyć ze swoim „obiektem westchnień”. Potem jednak zdecydował się pomóc Kriksosowi w uratowaniu jego ukochanej z kopalni. Miło było decydować o swoim losie. Ta wyprawa była z góry skazana na niepowodzenie, jednak znalazła się grupa, która chciała spróbować swoich sił w tej misji.
Kiedy jeden z żołnierzy zranił Nasira, Syryjczyk był pewien, że oto nadszedł jego kres. Ci gladiatorzy, którzy jeszcze żyli, pragnęli odebrać mu życie. Nasir był pewien, że Spartakus się zgodzi, w końcu był tylko balastem dla pozostałych. Tak się jednak nie stało. Los bywa przewrotny i tak się złożyło, że on, ranny i ledwo żywy, przetrwał i nie wybrał się w podróż do zaświatów, za to podążyli tam wszyscy ci, którzy chcieli pozbawić go życia. Reszta przeżyła cudem, trafiając na oddział Agrona maszerujący w stronę Wezuwiusza.
Ledwo przytomny z bólu i gorączki Syryjczyk zachowywał resztki świadomości, zupełnie jakby bał się, że ciemność jest zwiastunem jego śmierci. Kiedy jednak Agron uniósł jego twarz i spojrzał mu w oczy, pozwolił sobie na osunięcie się w ciemność, która wzywała go już dłuższy czas. Poczuł wewnętrzny spokój, kiedy zobaczył te zatroskane zielone oczy, szukające na jego twarzy oznak życia.
Mimo poważnej rany i wysokiej gorączki, udało mu się przeżyć, jednak ledwie wstał z łóżka, a już usłyszał o kolejnym szaleńczym planie. Spartakus zamierzał potrząsnąć Rzymianami i zaatakować arenę. Agron, oczywiście, zamierzał wyruszyć razem z nim i Nasir zaczął obawiać się o jego życie. Potem jednak gladiator złożył na jego ustach czuły pocałunek, będący obietnicą czegoś więcej niż nadchodzącej śmierci i Nasir uwierzył w to, że misja się powiedzie. Pragnął z całego serca powrotu Agrona i zasmakowania jego ust po raz kolejny. Jako niewolnik spełniał wiele zachcianek pana, w tym towarzyszył mu w łóżku. Tym razem jednak Nasir miał z kimś być nie dlatego, że tak mu rozkazano. Po raz pierwszy miał okazję dać się dotknąć komuś na jego własne życzenie. Miał prawo pragnąć kogoś i walczyć o jego względy. Jeśli tak wyglądała wolność, to lepiej jest zginąć wolnym niż żyć zniewolonym.
Czekając na powrót grupy, praktycznie nie zmrużył oka przez całą noc. Wciąż miał lekką gorączkę, ale czuł się o wiele lepiej i nie mógł się doczekać powrotu Agrona.
Nad ranem jego modły zostały wysłuchane i niemal wszyscy wrócili bezpieczni. Agron też, wyraźnie zadowolony ze zwycięstwa nad Rzymianami.
Większość dnia spędzili blisko siebie, często całując się lekko i obejmując. Nasir był tym początkowo onieśmielony, ale jako niewolnik nauczył się szybko przywykać do nowych sytuacji i tym razem było tak samo, zwłaszcza że Agron bardzo mu się podobał.
Wieczorem, kiedy wszyscy powoli już kładli się spać, Agron nachylił się nad nim i pocałował go mocno, trochę inaczej niż w ciągu dnia. Jego ręce objęły go w pasie i przysunęły bliżej, a język rozpychał się w jego ustach.
– Chodźmy do mnie – szepnął niemal prosząco, głaskając Syryjczyka po plecach.
Nasir mimowolnie się zarumienił, a jego serce zabiło mocno. W głębi duszy wciąż był niewolnikiem i dziwnie mu było móc samemu decydować. Zazwyczaj nie pytano go o zdanie, jedynie wydawano mu polecenia. Taka sytuacja była dla niego zupełnie nowa.
– Jeśli tego pragniesz – odparł. Nie był pewien, czy to dobry pomysł. Wątpił, żeby rana pozwoliła im na zbliżenie, ale chciał spróbować.
Agron złapał go za rękę i pociągnął do swojej izby. On, jako jeden z najważniejszych ludzi Spartakusa, miał swój własny pokój. Noce były ciepłe, więc reszcie nie przeszkadzało spanie na zewnątrz.
Weszli do środka i niemal od razu Agron zaczął go całować, obejmując w pasie. Gladiator był od niego sporo wyższy i zdarzało mu się nazywać go „malutkim”. Nasir nic sobie z tego nie robił, bo wiedział, że to nie była obelga, lecz wyraz sympatii.
Objął mocno Agrona i przysunął się bliżej niego, gładząc jego tors. Na jego usta wypłynął głupawy uśmiech, kiedy mężczyzna uniósł go i wciąż całując, zaniósł do swojego łóżka. Położył go na nim delikatnie i zawisł nad nim, pospiesznie przebiegając wzrokiem po klatce piersiowej i brzuchu, wokół którego owinięty był opatrunek.
– Bogowie nam sprzyjają – rzekł Agron, głaskając policzek Nasira. – Medyk twierdził, że to oni zamknęli przed tobą bramy zaświatów.
– Raduje mnie to – odparł Nasir, uśmiechając się.
– Mnie również.
Ich usta znowu spotkały się w pocałunku, który szybko przerodził się w naglącą potrzebę czegoś więcej. Zaczęli całować się coraz namiętniej, dotykać i pieścić. Agron starał się nie urazić rany, ale po chwili już nie był w stanie zapanować nad pożądaniem.
Syryjczyk sapnął nagle z bólu, sztywniejąc w ramionach gladiatora.
– Nasir?
– Wybacz. Rana zabolała.
Agron przymknął oczy, oddychając szybko, po czym odsunął się trochę i rozebrał chłopaka. Zdjął również z siebie odzienie i ułożył się obok niego. Pocałował go w ramię.
– Najpierw musisz wyzdrowieć.
– Odrzucasz taki dar z powodu niegroźnej już rany? – zapytał Nasir, wyraźnie zaskoczony. Był pewien, że Agron doprowadzi sprawę do końca bez względu na wszystko.
– Nie chcę, żeby cię bolało.
– O to się nie martw. – Głos Nasira był niepewny, ale oczy zdradzały wszystkie pragnienia. – Nic mi nie będzie. Nie jestem kobietą.
– Gdybyś nią był, nie byłoby cię tutaj – mruknął gladiator.
Dłoń Agrona gładziła niespiesznie jego nagi pośladek i udo, a biodra poruszały się rytmicznie, ocierając o młodszego mężczyznę. Nasir odwrócił głowę i przycisnął wargi do ust gladiatora, zadowolony z pieszczot, które ten mu serwował. Nie miał pojęcia, że to może być aż takie dobre. Na ustach Syryjczyka stale gościł uśmiech. Zupełnie nie obawiał się tego, że przecież w porównaniu do Agrona naprawdę jest niepozorny i choćby walczył z całych sił, nigdy z nim nie wygra.
Dlaczego się nie obawiał?
Usta całowały i ssały jego szyję, ręka błądziła po klatce piersiowej i ramionach, a potem znów niżej aż wreszcie zacisnęła się na jego kroczu. Syryjczyk westchnął przeciągle, odchylając głowę jeszcze bardziej do tyłu. Gdyby nie ta przeklęta rana, z chęcią by się odwdzięczył. Też chciał dotykać, ale leżeli na boku, a Agron znajdował się za jego plecami. Nasir czuł twardą męskość ocierającą się o jego pośladki przy każdym ruchu i nagle zdał sobie sprawę, że już nie może się doczekać, kiedy Agron będzie w nim.
Jęknął głucho – mężczyzna uszczypnął go w sutek, a ręka poruszała się miarowo na jego przyrodzeniu.
– Podoba ci się? – wyszeptał gladiator, przekręcając się tak, żeby mogli się pocałować.
– A masz jakieś wątpliwości?
Agron uśmiechnął się w odpowiedzi. Nasir odwrócił się na wznak i objął go za szyję, przyciskając swoje wargi do jego ust. Rozsunął nogi, dając mężczyźnie możliwość ułożenia się miedzy nimi. Ten skwapliwie z tego skorzystał, starał się jednak go nie przygniatać, żeby nie urazić gojącej się rany. Jeszcze chwilę wymieniali pieszczoty i pocałunki, jeszcze chwilę zerkali sobie w oczy i uśmiechali się do siebie z błyszczącymi oczyma…
Jeszcze tylko chwilę ręka Agrona błądziła po jego penisie, ścierając palcem zbierający się na jego czubku płyn. Potem dłoń podążyła pomiędzy jego pośladki, masując wejście.
Nasir jęknął głośno i przymknął oczy. Jeszcze nigdy nie było mu tak dobrze. Docisnął się do ręki gladiatora, niemo prosząc o więcej. Ich czoła stykały się, a oddechy mieszały, gdy gladiator zaczął w niego wchodzić. Nasir zacisnął zęby, żeby nie jęknąć. Trochę bolało i miał nadzieję, że mężczyzna da mu chwilę na przywyknięcie.
Agron poruszył się nerwowo, składając pocałunki na jego twarzy, uszach, szyi, obojczykach i ramionach. Obcowanie z nim było naprawdę przyjemne. Syryjczyk objął jego twarz rękami i nakierował na swoje usta.
Już pierwsze pchnięcie było niezwykle elektryzujące. Nasir zadrżał, jęcząc głośno. Tak dobrze…
– Bogowie… – wyszeptał w odpowiedzi na miarowe pchnięcia w głąb swojego ciała.
Agron uśmiechnął się do niego, wplatając palce w jego włosy.
Nie był w stanie długo utrzymać takiego tępa, w końcu zaczął przyspieszać, chcąc doprowadzić ich do spełnienia. Nasir zaciskał dłonie w jego włosach na tyle, na ile ich długość mu na to pozwoliła, jęcząc bezwstydnie. Agron też wzdychał raz po raz i przymykał oczy.
– Fuck the Gods! – wysapał tuż przed tym, jak zalał jego wnętrze własnym nasieniem.
Nasir przymknął oczy. Skończył chwilę przed Agronem i musiał przyznać, że był to najlepszy seks w jego życiu.
Gladiator opadł na łóżko tuż obok niego, pamiętając o ranie. Dyszał ciężko wprost do jego ucha, całując go niespiesznie po szyj i muskając nosem skórę. Uśmiechnął się, kiedy uniósł lekko głowę i zobaczył, że Nasirowi kleją się oczy.
– Sen to nie Rzymianin, z którym trzeba walczyć, Nasir. Przyda ci się odpoczynek.
Chłopak tylko się uśmiechnął, zadowolony z obejmujących go ramion i… łóżka. Agron nie chciał, żeby odszedł, więc chyba po raz pierwszy będzie spał na prawdziwym łóżku. Przekręcił się trochę, szukając sobie wygodniejszej pozycji.
Gdy zasnął, wojownik jeszcze długo leżał i rozkoszował się obecnością przytulonego do niego chłopaka. Zwrócił na niego uwagę już na samym początku i był bardzo szczęśliwy, że jego uczucia zostały odwzajemnione.
Pocałował go lekko w czoło i przeczesywał jego długie włosy palcami, dopóki i jego nie zmorzył sen.

Następnego dnia Spartakus zebrał wszystkich, żeby przekazać kilka informacji dotyczących ich dalszych posunięć. Mówił o konieczności współpracy i zrobienia broni ze wszystkiego, z czego się da. Przemawiał jakby ktoś wcześniej mu to napisał, ale chyba tak właśnie się mówi, kiedy słowa płyną prosto z serca. Nasir przynajmniej miał takie odczucie.
W przemowie przeszkodziło nagle zamieszanie. Kriksos i Agron zaczęli się szarpać i zanim ich rozdzielono, polała się krew.
Nasir patrzył na to i nie wierzył. Jak człowiek, który w nocy tak troskliwie i delikatnie obchodził się z nim w łóżku – i nie ma znaczenia, czy z powodu rany, czy nie – mógł mieć tak cholernie trudny do okiełznania charakter i piekielny temperament, który rzucał go w wir każdej walki bez zastanowienia?
Upłynie jeszcze wiele wody, zanim pozna go wystarczająco, aby rozgryźć tę dziwną sprzeczność w jego charakterze. Miał tylko nadzieję, że nikt nie pozbawi go życia zanim to uczyni.


***
Wspominałam kiedyś o tym, więc wstawiam. Ogółem średnio mi się podoba i zauważyłam, że kompletnie nie mam drygu do przerabiania już stworzonych historii. Drarry, które zaczęłam pisać, też utknęło w martwym punkcie. Eh...
Mam nadzieję, że dla Was nie brzmiało to tak źle, jak dla mnie.
Pozdrawiam!


8 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu Ci sie ten one shot srednio podoba. Wedlug mnie jest dobry, a nawet bardzo dobry ;) Pierwszy raz spotkalam.sie.z. shotem o gladiatorach i powiem ze milo mnie to zaskoczylo :D Czekam na nastepne notki pozxrawiam i zycze weny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne szkoda że takie krótkie. Mam nadzieje że. Niedlugo pojawi się nowy rozdział nowego opowiadania jak również bliźniaków. Powinnaś mieć więcej wiary w siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. One shot ładną lecz nie mój typ
    Czekam na rozdział pierwszy 'Światła w ciemności'


    P.S Nominowałam cię
    http://bl-love-is-like-fire-and-ash-by-mito.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi ten one-shot bardzo się podoba ΦωΦ
    Czekam na pierwszy rozdział "Światło w ciemności"

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu się doczekałam Agrona i Nasira jupi :):)
    One-shot jest świetny.
    Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  6. No to, że Drarry utknęło Ci w martwym punkcie wcale nie narzekam. Nie lubię tego pairingu. Najlepiej przerób opowiadanie na Snarry, od razu ruszy z kopyta ;) To żart oczywiście, ale sama musisz przyznać, że inspirowane (jak sama pisałaś) Snarry Granice wyszły Ci znakomicie.
    Co do Nagrona... Poprawiłabym to i owo. Jak choćby to zdanie: "Po raz pierwszy miał okazję dać się dotknąć komuś na jego własne życzenie." Nie wiem, może się mylę, ale jak dla mnie z tego zdania nie wynika, że decyzja należy do Nasira...
    Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócisz od tego fandomu i do tej pary. Nie pogardziłabym jakimś dłuższym fan fiction. I pamiętaj, to Twoja wizja, nie musi być w 100% zgodna z tak zwanym kanonem. Pozwól sobie na odrobinę luzu i dowolniejszej interpretacji faktów.
    Weny!
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  7. oglądałam Spartakusa specjalnie dla tej pary i dla tego oneshota. :D
    Bardzo fajnie Ci to wyszło.
    weny! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)